Rozmowa z Markusem Tellenbachem, prezesem Grupy TVN

- Reklamowy rynek sięgnął już dna - uważa prezes Grupy TVN. Jego zawarty cztery lata temu kontrakt z firmą wygasa już w przyszłym roku, ale Markus Tellenbach spodziewa się, że zostanie w TVN nieco dużej

Aktualizacja: 12.11.2013 10:01 Publikacja: 12.11.2013 04:31

Markus Tellenbach, prezes Grupy TVN

Markus Tellenbach, prezes Grupy TVN

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Rz: - Jakie są Państwa prognozy dla rynku reklamy 2014? Szef biura reklamy TVN powiedział na niedawnej konferencji, że spodziewa się niskiego jednocyfrowego wzrostu rynku reklamy telewizyjnej w przyszłym roku.

Markus Tellenbach:

Tak, mam bardzo podobne zapatrywania. Wierzę, że rynek sięgnął już dna i że mogę z całą odpowiedzialnością publicznie powiedzieć, że kryzys mamy za sobą. Widzimy w końcu na rynku pełne objawy zaufania po długim okresie słabości, która przejawiała się nie tylko tym, ile na reklamę wydawano, ale także, w jaki sposób był kupowany czas reklamowy w telewizji. Dziś widzimy w tych zachowaniach zmianę. Obserwujemy np., że reklamodawcy znów bardziej interesują się sponsoringiem. A on jest przeciwieństwem kupowania tanich pakietów punktów ratingowych, bo oznacza inwestowanie w wizerunek marki, wprowadzanie nowych produktów i inwestowanie w działania marketingowe, które mają średnioterminowe horyzonty, a nie tylko krótkoterminowe sprzedażowe cele. To, ile pieniędzy i jak jest wydawane jesienią pozwala nam wierzyć, że przezwyciężyliśmy kryzys.

- Czy to oznacza, że reklamy w ostatnich miesiącach będą całkowicie wyprzedane?

Spodziewamy się wysokiej sprzedaży, ale też coraz większego udziału wpływów z reklam sprzedawanych po cenach cennikowych, w znacznie większym stopniu niż przed rokiem, więc sytuacja rysuje się bardzo pozytywnie: więcej sponsoringu, więcej reklam z cenników, w ogóle wyższa sprzedaż. Jesteśmy przekonani, że ten rok zamkniemy w dobrej sytuacji. Bazą tego wszystkiego są wyniki udziałów w rynku – utrzymujemy pozycje lidera wśród polskich stacji.

- Co będzie się działo z oglądalnością Waszego głównego kanału w przyszłym roku, bo to co wyraźnie widzimy teraz, to spadające udziały w rynku największych stacji.

Kiedy patrzę na sytuację w ciągu ostatniego półtora roku, tzw. Wielka Czwórka rzeczywiście straciła część udziałów, ale TVN zachowywał się w tej grupie najlepiej. To naturalny etap rozwoju rynku, ale to także proces, który osiągnął już swoje apogeum. Poza tym mamy kanały nadawane ramach naziemnej telewizji cyfrowej, które w przyszłym roku wciąż będą zyskiwać na tzw. efekcie nowości – widzowie będą ciekawi wiosennych ramówek i właśnie m.in. z uwagi na te stacje perspektywy dla całej naszej grupy są bardzo pozytywne. TVN7 i TTV wykazały fenomenalne wzrosty udziałów w rynku. Sytuacja stacji Grupy TVN jest więc stabilna, bo choć w jednym obszarze trochę tracimy, w  innym – zyskujemy.

- Gdy pytałam niedawno, kiedy planujecie break-even kanału TTV (moment, w którym zacznie zarabiać na swoje wydatki –red.), powiedział Pan, że nie ma planów dociskania tej stacji, by szybko osiągnęła ten pułap. Jak to wygląda dzisiaj?

TVN7, który ma ogólnopolski zasięg pokazał, że wymaga inwestycji, ale też, że te wydatki były warte zachodu, żeby wesprzeć  jej rozwój w przyszłości. Jego szybki rozwój pozwoli mu zapewne w ciągu kilku lat wejść do „Wielkiej Piątki". Break-even dla TTV nie jest kluczową kwestią. Wszystko zależy od założeń. Możemy założyć sobie, że jakiś kanał musi osiągnąć widownię na poziomie 1 proc. i wtedy da się osiągnąć break-even powiedzmy w rok, a możemy zainwestować w stację więcej i dobije do 2 proc., ale wtedy na break-even potrzeba trzech lat. Technicznie pewnie możliwe byłoby osiągnięcie tego punktu w przyszłym roku, ale nie powiedziałbym, że obiektywnie patrząc, powinien to być nasz cel.

- TVN ma w TTV 51 proc. udziałów. Kupicie resztę?

Nie ma w tej sprawie decyzji.

- Nie boi się Pan nowej konkurencji dla TVN7, jaka pojawi się na multipleksie w przyszłym roku? Mówię o Stopklatce TV.

Na pewno będzie miał swoją bardzo specyficzną interesującą się kinem widownię. Nie boimy się tego projektu. Naszą grupą docelową, tak jak w przypadku większości naszych projektów, są młode rodziny, więc nowy kanał filmowy nie będzie naszą największą konkurencją.

- Urząd Komunikacji Elektronicznej ogłosił właśnie, że jest na rynku firma, która chciałaby wydzierżawić zwolnione po odłączeniu naziemnej telewizji analogowej częstotliwości i stworzyć kolejny pakiet cyfrowych stacji naziemnych. TVN interesowałoby umieszczenie tam kolejnych kanałów?

Na pewno przyjrzelibyśmy się takiej możliwości, ale jeśli to kolejny darmowy multipleks, raczej nie byłby dla nas żadną możliwością tworzenia tzw. wartości dodanej. Inna sprawa, gdyby był płatny.

- Wtedy możliwe byłyby nowe stacje czy raczej coś z już istniejącej oferty TVN?

Chyba trochę za wcześnie spekulować na ten temat, nawet nie wiemy, co to za projekt, ale nowe kanały raczej bym już dzisiaj wykluczył.

- Co TVN myśli o tzw. drugiej dywidendzie cyfrowej i możliwości uruchomienia dwóch kolejnych multipleksów? Są potrzebne?

Naziemna telewizja cyfrowa zdobyła sobie popularność wśród polskich widzów, łatwiej jest dziś też skalkulować taką inwestycję, ale, jak już mówiłem przed chwilą, wszystko zależy od tego, czy kolejne multipleksy byłyby płatne czy niekodowane i darmowe. Wierzę, że kolejne darmowe multipleksy nie mają racji bytu. Po prostu dlatego, że musiałyby się utrzymać z tego samego reklamowego rynku, a więc doprowadziłyby do tego, że rynek reklamowy nie mógłby wspierać tych kanałów. Silna konkurencja na reklamowym rynku odbije się na kondycji i jakości już istniejących kanałów. Trochę za wcześnie, żeby przesądzać takie sprawy, ale w moim odczuciu obecne portfolio darmowych stacji naziemnej telewizji cyfrowej wystarczy widzom i nie ma już potrzeby rozwijania tej oferty w takiej postaci.

- A na HD w ofercie naziemnej jest zapotrzebowanie?

To zależałoby od samych odbiorców, bo przecież dziś w dużej mierze nie mają dekoderów ani telewizorów DDTV zdolnych do odbierania tej technologii. Gdyby zapotrzebowanie na taką usługę było, nie żadnego powodu, żeby jej w dalszej perspektywie nie wprowadzać.

- W Niemczech RTL z końcem tego roku w ogóle przestanie nadawać w ramach naziemnej telewizji cyfrowej, bo jego zdaniem niemiecki rząd nie stworzył dostatecznych możliwości rozwijania tej usługi, m.in. właśnie o możliwość nadawania w HD.

Nie chciałbym komentować ich decyzji. Ale generalnie ludzie chcą oglądać HD. Kupują drogie telewizory, które to umożliwiają i naszym obowiązkiem jest spełniać ich oczekiwania programowe w tym zakresie. Trochę sztucznym założeniem jest określanie z góry, że naziemna telewizja cyfrowa nie będzie nadawała w HD.

- Ale w Polsce też bez nowych częstotliwości raczej nie będzie.

Nie będzie bez nowych częstotliwości i bez nowych dekoderów. To nie jest takie proste. Jeżeli  w grę wchodzi kodowanie tej usługi, wtedy jest to zupełnie inna sytuacja. I tu dochodzimy do clou. Nie chodzi o HD, ale o to czy to będzie w kolejnych odsłonach usługa kodowana i płatna czy też nie.

- Załóżmy, że w Polsce w ogóle nie ma mowy o żadnych kolejnych multipleksach cyfrowej telewizji. Obecna oferta tej usługi jest Pana zdaniem wystarczająca czy nie?

Zdecydowanie jest. Jest komplementarna do tego, co oferują inne platformy dystrybucji, internetowe i nie tylko. Poza tym w tej postaci daje nadawcom i operatorom możliwość sfinansowania jej, bo działa w oparciu o solidny biznesowo model. Dodatkowe dziesięć stacji nie oznaczałoby żadnego postępu, bo rynek reklamowy po prostu ich nie utrzyma. W takiej sytuacji byłyby marnej jakości, więc nikt by z tego nie skorzystał.

- Kanał TVN Biznes i Świat, który zadebiutuje za chwilę zastępując TVN CNBC, nie będzie zbyt podobny do TVN24?

Nie, TVN24 ma już ugruntowaną pozycję, nowy kanał będzie dla niego komplementarny. Oprócz tego, co budowało TVN CNBC dodamy tam silną sekcję międzynarodową. Myślę, że część polskich widzów bardzo interesuje się najnowszymi informacjami spoza kraju, bo wiele zdarzeń międzynarodowych ma na Polskę wpływ. A dostęp do takich informacji nie jest na polskim rynku mediowym zbyt powszechny.

-Będziecie nadawać TVN Biznes i Świat w sieci, tak, jak TVN CNBC?

Nie każda stacje możemy streamować w sieci, bo np. nie mamy praw internetowych do wszystkich materiałów nadawanych w naszym głównym kanale. Ma też znaczenie zarabianie na takiej formie nadawania. Pewne materiały udostępniany w Internecie nielinearnie, bo to ma sens, pojedyncze kanały także. Nie ma jeszcze decyzji w sprawie streamingowania TVN Biznes i Świat, ale tak, pewnie będzie nadawany na żywo w Internecie.

- Pytam, bo Polsat nadaje już 14 stacji w ten sposób.

Cóż, może więc na tym polu będzie zwyciężał.

- Pytam również dlatego, że znane internautom portale z powodzeniem streamingują wasze kanały, tyle że piracko.

Wiem. Te platformy działają nielegalnie, co nas nie zwalnia ze zgodnego z prawem korzystania z posiadanych praw do nadawanych utworów. A do wielu materiałów, jakie nadajemy w eterze, a w TVN współpracujemy z takimi gigantami, jak Time Warner czy Paramount Pictures, wciąż nie mamy praw do ich rozpowszechniania w internecie. Tym niemniej wierzę w to, że ta  sytuacja się z czasem zmieni. Dopóki nie powygasają długoterminowe  umowy pozawierane przed kilku laty, nie ma możliwości nieodpłatnego uzyskania dodatkowych praw. Przy najbliższych negocjacjach pochylimy się jednak i nad tą sprawą, w związku z czym nie można wykluczyć, że za jakiś czas będziemy mogli legalnie nadawać nasze programy. Dziś to ze wspomnianych powodów niemożliwe – musielibyśmy np. wymazywać z programu część filmów. A ci, którzy nadają dzisiaj nasze programy w sieci, po prostu robią to nielegalnie.

- Skoro rozmawiamy o Internecie – jak będzie się w przyszłym roku rozwijał TVN Player?

To jest projekt, który swoje powodzenie zawdzięcza naszym lokalnym produkcjom. Osiągnął pozycję bez agregowania innych materiałów. Stąd wyciągam wniosek, że te portale, które próbują oferować użytkownikom odpłatnie materiały z różnych źródeł nie odnoszą w Polsce wielkiego biznesowego sukcesu. Powodem jest właśnie wspomniane piractwo, przez które te materiały są właściwie wszędzie dostępne.  Rozważamy produkcję tylko na potrzeby TVN Playera, by dodatkowo zwiększyć jego popularność.

- Więc wyścigu o nadawanie tam „House of cards" nie będzie?

Nie. Zdecydowanie chodzi o poszerzanie unikalnej oferty, której bazę stanowią własne lokalne produkcje. To właśnie to stanowi o sile nadawców telewizyjnych. To tego oczekują widzowie. Dlatego  ruchy YouTube'a, a nawet wejście Netfliksa, nie będą nas zbytnio niepokoić.

-  A są jakieś plotki o starcie Netfliksa w Polsce?

Tak, słyszymy je od dwóch lat. A na serio – nic nowego i tak naprawdę nie znam żadnych faktów na ten temat.

- Możliwe, że ten start będzie wyglądał, jak start iTunesa, który zadebiutował w Polsce w nocy bez żadnej akcji promocyjnej

Dodajmy, że z ogromnym sukcesem.

- Nie mam pojęcia, jakie mają tu wyniki.

Myślę, że śladowe. Ale wróćmy do TVN Playera. Od strony technologicznej skupimy się oczywiście na rozwijaniu wachlarza urządzeń, na których można będzie go odbierać. Mamy jasność, że  to ma być usługa dostępna na  wszystkich mobilnych urządzeniach takich jak tablety, smartfony i inne.

- W USA Nielsen już dziś przewiduje, że za kilka lat sposób, w jaki dzielone są pieniądze na kampanie wideo całkowicie się zmieni: gros pieniędzy będzie przeznaczanych na tzw. wieloekranowe kampanie.

Zgadzam się z tymi przewidywaniami, chociaż w Polsce będzie to znacznie wolniejszy proces. Mamy tu na razie zaledwie milion tabletów. Nam da to ciekawe możliwości uzupełnienia tradycyjnych telewizyjnych kampanii o inne działania. W związku z tym, że product placement jest już w Polsce legalny, widzom oglądającym na tablecie czy komórce będzie można za pośrednictwem specjalnych aplikacji składać sprzedażowe oferty. To bardzo ciekawa możliwość wykorzystywania kampanii wieloekranowych.

- W które rozwiązania technologiczne jeszcze Pan wierzy? Bo w 3d zdaje się, ciągle nie. A my mamy już na rynku jeszcze bardziej zaawansowaną technologię 4K, czy ultra HD...

Mówiłem to trzy lata temu, mówiłem przed dwoma laty, rok temu i powtarzam teraz: 3d to absolutna porażka, bo nikt nie będzie biegał po domu w jakichś absurdalnych trójwymiarowych goglach. To taki zabawny zabieg wymyślony przez producentów sprzętu. Poza tym nic się nie dzieje – widać już, że nie ma szerokiej odpowiedzi rynku w produkcji tego typu treści dla telewizji. Jeśli chcę obejrzeć sobie wstrząsający film w 3D, idę do kina, gdzie zrobi na mnie znacznie większe wrażenie niż w domu. Z kolei 4K to oszałamiająca wręcz jakość, ale trzeba pamiętać, że ludzie już kupili telewizory HD, w telewizje produkują w HD, więc w tej sytuacji 4K będzie tylko uzupełniającym rynek niszowym zjawiskiem. Powodem tego będzie zarówno wysoka cena telewizorów ultra HD, jak i konieczność ponoszenia ogromnych kosztów nadawania, gdyby jakikolwiek nadawca zdecydował się na nadawanie w 4K. Więc nie mam 4K w planach na przyszły rok.

- Dziś do nadawania jednego kanału w 4K potrzeba całego satelitarnego transpondera, ale za 20 lat?

Oczywiście, że koszty spadną, a technologie umożliwiające kompresję sygnału będą doskonalsze – 4K będzie pewnie można nadawać przez łącze internetowe, co wyeliminuje wysokie koszty nadawania, ale to jest ten punkt, w którym jesteśmy dzisiaj.

- Czeski nadawca CME, do którego często odnosi się finansową kondycję TVN, ma poważne kłopoty. Dramatycznie spadł jego kurs, a więc i wycena rynkowa. Spodziewa się Pan na europejskim rynku tv konsolidacji?

Nie. CME jest w bardzo specyficznej sytuacji. Postawiło na działalność na wielu rynkach, jest obciążone sięgającym ponad 800 mln dol. ogromnym długiem, z którym jej udziałowcy z  Time Warnerem na czele, muszą sobie jakoś poradzić, bo rezerwy finansowe, jakie posiada firma, nie są już wystarczające do tego, by móc uznać jej sytuację za bezpieczną. To jest firma zarządzana staroświeckimi zasadami, które wymagają reorganizacji, ale najpierw potrzebuje rekapitalizacji, żeby mogła stanąć na nogi. Pani pyta czy możliwy byłby zakup CME? Myślę, że to nie leży w interesie żadnego polskiego inwestora. Nie wiem czy ktoś, kto kupuje udziały na giełdzie i z zasady chciałby je inwestować w solidne firmy inwestujące na stabilnych rynkach, chciałby żeby były inwestowane np. w Rumunii. W każdym razie my tego nie rozważamy.

- TVN jest z kolei zdaniem analityków przeszacowany.

Tak? Czemu? Wycena giełdowa to trochę patrzenie w przyszłość. Inwestorzy kupują tanio tam, gdzie spodziewają się wzrostów, by mieć zyski. Więc po prostu mamy udziałowców, którzy ufają, że zaprezentujemy im wynagradzające to zaufanie wyniki. Wcale nie uważam, że jesteśmy przeszacowani. Byliśmy za to niedoszacowani przez długi czas.

- Jakieś plany inwestycyjne na przyszły rok, skoro ma to być lepszy rok?

Nie, nic, co wykraczałoby poza tegoroczne poziomy. Żadnych przejęć i fuzji, technologicznie jesteśmy odpowiednio nowocześni, infrastrukturę mamy przystosowaną do obszarów, w których działamy.

- Udziały w platformie cyfrowej nC+ (do TVN 32 proc. firmy) zostaną zachowane?

Tak. Nie ma żadnych planów zmieniania niczego w tym zakresie. nC+ dobrze sobie poradziło ze wszystkimi przeszkodami, zarząd mocno trzyma sprawy w swoich rękach, udało się zażegnać początkowe kłopoty z przenoszeniem abonentów do nowej oferty, która jest naprawdę wysokiej jakości, więc czekamy na wzrost wartości firmy, która będzie skutkiem fuzji.

- Pana kontrakt z TVN miał pierwotnie wygasnąć z końcem przyszłego roku. Potem zaszły zmiany w zarządzie. Czy to oznacza, że będzie Pan zasiadał w nim do kwietnia 2016 roku, jak pozostali nowi członkowie zarządu? Kiedy wygasa Pana umowa?

Moja? Z końcem przyszłego roku. Przede mną jeszcze jeden wspaniały rok.

- A potem co?

Lubię swój zarząd, pracuję tu już cztery lata i spodziewam się, że współpraca będzie kontynuowana, bo ta firma wciąż ma najlepsze przed sobą. Nie chciałbym publicznie tłumaczyć się z zapisów w kontrakcie. On wygasa z końcem przyszłego roku, ale myślę, że zostanę tu odrobinę dłużej.

Rozmawiała Magdalena Lemańska

CV

Markus Tellenbach

, szwajcarski menedżer, kieruje telewizyjną grupą TVN od 2009 r. Zasiada w radzie nadzorczej niemieckiego operatora płatnej telewizji SkyDeutschland. Wcześniej był m.in. prezesem SBS Broadcasting, dyrektorem generalnym KirchPayTV i Premiere World (obecna Sky Deutschland).

Rz: - Jakie są Państwa prognozy dla rynku reklamy 2014? Szef biura reklamy TVN powiedział na niedawnej konferencji, że spodziewa się niskiego jednocyfrowego wzrostu rynku reklamy telewizyjnej w przyszłym roku.

Markus Tellenbach:

Pozostało 99% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie