Bank ściągnie pieniądze, nieważne od kogo

Bank, który pożyczył naszej spółdzielni pieniądze na kolejną inwestycję, ściąga z nas cudze należności. Raty kredytu płacimy za inne osiedle – alarmują lokatorzy domu przy ul. Bekasów. – Za długi solidarnie odpowiadają wszyscy spółdzielcy – twierdzą przedstawiciele Banku Gospodarstwa Krajowego

Publikacja: 07.12.2008 09:35

Najemcy z ulicy Wańkowicza oskarżają zarząd Domu 2000 Brzeziny o spowodowanie zadłużenia w banku

Najemcy z ulicy Wańkowicza oskarżają zarząd Domu 2000 Brzeziny o spowodowanie zadłużenia w banku

Foto: Rzeczpospolita, Seweryn Sołtys

Kto, komu i ile jest winien? BGK nie odpowiada, zasłaniając się tajemnicą bankową. A sprawa dotyczy spółdzielni Dom 2000 Brzeziny, która działa od 1996 roku. Ze środków Krajowego Funduszu Mieszkaniowego w latach 1999 – 2007 wybudowała 14 budynków. Łączna kwota pożyczek z BGK, jak podaje Grzegorz Stachowiak, prezes spółdzielni, to 20 milionów złotych.

[srodtytul]Pączkujące spółdzielnie i długi[/srodtytul]

Jedną z inwestycji, którą sfinansowano w ten sposób, jest blok przy ul. Wańkowicza 5b. W budynku jest 68 mieszkań lokatorskich. Klucze najemcy odbierali od marca 2006 r. Rok temu lokatorzy postanowili założyć własną spółdzielnię. Nazwano ją Zielony Dom.

– Spółdzielnia Dom 2000 trzykrotnie w ciągu roku zażądała od nas dopłat do wkładu budowlanego. Inwestycja była już gotowa, więc koszty się nie zmieniły – twierdzi Marek Dohojda, prezes nowej wydzielonej spółdzielni. – Prezes Stachowiak nie przedstawiał dokumentów, faktur, a jedynie jakieś samodzielnie sporządzone tabelki. Od wpłat warunkował wydanie kluczy – podkreśla.

Dodaje, że istniały dwa wyjścia: albo zmienić władze spółdzielni, albo odejść na swoje. Możliwe okazało się to drugie. Zielony Dom został zarejestrowany w czerwcu tego roku.

Tymczasem Grzegorz Stachowiak podkreśla, że kiedy oddawano mieszkania, nie było jeszcze końcowego rozliczenia inwestycji. – Po ostatecznych rozliczeniach lokatorzy otrzymali zawiadomienia ze szczegółowymi wyjaśnieniami – twierdzi Stachowiak. – Niektórzy mieli zwroty, a dopłaty przede wszystkim ci, którzy pod koniec budowy zdecydowali się przekształcić status mieszkania z lokatorskiego na własnościowy. Koszt został powiększony o odsetki z kredytu, za jaki budowano dla nich lokale. Inni mieli dopłaty, bo dokupili drugie miejsce parkingowe – dodaje.

[srodtytul]Kto komu jest winien[/srodtytul]

Po podziale zaczęły się problemy ze spłatą kredytu zaciągniętego na 30 lat. Raty mieszkańcy spłacają w czynszu. Łączna miesięczna kwota to ok. 1 tys. zł za mieszkanie o powierzchni ok. 50 mkw. Z tego ok. 400 zł to czynsz, reszta – kredyt.

– Odkryliśmy, że nowa spółdzielnia nie spłacała kredytu zaciągniętego na budowę domu przy Wańkowicza – mówią najemcy mieszkań w budynku przy ul. Bekasów, którzy nadal są członkami Domu 2000 Brzeziny (nazwiska do wiadomości redakcji).

Prezes Stachowiak podkreśla, że na każdą inwestycję był osobny wniosek kredytowy. Każda ma więc swój rachunek.

– Tymczasem bank jak gdyby nigdy nic zaczął ściągać pieniądze ze wszystkich rachunków – mówi. – Interweniowaliśmy. Nie mamy jednak oficjalnej odpowiedzi, dlaczego mamy płacić za kogoś. Bank nigdy nie wskazał podstawy prawnej, która pozwala ściągać należności z jakiegokolwiek konta – dodaje. I wylicza, że spółdzielcy z Domu 2000 Brzeziny w lipcu zapłacili za sąsiadów z Wańkowicza ponad 66 tys. zł.

Marek Dohojda zapewnia tymczasem, że Zielony Dom powinien regulować raty kredytu dopiero od września br. – Wynika to z uchwały starej spółdzielni o podziale, w której właśnie na wrzesień ustalono termin przekazania Zielonemu Domu majątku i dokumentacji niezbędnej do zarządzania budynkiem. Prezes Stachowiak nie wykonał własnej uchwały – mówi Marek Dohojda. – Spółdzielnia Dom 2000 do września pobierała więc czynsz i opłaty, ale nie spłacała naszego kredytu. Doprowadziła do zadłużenia, które chce przerzucić na nas – dodaje.

Grzegorz Stachowiak twierdzi tymczasem, że do czasu zarejestrowania Zielonego Domu wszystkie raty opłacono z rachunku jego spółdzielni. – Pobrane przez bank kwoty dotyczą rat należnych mu po dacie rejestracji. W tym czasie lokatorzy z nowej spółdzielni nie wnosili już do nas opłat – twierdzi.

Prezes Dohojda zapowiada, że jego spółdzielnia żąda rozliczeń od Domu 2000.

Członkowie Zielonego Domu składają też zawiadomienia w prokuraturze, oskarżając władze starej spółdzielni o niegospodarność. Sprawy jak dotąd były umarzane, a w części prokuratura odmówiła wszczęcia.

[srodtytul]Komu grozi komornicza egzekucja[/srodtytul]

Pod koniec listopada spółdzielcy spotkali się z przedstawicielami BGK. – To nie my byliśmy animatorem podziału spółdzielni. A podział wcale nie oznacza, że podzielił się dług. Solidarnie odpowiadają za niego wszystkie podmioty – tłumaczył na spotkaniu Krzysztof Sosnowski, wiceprezes BGK.

I obrazowo wyjaśniał: – Jeśli małżeństwo zaciąga kredyt, a potem związek się rozpada, to nie znaczy, że tylko jedna strona odpowiada za jego spłatę.

Prezes radził spółdzielcom: – Musicie znaleźć mediatora.Grzegorz Stachowiak twierdzi, że bank nie ma prawa ściągać pieniędzy lokatorów z jednego budynku na spłatę innego kredytu. – Każdy kredyt miał odrębne zabezpieczenie – mówi. Nigdy nie były to hipoteki innych budynków.

– Owszem, odpowiadamy za swoje zobowiązania całym majątkiem, ale w postępowaniu egzekucyjnym. A takiego bank nie wszczął – przypomina. Czy bank dopuszcza możliwość komorniczej sprzedaży mieszkań? To pytanie zadane przez nas BGK bank pozostawił bez odpowiedzi. Na spotkaniu ze spółdzielcami władze banku nie wykluczyły jednak takiej możliwości.

[ramka][srodtytul]Jan Sułowski,prezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych[/srodtytul]

– Spółdzielnia, dzieląc się, musi spełnić określone procedury. Obok uchwały musi być bilans na dzień podziału, zbadany przez biegłego rewidenta. Jak to się odbywało w tym przypadku, nie wiadomo.To oczywiste, że kredyt z KFM zaciągany jest pod konkretne inwestycje. Nie pożycza się przecież jakiejś sumy pieniędzy i nie buduje, co wyjdzie. Zasada jest taka, że długi są ściągane z dłużnika. Trzeba więc ustalić, kto nim faktycznie jest. Trudno w tej chwili to przesądzić, trzeba bowiem przeanalizować umowę kredytową z bankiem. Ci, którzy uważają, że płacą za innych, mogą swoich praw dochodzić w sądzie, okazując rachunki.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Ewa Balicka-Sawiak,Bank Gospodarstwa Krajowego[/srodtytul]

– Przedsiębiorca budujący więcej niż jedno osiedle może mieć odrębne rachunki bankowe dla każdego z nich. Jednak stroną umowy z bankiem w każdym przypadku jest ten sam, jeden podmiot w sensie prawnym. Odpowiada on cywilnoprawnie za spłatę wszystkich swoich wierzytelności zarówno całym majątkiem, jak też wszystkimi zabezpieczeniami wierzytelności, które ustanowił.[/ramka]

Kto, komu i ile jest winien? BGK nie odpowiada, zasłaniając się tajemnicą bankową. A sprawa dotyczy spółdzielni Dom 2000 Brzeziny, która działa od 1996 roku. Ze środków Krajowego Funduszu Mieszkaniowego w latach 1999 – 2007 wybudowała 14 budynków. Łączna kwota pożyczek z BGK, jak podaje Grzegorz Stachowiak, prezes spółdzielni, to 20 milionów złotych.

[srodtytul]Pączkujące spółdzielnie i długi[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"