Przymiarki do sprzedaży Polkomtela trwają już ponad pięć lat. Jak udaje się opanować organizację, która bez przerwy jest w przededniu sprzedaży? Znamy przykłady firm, na przykład Ery, gdzie sprawy właścicielskie kosztowały utratę udziału w rynku?
Zarząd ma realizować określone cele, które mają przynosić konkretne rezultaty. Proces sprzedaży powoduje pewne komplikacje, ale staramy się, by miały jak najmniejszy wpływ na biznes.
Czy na decyzje, jakie podejmuje pani jako szef IT spółki, ma wpływ know-how takiego partnera i udziałowca, jakim jest brytyjski Vodafone?
Wkład merytoryczny inwestora strategicznego był bardzo istotny na początku biznesu komórkowego w Polsce. Po 15 latach funkcjonowania cała wiedza jest wewnątrz firmy. Jeżeli chodzi o technologię, to jest dostępna dla każdego operatora. Wystarczy powiedzieć, że dzisiaj jedynym pracownikiem zagranicznym w Polkomtelu jest dyrektor finansowy.
Czy sądzi pani, że inwestor branżowy mógłby wnieść coś istotnego do Polkomtelu?
Polkomtel, choć największy w Polsce, jest w porównaniu z konkurentami lokalnym operatorem. Globalne grupy mogą łatwiej ograniczać koszty działania, np. dzięki niższym cenom w ramach skonsolidowanych zakupów. Z drugiej strony my możemy budować strategię dla rynku polskiego, podczas gdy naszych konkurentów siłą rzeczy ograniczają strategie ich właścicieli. Oni patrzą przede wszystkim z punktu widzenia grupy.