– Wyszukałam w internetowym sklepie ładne buty, z bordowej skóry, renomowanej włoskiej firmy. Eleganckie i w porównaniu z cenami u nas stosunkowo niedrogie – mówi „Rz" Anna z Warszawy.
Za towar zamierzała zapłacić kartą kredytową. Ale z upatrzonego zakupu nic nie wyszło. – Okazało się, że włoski sprzedawca nie dostarcza butów do Polski, zresztą tak, jak i innych artykułów, m.in. torebek, które oferował – opowiada warszawianka.
Sprawa pani Anny nie jest wyjątkiem, Wiele zagranicznych e-sklepów odmawia transakcji z klientami z Polski. Powód? Właściciele serwisów nie mają zaufania do rozwiązań prawnych obowiązujących w naszym kraju. Obawiają się, że np. jeśli klient nie zapłaci lub zwróci towar, żądając pieniędzy, spór będzie rozstrzygany przed polskim sądem.
– Z danych Komisji Europejskiej wynika, że obecnie 61 proc. transakcji internetowych nie dochodzi do skutku tylko dlatego, że sprzedawca ze starego państwa Unii Europejskiej odmawia sprzedaży wysyłkowej do niektórych państw Unii, w tym do Polski, uznając, że panuje tam „egzotyczny porządek prawny" – mówi minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. – Do skutku nie dochodzą setki milionów transakcji.
61 proc. e-transakcji nie dochodzi w UE do skutku. Sprzedawcy boją się przepisów z innych państw