Jacek Cieślak: Czy w piosence „Ochota”, gdzie wspomniany jest wuj antysemita, przemoc gitowców wobec hipisów, walka dzielnic, agresja, rozbija pan mit PRL, gdzie władza była okropna, a rodacy wspaniali?
Wojciech Waglewski: Przez wiele nie wiedziałem, czym się różni Żyd od nie-Żyda, dlatego słuchając różnych bzdur o syjonistach, czułem wstyd. Niestety mam wrażenie, że wracamy do gomułkowskich czasów szczucia jednych przeciw drugim. Obecnie głównodowodzący Polską próbuję rządzić w ten sam sposób i na razie im się to udaje. Żydów zastąpili lekarze, sędziowie, artyści, LGBT. Myślę, że poziom negatywnych emocji rosnący w kraju widać w Internecie. Mówiąc wprost: chamstwa przybywa. Jesteśmy chorzy z nienawiści, przynajmniej w sieci. Na szczęście kiedy podróżuję po Polsce - nigdy nie spotkałem się z żadnym przejawem agresji. Są za to próby wyłączenia nas z prawa reakcji na złe przejawy polityki. Pamiętam jak Krzysiek Zalewski na koncercie Męskiego Grania wypowiedział się w tej kwestii. Pojawiły się krzyki „Bez polityki, bez polityki”. Dla mojego pokolenia, dla twórców muzyki rockowej to coś niezrozumiałego. Jak wyobrazić sobie Woodstock bez politycznych deklaracji? Niemożliwe. Naprawdę mamy myśleć, że politycy mogą robić to, co chcą, a my nie będziemy chcieli reagować i zmieniać tego? Niechęć do pełnowymiarowego uczestnictwa w życiu publicznym jest słaba.