Powód? Do dziś, mimo obietnic szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka, nie powołano nowych rad nadzorczych Polskiego Radia i TVP, które miały zapoczątkować proces odpartyjniania mediów publicznych.
Już 10 grudnia 2010 r., podczas, jak wówczas sądzono, pożegnalnego posiedzenia rady nadzorczej TVP w starym składzie, pojawiały się głosy: „Może być tak, że doczekamy i Wielkanocy, a może i wyborów parlamentarnych”. W ten sposób niektórzy członkowie rady podkreślali, że skoro lewica przejęła władzę w telewizji, to w jej interesie nie leży szybki wybór nowych władz.
Tak też się stało. Krajowa Rada, choć już w grudniu skończyła przesłuchania kandydatów, wciąż nie może się porozumieć w sprawie podziału miejsc w nowej radzie nadzorczej TVP i konkretnych nazwisk. Chodzi m.in. o obecnego p.o. prezesa Telewizji Polskiej Bogusława Piwowara, na którym zależy dwóm członkom KRRiT związanym z lewicą. Kandydaturze tej sprzeciwiają się pozostali członkowie rady: dwaj rekomendowani przez prezydenta i jeden przez PSL.
– Tam walka poszła już na noże, nic z tego nie będzie – mówi „Rz” osoba znająca kulisy sporu.
W związku z tym do rozwiązania sprawy zamierzają się zabrać politycy. – Skoro Krajowa Rada w obecnym składzie nie potrafi podjąć wiążących decyzji co do wyłonienia władz mediów publicznych, to znaczy, że nie wypełnia swoich ustawowych obowiązków. W takim wypadku trzeba będzie odrzucić jej sprawozdanie – mówi „Rz” Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu.