To opinia Ewy Kusz, przewodniczącej Światowej Konferencji Instytutów Świeckich, która uczestniczyła w zakończonym wczoraj w Rzymie międzynarodowym sympozjum dla biskupów i przełożonych zakonów na temat pedofilii. Przyjechali na nią przedstawiciele episkopatów i zgromadzeń zakonnych z całego świata. W programie było m.in. spotkanie z ofiarą molestowań i nabożeństwo pokutne.
Episkopat Polski reprezentował w Rzymie biskup pomocniczy Marian Rojek z Przemyśla, który jednak nie odpowiada w episkopacie za kwestie będące tematem rzymskiej konferencji, lecz m.in. za kontakty z grekokatolikami na Ukrainie.
– W Polsce musimy przede wszystkim zmienić mentalność, aby z pokorą uznać, że my również mamy problemy z pedofilią wśród duchownych i po to, by z otwartością wychodzić do ofiar nadużyć – przekonuje Ewa Kusz, na co dzień terapeutka i seksuolog.
Dowodem na problemy z mentalnością są wytyczne episkopatu, jak postępować w przypadku nadużyć seksualnych wobec nieletnich i jak im zapobiegać. Dokument wprawdzie został przyjęty już w 2009 roku, czyli wcześniej niż uczyniło to wiele episkopatów i zgromadzeń zakonnych (Watykan dał im czas na przyjęcie takich instrukcji do końca maja tego roku). Problemem jest jednak rozłożenie akcentów. Gdy w watykańskim okólniku, opublikowanym przed rokiem, o ofiarach przemocy seksualnej i ich rodzinach mówi się w pierwszym punkcie, to w polskim dokumencie – w ostatnim. Kongregacja wymaga, aby biskup albo jego delegat spotykał się z ofiarami i ich rodzinami, angażował się w udzielanie pomocy duchowej czy psychologicznej. Polska instrukcja mówi jedynie, iż ofiary należy otoczyć "właściwą troską pastoralną".
W marcu polski episkopat ma przyjąć zmiany w wytycznych.