Ksiądz Jerzy Popiełuszko skończyłby dziś 65 lat. Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"
Kilka dni po oficjalnym komunikacie o porwaniu kapelana „Solidarności”, w drugiej połowie października 1984 r. w Warszawie doszło do pewnego spotkania. Urzędnika Urzędu do Spraw Wyznań Edwarda Kotowskiego (który był na etacie niejawnym w departamencie IV MSW, a w latach 1979–1983 sekretarzem Ambasady PRL w Rzymie) odwiedził prałat Bronisław Piasecki. Niegdyś sekretarz i kapelan zmarłego w 1981 r. kardynała Wyszyńskiego ksiądz Piasecki skierował rozmowę na temat przyczyn uprowadzenia ks. Popiełuszki.
„Wśród nich – wspomina Kotowski – na czołowym miejscu postawił on hipotezę, że por-wanie ks. J. Popiełuszki może być wymierzone przeciwko »Solidarności«, a siłą faktu przeciwko kierownictwu państwa. Jest ono według niego prowokacją zorganizowaną przez ludzi aparatu władzy, a jej celem mogło być zaostrzenie sytuacji politycznej w kraju, doprowadzenie do zamieszek i w wyniku tegoż przejęcie władzy przez tak zwany beton partyjny”.
Kotowski po skończonej rozmowie z księdzem Piaseckim zadzwonił do swojego przełożonego – generała Zenona Płatka z departamentu IV MSW i prosił o przysłanie samochodu z kierowcą i odebranie notatki, którą sporządził jako sumienny oficer.
„Po przeczytaniu tej notatki – pisze Kotowski – generał Zenon Płatek natychmiast oddzwonił do mnie i pytał o to, w jakich okolicznościach doszło do tej rozmowy. W tle naszej rozmowy [telefonicznej] słyszałem wyraźnie mocno zdenerwowanego pułkownika Adama Pietruszkę, który domagał się, aby ksiądz Piasecki własnoręcznie napisał doniesienie, bo tylko wówczas może ono być brane pod uwagę, co dla mnie wydało się absurdem i wzbudziło moje podejrzenie, że pułkownik Adam Pietruszka może mieć jakiś związek z tym porwaniem.