To jeden z najważniejszych dla polskiego wymiaru sprawiedliwości procesów: o zabójstwo, gen. Marka Papały do którego doszło w czerwcu 1998 r. Łódzka prokuratura oskarżyła o nie Igora M., ps. Patyk, kiedyś znanego w stolicy złodzieja samochodów. Śledczy twierdzą, że zastrzelił komendanta próbując ukraść mu wóz. Tę wersję w obecnym procesie oceni sąd. Wcześniejsza, mówiąca o spisku na życie generała definitywnie upadła po tym, jak uniewinniono z zarzutu nakłaniania do zbrodni Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z. - "Słowika".
W poniedziałek Igor M. został doprowadzony do Sądu Okręgowego w Warszawie z aresztu, w asyście uzbrojonych policjantów. Na sali nie pokazał twarzy – cały czas siedział w kominiarce na głowie. Ma prawo do ochrony wizerunku, bo mimo zarzutu zabójstwa komendanta, jednocześnie wciąż jest świadkiem koronnym od lat współpracującym z organami ścigania.
Razem z „Patykiem" w obecnym procesie zostanie osądzonych sześć innych osób – jednak tylko za kradzieże samochodów jakich mieli dokonać razem z nim. Trzej oskarżeni (Tomasz W. oraz bracia Robert i Dariusz J.) odpowiedzą też za usiłowanie rozboju na gen. Papale. Wszyscy, poza Igorem M. – odpowiadają z wolnej stopy. Wiedzę o dotąd nieznanych kradzieżach sprzed lat, łódzcy prokuratorzy zdobyli badając zabójstwo szefa policji. Dlaczego złodzieje mają być sądzeni razem z oskarżonym o głośną zbrodnię? Bo według łódzkich śledczych komendant zginął podczas próby kradzieży jego samochodu.
Na sali wśród publiczności była Małgorzata Papała, wdowa po generale.Jednak jako obserwator, a nie oskarżyciel posiłkowy, którym była na procesie Boguckiego i "Słowika".
Chociaż media i zgromadzona publiczność liczyła, że już podczas pierwszej rozprawy pozna akt oskarżenia, to ten nie został odczytany. Proces odroczono, ponieważ jeden z oskarżonych o kradzieże – Rafał R. nie odebrał sądowego wezwania. Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 22 października i zdecydował, że proces będzie jawny za wyjątkiem składania wyjaśnień przez Igora M., który - jako świadek koronny „ma prawo do tego, by jego słów i wizerunku nie rozpowszechniano publicznie" – tłumaczył sąd.