Czy nowa sytuacja polityczna daje nadzieje na poważną zmianę w TVP? Czy zapowiedzi przed- i powyborcze obecnego premiera składają się na spójny program zmian w tej instytucji? W cztery tygodnie po wyborach pokuszę się o podsumowanie pierwszych doświadczeń. A są, muszę przyznać, rozczarowujące.
Po pierwsze rzuca się w oczy brak spójnego programu Donalda Tuska wobec TVP. W dziesięciu przedwyborczych przykazaniach podpisanych przez przyszłego szefa rządu w blasku fleszy i świetle reflektorów znalazła się deklaracja zniesienia abonamentu. Jest to, wstyd przyznać, jedyny stały element programu PO wobec mediów. Deklaracje szefa partii są w tej materii bardzo rozbieżne. W pierwszym po wyborach wywiadzie dla dziennika „Polska” (z 31.10) deklaruje oprócz zniesienia abonamentu wymuszenie misyjności mediów publicznych. „Chcemy ograniczyć, a finalnie znieść, abonament. Po drugie media publiczne powinny koncentrować się na misji”. Parę dni potem Donald Tusk zapowiada „maksymalne osłabienie (mediów publicznych), by nie były wymarzonym łupem dla rządzącej ekipy” („Dziennik” z 5.11). Środkiem służącym takiemu osłabieniu ma być zniesienie abonamentu.
Jeśli zatem likwidujemy abonament, czego jestem od lat gorącym zwolennikiem, to w jaki sposób sfinansować misję TVP? Jeśli ma być to budżet państwa, to jak taka zmiana ma się do postulatu uniezależnienia politycznego publicznej telewizji? Jeśli problem jest tymczasowy, skoro pozycja TVP ma ulec osłabieniu po wprowadzeniu cyfryzacji, na co wskazuje trafnie sam Donald Tusk, to dlaczego premier deklaruje z góry narażanie państwa na straty? Jak inaczej bowiem nazwać deklarację wstrzymania prywatyzacji przedsiębiorstwa należącego do Skarbu Państwa, o którym wiadomo, że przeżywa szczyt wyceny na gwałtownie kwitnącym rynku telewizyjnym, a jego wartość szybko i w niedalekiej przyszłości gwałtownie spadnie? Jak inaczej niż poddaniem się pokusie politycznej kontroli nad TVP wytłumaczyć wycofanie się z deklaracji jej prywatyzacji z jednej strony, a z drugiej wskazanie Skarbu Państwa jako jej ostatecznego właściciela? Dlaczego pomimo deklaracji odpolitycznienia TVP i zrozumienia fatalnych skutków poddania się nałogowi uprawiania propagandy za jej pomocą Donald Tusk nie podejmuje żadnych strukturalnych działań mających na celu trwałe uodpornienie własnej ekipy na tę groźną zarazę, skutkującą nieuchronnie w czasach demokracji w Polsce śmiertelną konsekwencją przegranych wyborów, z czego notabene świetnie sam zdaje sobie sprawę? Diagnoza bardzo trafna, ale gdzie program? Mam zatem do pana premiera parę podstawowych pytań:
– Czy zamierza pan sprywatyzować (na przykład poprzez giełdę) telewizję publiczną bądź któryś z jej kanałów?
– Jeśli nie, to jak zamierza pan ograniczyć zakusy własnego aparatu partyjnego obsadzania lukratywnych stanowisk w tej instytucji?