Kilka systemów prawnych w czasie rozbiorów, konfiskaty majątków, uwłaszczenie chłopów, reformy rolne, wojny, PRL – wszystko to powoduje bałagan prawny w gospodarstwach rolnych. Na szczęście dla rolników przepisy są dość liberalne i nie wymagają, aby tylko właściciele ziemi byli beneficjentami unijnych dopłat. Wręcz przeciwnie, przepisy mówią konsekwentnie o „posiadaczach”.
Z instrukcji wypełniania wniosku o płatności na 2009 r. (można go znaleźć na stronie internetowej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa) wynika, że za posiadacza gospodarstwa rolnego urzędnicy uznają nie tylko właściciela, ale też użytkownika, dzierżawcę lub osobę mającą inne prawo, z którym łączy się określone władztwo nad rzeczą.
Tak też interpretują przepisy sądy administracyjne w swych wyrokach. To szansa dla osób, które np. od lat użytkują dane grunty i nikt tego nie kwestionuje, ale nie mogą się wykazać aktem własności ziemi, albo też gospodarstwo przechodziło co prawda z ojca na syna, ale bez postępowań spadkowych.
Złą wiadomością jest, że ci, którzy dotychczas nie byli pewni, czy wolno im wystąpić o płatności bezpośrednie, będą mogli skorzystać z tej możliwości dopiero za kilka miesięcy. Jest już bowiem za późno na wystąpienie o płatności za 2009 r. Tegoroczne wnioski trzeba było składać do 9 czerwca.