– Kilka lat temu nie było pieszych pielgrzymek do Ostrej Bramy, Łagiewnik. Wiele osób, które chodziły kiedyś na Jasną Górę, dziś idzie tam – mówi „Rz". – Prócz tego ludzie coraz częściej wybierają się na trudniejsze szlaki, np. Camino de Santiago, gdzie mierzą się sami ze sobą i przeżywają pielgrzymkę w sposób bardziej indywidualny – dodaje.
Na ten ostatni aspekt zwraca uwagę również socjolog z CBOS Rafał Boguszewski, który od kilku lat bada postawy religijne Polaków.
– Według mnie statystyki pielgrzymowania potwierdzają obserwowany co najmniej od 2005 roku trend odchodzenia Polaków od Kościoła instytucjonalnego – wyjaśnia. – Widać to także w deklaracjach uczestnictwa w niedzielnych mszach. Liczba Polaków, którzy określają się jako osoby wierzące, znacząco nie spada, ale liczba tych, którzy deklarują, że co tydzień chodzą do kościoła, już tak. Ci ludzie wierzą, ale na swój sposób.
Zaangażowani kapłani
Ten trend widoczny jest także w badaniach Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC (ISKK). Jeszcze w 2004 r. na niedzielne liturgie przychodziło 43,2 proc. zobowiązanych, w 2013 r. ich liczba spadła do 39,1 proc.
– Polacy rezygnujący z uczęszczania na niedzielną eucharystię nie przestają identyfikować się z Kościołem, ale ich wiara okazuje się zbyt mało pogłębiona i w konsekwencji Kościół ich traci – zauważa ks. Wojciech Sadłoń, szef ISKK.
– Ja to widzę właśnie na pielgrzymkach – przyznaje ks. Siekierski. – Ale żeby powstrzymać niekorzystne trendy, potrzebni są autentycznie zaangażowani księża. W tych grupach, które prowadzą tacy duchowni, pracujący z młodzieżą przez cały rok, organizujący dla nich comiesięczne dni skupienia, rekolekcje, spotkania itp., liczba pielgrzymów utrzymuje się na tym samym poziomie. Tam, gdzie tej pracy nie ma, widoczny jest odpływ – tłumaczy i dodaje, że tematem powinni się zająć także biskupi. – To jest sprawa złożona, ale musimy się nią pilnie zająć.