Carla Bozulich, tym razem ze swoją grupą Evangelista, wraca do Polski. Będzie to ich drugi koncert w naszym kraju. Promują swoją najnowszą płytę „In Animal Tongue".
Od ponad 20 lat ta wokalistka, gitarzystka i perkusistka zadziwia konsekwencją, z jaką wdraża w życie swój pomysł na muzykę. Właściwie trudno ją nazwać, bo to, co robi, jest absolutnie oryginalne. Ale spróbujmy. Psychodeliczna muzyka źródeł? Awangardowe country? Dziki postrock podszyty bluesem i garażowym punkiem? Te zestawienia brzmią dziwacznie, ale taka jest też artystyczna osobowość tej niesamowitej artystki – przełamuje ograniczenia, łamie konwencje, łączy ze sobą odległe style. Ale zawsze czuć było w jej muzyce szacunek dla tradycji, nawet wtedy, kiedy swoimi brudnymi, drażniącymi czasami dźwiękami starała się z nią „muzycznie dyskutować". Przykład? Bozulich nie bała się zrobić czegoś tak karkołomnego jak nagranie w 2003 roku własnej wersji słynnego albumu „Red Headed Stranger" Williego Nelsona – ikony muzyki country (muzyk sam wystąpił w kilku piosenkach).
Carla Bozulich zaczynała muzyczną karierę jako nastolatka w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Śpiewała wówczas w klubach San Pedro standardy bluesowe, country, a także piosenki swojego młodzieńczego idola – Davida Bowie. Nie odniosła sukcesu, więc zniknęła na kilka lat.
Wróciła w 1990 roku z eksperymentalnym, rockowym zespołem Ethyl Meatplow. W 1993 roku założyła swoją najbardziej znaną kapelę Geraldine Fibbers, z którą dała się poznać jako zdolna kompozytorka i oryginalna wokalistka. To wtedy zaczęła łączyć rocka z country, bluesa z punkiem. Grała z wieloma znanymi muzykami, występowała między innymi z Marianne Faithfull i Markiem Ribotem. Od 2003 roku wydaje płyty pod własnym nazwiskiem oraz jako zespół Evangelista.
Evangelista, Powiększenie, Warszawa, ul. Nowy Świat 27, bilety: 25 – 35 zł, rezerwacje: tel. 22 826 00 69, środa (30.11), godz. 20