Na podstawie porównania stanu dawnego katastru z nową ewidencją gruntów granica między parcelą rodziny T., posiadaną przez nią od 1935 r., a parcelami spółdzielni kupionymi w 1966 r. przebiegała wzdłuż ściany budynku. Na spornym pasie prowadzone były m.in. bar i warsztaty mechaniczne.
Sąd rejonowy uznał, że przebieg granicy określony na mapie ewidencyjnej stwarza nieusuwalne trudności interpretacyjne. Brak też materiałów geodezyjnych zawierających dane liczbowe dotyczące działek. Zasadny okazał się natomiast podniesiony przez spółdzielnię zarzut zasiedzenia spornego pasa gruntu, którym począwszy od 1966 r. nieprzerwanie władała.
Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej werdykt utrzymał, ale rodzina T. odwołała się do Sądu Najwyższego. Główny jej zarzut był taki, że zasiedzieć nieruchomość może posiadacz niebędący jej właścicielem. A spółdzielnia wiedziała, że nim jest.
Zgodnie z art. 153 kodeksu cywilnego, jeżeli granice gruntów stały się sporne, a stanu prawnego nie można stwierdzić, ustala się je według ostatniego spokojnego stanu posiadania, a więc tego, jak one aktualnie przebiegają. SN dokonał wykładni tych zasad, tym razem na korzyść spółdzielni.
– Ze względu na publicznoprawny aspekt prawidłowego określenia granic nieruchomości zmiany zasięgu własności wynikające z zasiedzenia sąd uwzględnia z urzędu, nawet bez powoływania się na nie przez strony – wskazał w uzasadnieniu sędzia Paweł Grzegorczyk.
W tej sprawie ustalenie przebiegu granicy na podstawie dostępnej dokumentacji nie było możliwe. Sądy oparły się więc na fakcie ponad 40-letniego posiadania spornego pasa gruntu przez spółdzielnię.