Ordynariusz praski wyjaśnia, że jednym z powodów odwołania ks. Lemańskiego było konfliktowanie środowisk, które były powierzone jego trosce. Dzieli się obawą, że jeśli kapłan nie zmieni swego postępowania i będzie kontestować przełożonych i nieprawdziwie przedstawiać Kościół w mediach, może czekać go suspensa. Biskup Hoser wyjaśnia też, dlaczego tak długo milczał w sprawie konfliktu. Mówi, że ksiądz Lemański nie spełniał powierzonych mu zadań, bo ma własną wizję posłuszeństwa. - Koncepcja posłuszeństwa ks. Lemańskiego, o której mówił publicznie polega na tym, że on będzie posłuszny biskupowi, jeżeli jego polecenia zostaną potwierdzone przez Stolicę Apostolską we wszystkich - a są trzy - etapach odwoławczych. A jeżeli to nie wystarczy, to będzie się odwoływał do Ojca Świętego – tłumaczy abp Hoser. - Po dotychczasowych decyzjach Stolicy Apostolskiej, które potwierdzały moje postanowienia, ks. Lemański nie stosował się do nich. Jest to więc bardzo bolesny problem. W Kościele nie ma przymusu fizycznego, wszystko oparte jest na dobrej woli ludzi.
Biskup odniósł się także do słynnej rozmowy z ks. Lemańskim ze stycznia 2010 r., podczas której miał pytać duchownego o to, czy jest obrzezany. - Nie miałem nigdy żadnej intencji dowiadywania się, czy ks. Wojciech jest Żydem i czy jest obrzezany. Nasza dyskusja dotyczyła symboliki żydowskiej, jej obecności w praktyce chrześcijańskiej. W kościele w Jasienicy ks. Wojciech umieścił księgi liturgiczne w szafce, w formie stylizowanej na księgę Tory, co jest niezgodne z przepisami liturgicznymi, dotyczącymi wyposażenia prezbiterium. Nieprawidłowy jest także napis na pomniku dzieci betlejemskich, głoszący, że jest to pomnik dzieci żydowskich pomordowanych przez Heroda – wyjaśnia arcybiskup. - Natomiast sam fakt, że ktoś jest obrzezany nie jest żadną ujmą. Pan Jezus był obrzezany, wszyscy apostołowie byli obrzezani, konwertyci na chrześcijaństwo, w tym na przykład kard. Lustiger, którego bardzo szanowałem i uważałem za wielkiego człowieka i biskupa. Obrzezanie to jest symbol przymierza, który wchodzi w obszar symboliki religijnej. A jaki był zabieg ks. Lemańskiego? Że ja go molestowałem seksualnie. Później powiedział, że nie wiedział o co chodzi w przypadku kard. O'Briena, do którego mnie porównywał. To zupełne szaleństwo, by łączyć rozmowę o symbolice religijnej z molestowaniem seksualnym – dodaje.
Arcybiskup Hoser odsłania też kulisy próby przeniesienia w 2010 roku ks. Lemańskiego do innej parafii. Okazuje się, że postawił wówczas księdzu trzy warunki: samodzielna rezygnacja z probostwa, zakaz wystąpień w mediach i podjęcie studiów judaistycznych. - Uznałem, że jeżeli pasjonuje go dialog chrześcijańsko-żydowski to powinien robić to z pogłębieniem i znajomością problematyki, a nie być amatorem w dziedzinie trudnej i delikatnej. Człowiekiem, który ma dużo gorliwości, ale mało znajomości tematu. Mógłby zatem rozwinąć swe kompetencje poprzez studia z dziedziny judaistyki – wyjaśnia ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej.
Hoser pytany przez dziennikarzy co dalej spokojnie odpowiada, że czeka aż ksiądz się poprawi. Czeka też na zakończenie procedury odwoławczej (ks. Lemański złożył bowiem tzw. rekurs). Nie wyklucza suspesnsy, czy zakazania niepokornemu kapłanowi sprawowania funkcji. Mówi, że dotąd nie nałożył na niego takiej kary, bo zwiększyłoby to tylko dramaturgię wydarzeń.