Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że przed kilkoma laty doszło do nielegalnej rozbudowy domu. Chodziło o ganek i lukarnę w dachu. W związku z tym przeprowadził postępowanie legalizacyjne, w toku którego ustalił opłatę legalizacyjną w wysokości 50 tys. zł.
Bez uiszczenia opłaty nie ma szans na uporządkowanie sytuacji prawnej budynku. Trzeba będzie bowiem rozebrać nielegalnie wykonane elementy.
Obecna współwłaścicielka domu broniła się, że prawa nie naruszyła ani ona, ani jej matka (do której należała druga połowa domu), lecz ojciec. On jest sprawcą samowoli, a one odziedziczyły jedynie dom i nie miały pojęcia, że ganek i lukarny wykonano z naruszeniem prawa budowlanego. Ich zdaniem sankcje ciążą na sprawcy, a nie na jego spadkobiercach. Nic jednak nie wskórały. Ani wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego, ani Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie nie przyznały im racji.
WSA oddalił skargę córki (sygnatura akt: II SA/Ol 204/14). Zdaniem sądu rozbudowa domu bez wątpienia wymaga pozwolenia na budowę. Właśnie z tego powodu powiatowy inspektor nadzoru budowlanego rozpoczął procedurę zmierzającą do legalizacji obiektu w trybie określonym w art. 48 prawa budowlanego.
Ustalenie samej opłaty legalizacyjnej jest konsekwencją stwierdzenia samowoli budowlanej. Według sądu nie ma znaczenia, kto był sprawcą samowoli budowlanej. Skarżąca (i jej matka) są bowiem właścicielkami budynku, którego dotyczy samowola. W związku z tym to na nich ciąży obowiązek uregulowania tej opłaty.