Reklama

Nie każdy rów wystarczy, by wywłaszczyć z jeziora

Państwo może odebrać właścicielowi jezioro. ?Tylko wówczas jednak, gdy wpływa lub odpływa woda.

Aktualizacja: 04.04.2014 09:46 Publikacja: 04.04.2014 08:43

Sąd Najwyższy wyjaśnił w czwartek jedną z najbardziej drażliwych kwestii w sporach o zbiorniki wodne. Orzekł, że do tego, by jezioro było wyłączone z handlu, a jeśli jest w prywatnych rękach – podlegało odebraniu jako państwowe, wystarczy, aby woda przepływała cyklicznie, w przewidywalnych okresach. Nie musi płynąć w czasie suszy.

Skoro kupił zakazane, to stracił

Wyrok jest ważny dla prywatnych właścicieli jezior. Dla nich to ważna informacja. Wielu wciąż toczy spory ze Skarbem Państwa o prawo własności do jeziora.

Tak też było w wypadku Stanisława Kołaty, który 14 lat temu kupił jezioro Stacinko w Mściszewicach na Kaszubach, popularne wśród letników. Pomorskie sądy odebrały własność jeziora, wskazując, że od nacjonalizacji wód płynących w 1962 r. było państwowe i nie mogło być przedmiotem ważnych transakcji, mimo że w 1989 r. naczelnik gminy Sulęczyno sprzedał je prywatnemu właścicielowi, gdyż uznał, że nie jest to woda płynąca.

Gdyby uznać ją za płynącą, a do tego sprowadza się spór, oznaczałoby to, że jezioro nie mogło być przedmiotem kupna ani nie można go zasiedzieć. Po prostu jest wyłączone z komercyjnego obrotu. W jeziorze w zasadzie woda stoi. Prawo wodne uznaje jednak jezioro za wodę płynącą (przepływowe), jeśli wypływają z niego cieki lub z niego uchodzą.

Kiedy w 2000 r. Stanisław Kołata kupił jezioro (za 100 tys. zł) i zorganizował na nim gospodarstwo rybackie, doszło do konfliktu z letnikami. Właściciel zabronił im wędkowania, twierdząc, że niszczyli mu sieci. Ci z kolei zarzucali właścicielowi, że zasypywał odpływowy rów łączący jezioro z mniejszym Stacinkiem Średnim, by sztucznie nadać wodzie status stojącej, a tym samym prywatnej.

Reklama
Reklama

Woda zadecyduje

Wtedy do akcji wkroczył Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, domagając się przed sądem wpisania do księgi wieczystej jeziora jako właściciela Skarbu Państwa. Sąd Rejonowy w Kartuzach i Okręgowy w Gdańsku uwzględniły wniosek, kwalifikując ten rów między jeziorami (długości ok. 20 m i głębokości około pół metra) jako ciek płynący, nadający jezioru status przepływowego.

– Kupiłem to jezioro zgodnie z prawem od właściciela wpisanego w księdze wieczystej, wybudowałem rybaczówkę na brzegu i nie mogę jej prowadzić – żali się obecny właściciel. Sąd Najwyższy uwzględnił część jego argumentów i nakazał ponowne rozpoznanie.

– Nie każdy rów czy ciek może decydować o przepływowym charakterze jeziora: musi być to przepływ regularny, cykliczny, choć woda nie musi przepływać cały rok, np. w czasie dużej suszy – powiedział w uzasadnieniu sędzia SN Krzysztof Strzelczyk.

SN nie podzielił natomiast argumentu pełnomocnika pozwanego mec. Łukasza Galińskiego, że jego klienta chroniła rękojmia ksiąg wieczystych.

– Rękojmia nie chroni przed utratą własności z mocy prawa w wypadku prawa wodnego – powiedział SN.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama