Kiedy umowa zawarta przez telefon jest nieważna

Aby zawrzeć umowę przez telefon, klient musi poznać jej szczegóły. Bez nich jest nieważna, co potwierdzi sąd.

Publikacja: 17.05.2014 15:00

Kiedy umowa zawarta przez telefon jest nieważna

Foto: Rzeczpospolita, Tomasz Wawer Tom Tomasz Wawer

„Dzień dobry! Pana numer został wylosowany i ma pan szansę przetestować wyjątkowe maszynki do golenia – za darmo. Jedyny koszt, jaki pan poniesie, to wysyłka towaru – niecałe 20 zł". Telefon z taką propozycją odebrało w ostatnim czasie wiele osób.

Ci, co się na nią zgodzą i dostaną maszynki, muszą uważać, by nie zostać ogolonym przez firmę z większej kwoty. Po jakimś czasie od otrzymania testowych maszynek klient dostaje następne, za które firma już żąda zapłaty. Dlaczego?

Niezamówiony towar

Okazuje się, że konsument zawiera ze szwajcarską firmą Westerfield International AG umowę na przesyłanie mu kolejnych – tym razem płatnych – maszynek do golenia. A rezygnacja przez telefon z takiego abonamentu jest trudna.

– W słuchawce cały czas odzywa się automat i każe czekać. I nie wiadomo, ile to może trwać. Ja nie zdołałem się z nimi skontaktować – żali się pan Bogdan. Dodaje, że nie był też informowany o tym, iż za wysyłkę maszynek do przetestowania będzie musiał zapłacić.

Pan Bogdan jest pewny, że niczego nie zamawiał. Wyraził jedynie zgodę na otrzymanie darmowych maszynek do przetestowania. Dlatego nie wczytywał się w korespondencję dołączoną do wysyłki. A w niej był regulamin, który pozwalał odstąpić od umowy w ciągu 14 dni. Przekroczył jednak ten termin i wkrótce otrzymał kolejną przesyłkę. Do niej była dołączona faktura z monitem zapłaty za poprzednią wysyłkę. I tym razem firma domagała się ponad 70 zł. Mało tego, straszyła windykatorem (niekiedy grozi wpisaniem klienta do rejestru dłużników), jeśli należność nie zostanie uregulowana. Dopiero wtedy pan Bogdan się dowiedział, że cyklicznie będzie płacił za towar, którego nie chce i którego nie zamawiał.

Historia się powtarza

W podobnej sytuacji było i jest wiele osób. Niektóre były informowane, że wygrały maszynki, inne – że bieliznę. Aby otrzymać prezent, miały podać tylko adres wysyłki. Nie było mowy o żadnych kosztach, abonamentach czy umowach. Takie żerowanie na konsumentach to nie nowość. Podobne praktyki stosowało kiedyś wydawnictwo Reader's Digest, które namawiało ludzi do udziału w konkursie, a potem się okazywało, że zgoda na uczestnictwo wiąże się ze zgodą na zakup publikacji książkowych czy innych produktów. Za te praktyki Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w 2012 r. nałożył na wydawnictwo karę w wysokości ponad 4,3 mln zł.

Inni konsumenci dali się skusić na słodycze i wpadali w sidła zastawione przez sklep 3czekolady.pl. Ci, którzy udostępnili na Facebooku informację o promocji sklepu, dostawali kupon na darmowe smakołyki. Aby go zrealizować, musieli się zarejestrować w sklepie, a to łączyło się z zawarciem odpłatnej umowy o świadczenie usługi – co miesiąc 149 zł za pakiet słodkości. Z tym że klienci nie byli o tym jasno informowani.

Teraz przyszła moda na maszynki do golenia. W tym wypadku jednak w ogóle nie ma mowy o abonamencie czy umowie. Czy konsumenci musza płacić za coś, czego nie chcieli?

Tomasz Konieczny, radca prawny w Konieczny, Grzybowski, Polak Kancelaria Prawna, zwraca uwagę, że czym innym jest zgoda na jednorazowe przesłanie „próbnej" maszynki do golenia, a czym innym – na cykliczne dostawy za określoną cenę.

Umowa musi być jasna

– W wypadku umów zawieranych na odległość nie może być żadnych niedomówień i niejasności – zaznacza Konieczny. – Sprzedawcy mają obowiązek informowania konsumentów o warunkach oferowanej umowy (przed jej zawarciem), w szczególności o wysokości należnego przedsiębiorcy wynagrodzenia lub ceny. Jeżeli tego rodzaju dane nie zostały przekazane konsumentowi podczas rozmowy telefonicznej, w trakcie której miało rzekomo dojść do złożenia zamówienia, to nie sposób uznać, że umowa o periodyczne dostawy maszynek do golenia doszła do skutku – wyjaśnia ekspert.

Zgodnie z ustawą o ochronie niektórych praw konsumentów przedsiębiorca musiałby spełnić aż 11 warunków w trakcie takiej rozmowy telefonicznej, by umowa została zawarta. Oprócz podania ceny produktu powinien przekazać m.in. swoje dane, informacje o zasadach zapłaty, terminie obowiązywania umowy czy miejscu i sposobie składania reklamacji. A o tym telemarketerzy nie informują.

Na forach internetowych jest wiele podpowiedzi, jak sobie radzić w takiej sytuacji. Niektóre z nich sugerują, że to problem przedsiębiorcy, skoro wysłał coś, czego konsument nie zamawiał. I mają rację.

– Jeżeli przesyłka nie zawiera żadnych pocztowych znaków identyfikacyjnych, to zachodzi duże prawdopodobieństwo, że maszynki do golenia traktować można jako świadczenie niezamówione, za które konsument nie musi płacić, i są one wysyłane na ryzyko przedsiębiorcy – ocenia Piotr Stańczak, dyrektor Europejskiego Centrum Konsumenckiego.

Tomasz Konieczny wskazuje, że jeśli dostaliśmy coś, czego nie zamawialiśmy, to nie tylko nie musimy za to płacić, ale nawet odsyłać towaru. Podpowiada, by w takiej sytuacji napisać pismo, w którym przypomnimy, że nie zawieraliśmy żadnej umowy i nie życzymy sobie otrzymywania takich przesyłek. Należy też poinformować, że produkty – maszynki czy bielizna – które do nas dotarły, są do odebrania u nas lub za zwrotem kosztów mogą zostać odesłane do przedsiębiorcy.

Z tym że gdy ktoś zgodził się zapłacić koszty wysyłki produktu do testowania, powinien je uregulować. Jeśli jednak nie był informowany o jakichkolwiek kosztach, to nie.

UOKiK już bada

Teoretycznie nie ma większego sensu zgłaszanie sprawy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Działalność firmy Westerfield International AG jest doskonale znana jego pracownikom. Maciej Chmielowski z biura prasowego poinformował nas, że UOKiK prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie ustalenia, czy w związku ze sprzedażą maszynek do golenia nastąpiło naruszenie przepisów.

Udało się nam jednak ustalić, że UOKiK, tak samo jak tysiące osób, ma utrudniony kontakt z firmą i nie wiadomo, czy i jak zakończy się cała sprawa.

Westerfield International AG nie jest polską firmą i wielu świadomych konsumentów kieruje skargi do Europejskiego Centrum Konsumenckiego. Okazuje się jednak, że ECK ma związane ręce.

– ECK nie może przyjmować skarg konsumentów na firmę Westerfield, gdyż przedsiębiorca zarejestrowany jest w Szwajcarii, a więc poza Unią Europejską. Niemożliwe jest też uruchomienie procedury zakładającej współpracę między organami państw UE odpowiedzialnymi za egzekwowanie prawa w zakresie ochrony konsumentów – wyjaśnia Piotr Stańczak.

Prawdopodobnie to nie przypadek. Gdyby takie praktyki stosowała unijna firma, to ECK powiadomiłby właściwy organ ochrony konsumentów w danym państwie, a ten podjąłby odpowiednie kroki.

To wszystko powoduje, że działalność wysyłkowa trwa w najlepsze, a ludzie (często starsi) skuszeni darmowym produktem godzą się na jego otrzymanie. Później są straszeni, że jak nie zapłacą, to trafią do rejestru dłużników.

Agnieszka Salach z Rejestru Dłużników ERIF zaznacza, że konsument musi zalegać przynajmniej 200 zł, by można było przekazać jego dane do Biura Informacji Gospodarczej. Ponadto przedsiębiorca powinien mieć dokument potwierdzający, że konsument zalega mu z płatnością odpowiedniej kwoty.

Jeśli zaś ktoś wpisał bezpodstawnie konsumenta do rejestru dłużników, to ten może zawiadomić policję o podejrzeniu popełnienia wykroczenia. A zgodnie z art. 48 ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych za przekazanie do BIG nieprawdziwej informacji grozi grzywna do 30 tys. zł.

Dowody dla sądu

Praktyka pokazuje, że rzekome długi trafiają raczej do firm windykacyjnych. I to one upominają się o należność. W takiej sytuacji konsument może poinformować windykatora, że niczego nie zamawiał. To przedsiębiorca musi mu udowodnić, że było inaczej.

– W takiej sytuacji firmom windykacyjnym bardzo trudno udowodnić przed sądem, że doszło do zawarcia umowy między konsumentem a przedsiębiorcą wysyłającym produkty – mówi Tomasz Konieczny. Tłumaczy, że w sądzie powinno zostać przedstawione nagranie rozmowy klienta z konsultantem firmy. I jeśli konsument niczego nie zamawiał i nie zostały spełnione ustawowe wymagania dla umów zawieranych na odległość, to nie ma się czego obawiać.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora, l.kuligowski@rp.pl

„Dzień dobry! Pana numer został wylosowany i ma pan szansę przetestować wyjątkowe maszynki do golenia – za darmo. Jedyny koszt, jaki pan poniesie, to wysyłka towaru – niecałe 20 zł". Telefon z taką propozycją odebrało w ostatnim czasie wiele osób.

Ci, co się na nią zgodzą i dostaną maszynki, muszą uważać, by nie zostać ogolonym przez firmę z większej kwoty. Po jakimś czasie od otrzymania testowych maszynek klient dostaje następne, za które firma już żąda zapłaty. Dlaczego?

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów