Disco polo dla zaawansowanych

Książki Andrzeja Pilipiuka nazywane są czasem literackim disco polo. Ale gdyby pisarz naprawdę był muzykiem i grał ten gatunek, robiłby to na poziomie nieosiągalnym dla dzisiejszych wykonawców.

Aktualizacja: 12.01.2014 22:54 Publikacja: 10.01.2014 17:53

Disco polo dla zaawansowanych

Foto: materiały prasowe

Na czym, w gruncie rzeczy, polega problem z disco polo? Od strony odbiorców na tym, że ci, którzy uważają się za elitę, wyrażają się o tym gatunku z ostentacyjną pogardą, dla reszty jest to najlepsza muzyka do tańca, przy której bawią się np. na weselach. Piosenki disco polo mają nad resztą krajowej produkcji niezaprzeczalną przewagę. Są melodyjne i da się przy nich potańczyć, a przy tym mają zrozumiałe teksty, czego o większości polskiego popu nie można powiedzieć. Zresztą zaręczam, że ci, którzy mówią, iż disco polo nie cierpią, też się przy nim nie raz bawili.

Zobacz na Empik.rp.pl

A problem od strony wykonawców? Otóż oni potrafią pisać niezłe piosenki, tyle że brak im dystansu i stosują środki wyrazu, które bardziej wyrobiona publiczność uznaje za kicz i tandetę. No i do tego piszą koszmarne teksty, pełne częstochowskich rymów i mało wybrednych aluzji. Zaręczam jednak, że gdyby do tych samych utworów wziął się, powiedzmy, Maciej Maleńczuk, wszyscy by się przy nich bawili i uznali, że to świetny dowcip.

Prozaik naszych czasów

Ten przydługi wstęp miał doprowadzić do stwierdzenia, że w naszej literaturze popularnej już ktoś taką rolę odgrywa, a tym kimś jest Andrzej Pilipiuk, którego znakiem rozpoznawczym jest to, że z motywów uznawanych za przaśne robi przyzwoitą prozę dla ludzi. I ludzie to doceniają. Nie znam dokładnych danych, ale można oszacować, że od kilkunastu lat sprzedaje co roku minimum 50 tysięcy egzemplarzy swoich książek (i pewnie wkrótce przekroczy milion). Jak na pisarza mieszkającego w kraju, w którym mało kto czyta, to naprawdę sporo. A jak na autora opowiadań (bo znaczna część twórczości Pilipiuka to teksty tego gatunku) to wręcz rekord Polski. Bo nowelistyki nie czyta w naszym kraju prawie nikt. Ale też trzeba zaznaczyć, że mówimy o pisarzu wyjątkowo pracowitym, który wydaje średnio dwie książki rocznie (choć kiedyś było ich więcej) i nawet jeśli sprzedaż poszczególnych tytułów nie jest oszałamiająca, to autor, który sam siebie nazywa Wielkim Grafomanem, z każdą książką ląduje na listach bestsellerów choćby na kilka tygodni.

A do tego ma swoją wierną publiczność, która kupuje wszystkie książki sygnowane jego nazwiskiem. Tak jak wykonawcy disco polo, którym uznanie na salonach i na opiniotwórczych łamach do niczego nie jest potrzebne, skoro mają swoją publiczność. Tyle że czytelnicy Pilipiuka doskonale rozumieją, że pisarz puszcza do nich oko, ogrywając przaśność swoich bohaterów, czy dotyczy to tych rodem ze wsi, zwłaszcza bardzo popularny cykl o Jakubie Wędrowyczu, czy z warszawskiej Pragi (niedawny „Wampir z MO"). Choć znaczna część publiczności tej ironii nie dostrzega i sądząc, że to na serio, odrzuca jego twórczość tak jak muzykę disco polo.

Każdy, kto przeczytał kilka książek Pilipiuka, wie, że jego opowieści wiejskie to parodie miejskich wyobrażeń na temat wsi i że to dlatego pisarz pokazuje swoich bohaterów wyłącznie jako bimbrowników, złodziei, pijaków i prymitywów. Z kolei przaśność w wersji miejskiej prowadzi go do środowisk znanych z opowiadań Marka Nowakowskiego czy Jana Himilsbacha. Do koneserów tanich win i drobnych bandziorów, do grupy społecznej nazywanej kiedyś lumpenproletariatem. Tyle że Pilipiuk wszystko to pisze z przymrużeniem oka, a potrafi być dowcipny, choć nie jest to raczej żart wyrafinowany. Z tego jest pisarz najbardziej znany. Ale ma też drugą twarz – twórcy typowych dla fantastyki historii alternatywnych, i to zarówno tych rozgrywających się w przeszłości, jak i w przyszłości.

Pan Samochodzik ?i Wschód

Zresztą Pilipiuk żadnej pracy się nie boi. Pisywał też powieści dla młodzieży („Kuzynki"), książki historyczne („Oko jelenia"), a także detektywistyczne („Pan Samochodzik" pod pseudonimem Tomasz Olszanowski). Przyznać jednak trzeba, że prawie zawsze stosował w swoich książkach chwyty rodem z fantastyki, bo sam siebie uważa za twórcę książek tego gatunku. W wydawaniu książek stosuje Pilipiuk specyficzny płodozmian: raz wyda coś bardziej przaśnego, raz coś bardziej wyrafinowanego. Choć zaznaczyć trzeba, że te bardziej przaśne historie odnoszą większe sukcesy rynkowe. Zwłaszcza gdy pisze o swoim najpopularniejszym bohaterze Jakubie Wędrowyczu, bimbrowniku spod Chełma, który w wolnych chwilach trudni się egzorcyzmami i ściganiem najróżniejszych potworów zagrażających ludziom. Na razie Pilipiuk zarządził w tym cyklu przerwę i po „Truciźnie" (2012) wydał kolejno zbiór opowiadań (głównie) z historiami alternatywnymi „Szewc z Lichtenrade", gdzie czytamy m.in. o III Rzeszy, później „Wampira z MO", w zamyśle parodię opowieści spod znaku „Zmierzchu", gdzie wampiry lądują na warszawskiej Pradze czasów PRL, zapełnionej postaciami z prozy Himilsbacha czy „Misia" Barei. Teraz zaś przez listy bestsellerów przemyka jego „Carska manierka".

Tu motywów przaśnych jak na lekarstwo, z wyjątkiem opowiadania „Miód umarłych", gdzie bohater Robert Storm, który jest zresztą czymś w rodzaju porte parole autora, pasjonat zagadek historycznych i detektyw amator, wybiera się w ulubione okolice Pilipiuka. Do Chełma i na tamtejszą wieś. Skąd to upodobanie pisarza do tamtych właśnie miejsc, można się domyślić. Stamtąd jest najbliżej na wschód. A autor „Carskiej manierki" w klimatach wschodnich gustuje, podobnie jak kilku jego kolegów piszących fantastykę (co zresztą trzeba im poczytać za zasługę). Jest bowiem w tej grupie pisarzy co Jacek Dukaj czy Jacek Komuda, którzy przywrócili tę tematykę polskiej powieści. Tu wręcz większość opowiadań zawiera motywy rosyjskie bądź też w Rosji się rozgrywa. Jak choćby „Śmierć pełna tajemnic" czy „Tajemnica Góry Bólu", historie, których akcja toczy się w czasach carskich i bolszewickich.  Jedno z opowiadań nawiązuje do śmierci Grigorija Rasputina i wymordowania przez Czeka członków sekty chłystów; drugie zaś to opowieść kaukaska z grą wywiadów (rosyjskiego i tureckiego) w tle. Co ciekawe, rzecz wyraźnie odwołuje się do „Poszukiwaczy zaginionej Arki" Stevena Spielberga. W dwóch innych opowiadaniach: „Manierce" i „Albumie", również znajdziemy motywy rosyjskie, tyle że najzupełniej współczesne.

Im bliżej wschodu, tym Pilipiuk lepszy. Jego opowiadania osnute na motywach rosyjskich czy też rozgrywające się w scenerii Polski wschodniej należą do najlepszych w książce. W sumie zresztą wszystkie zamieszczone w „Carskiej manierce" historie dają się czytać, ale jak to w przypadku zawodowego pisarza, producenta bestsellerów, tworzącego niemal bez przerwy, jedne są bardzo dobre („Manierka", „Śmierć pełna tajemnic", „Miód umarłych"), inne niezłe, a jeszcze inne słabe (np. najsłabsza według mnie, „Rehabilitacja Kolumba", której konceptu nie mogę zdradzić, by nie popsuć zainteresowanym przyjemności z lektury). Średnia jest  całkiem niezła, bo Pilipiuk naprawdę potrafi opowiadać historie, w przeciwnym razie nikt by jego książek nie kupował, na rynku, gdzie działa pisarz, reguły są bezwzględne.

Oczywiście twórczość Pilipiuka to typowa literatura rozrywkowa, bez specjalnych aspiracji artystycznych: jeśli jakieś aspiracje u tego twórcy widać, to raczej w sferze idei. Lubi zinterpretować na nowo polską historię, skrytykować tych, którzy wstydzą się swojej tożsamości, i przypomnieć nam, że wszyscy jesteśmy ze wsi, a do tego jesteśmy Słowianami i z Rosjanami czy Ukraińcami sporo nas łączy. Jak na taśmowe niemal, komercyjne produkcje, to całkiem nieźle. Stąd bierze się zresztą sukces Pilipiuka: jego czytelnicy bawią się, czytając te historie, ale z drugiej strony widzą, że ich ulubiony autor ma jednak coś ciekawego do powiedzenia.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski