Reklama

Tajlandia i Kambodża zapomniały o pokoju. Trump traci zdolność przekonywania

Zbrojna konfrontacja Tajlandii i Kambodży dobrze służy elitom politycznym obu krajów do rozwiązywania problemów wewnętrznych. Wzywający do pokoju prezydent USA ma tu niewiele do powiedzenia.

Publikacja: 14.12.2025 16:28

Prowincja Oddar Meanchey w Kambodży. Tymczasowy obóz dla uciekinierów z pogranicznej strefy walk

Prowincja Oddar Meanchey w Kambodży. Tymczasowy obóz dla uciekinierów z pogranicznej strefy walk

Foto: AFP

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie są główne przyczyny konfliktu zbrojnego między Tajlandią a Kambodżą?
  • W jaki sposób polityczne elity Tajlandii i Kambodży wykorzystują konflikt do celów wewnętrznych?
  • Jakie było stanowisko Donalda Trumpa w sprawie konfliktu między tymi krajami?
  • Jakie są ekonomiczne i militarne dysproporcje między Tajlandią a Kambodżą?

Zaledwie kilka tygodni trwało zawieszenie broni pomiędzy Tajlandią a Kambodżą – w ubiegłym tygodniu rozgorzały walki na granicy obu państw. Donald Trump, który w pewnym stopniu przyczynił się do rozejmu pod koniec października, starał się w piątek przekonać przywódców obu krajów do zaprzestania wymiany ognia. Na próżno.

Reklama
Reklama

– Nasze działania tego ranka wiele mówią – brzmiał komentarz premiera Tajlandii do kolejnych ataków tajlandzkiej armii w sobotę. Podobnie brzmiał komunikat ze stolicy Kambodży.

Brak wiarygodnych danych o ofiarach walk, poza tym że liczba uchodźców z terenów przygranicznych sięga pół miliona osób. W lipcu tego roku starcia zakończyły się po tygodniu. 

Reklama
Reklama

Przyjacielski telefon i inne przyczyny konfliktu między Tajlandią a Kambodżą

– Cały konflikt obejmuje złożoną mieszankę konkurujących roszczeń terytorialnych, niedających się pogodzić nastrojów nacjonalistycznych i wewnętrznej dynamiki politycznej w stolicach obu krajów – mówi „Rzeczpospolitej” prof. David Camroux z paryskiej elitarnej uczelni Sciences Po, specjalizujący się w sprawach tego regionu.

Przypomina, że Kambodża czuje się pokrzywdzona utratą uznawanego za własne terytorium w wyniku ustalenia granicy z początków ubiegłego wieku. Jednak z ok. 800 km granicy do tej pory nie wyznaczono jej przebiegu na odcinku jednej czwartej. Nie to wydaje się być jednak zasadniczą przyczyną kilku starć w ostatnich latach. W Tajlandii sytuację zaostrzył przyjacielski telefon, który wykonała w czerwcu premier Paetongtarn Shinawatra do jednego z przywódców Kambodży Hun Sena, byłego premiera. W rozmowie tej nie tylko skrytykowała działania jednego z tajlandzkich dowódców wojskowych w czasie incydentu granicznego wiosną tego roku, ale i nazwała swego rozmówcę „wujkiem”, nawiązując do przyjaźni, która łączyła jej ojca, byłego premiera, z kambodżańskim przywódcą, ojcem obecnego szefa rządu. 

W chwili gdy urywki z rozmowy przedostały się do tajlandzkich mediów, w Bangkoku rozpętała się burza oskarżeń pod adresem pani premier za utrzymywanie bliskich kontaktów z liderem wrogiego państwa, co zakwalifikowano jako zdradę. 

– Rojalistyczny establishment i armia uznały to za dogodną okazję, by pozbyć się pani premier i raz na zawsze położyć kres dynastii Shinawatrów w tajlandzkiej polityce – tłumaczy prof. Camroux.

Czytaj więcej

Donald Trump niecierpliwie czeka na pokojowego Nobla. W Departamencie Wojny

Równocześnie doszło do wzajemnych oskarżeń pomiędzy stolicami obu państw, co przekształciło się w otwartą konfrontację zbrojną na granicy w lipcu oraz około 40 ofiar śmiertelnych. Rozejm wynegocjował premier Malezji przy pomocy Donalda Trumpa, który zawitał do Kuala Lumpur w czasie azjatyckiej podróży i złożył podpis pod porozumieniem. Dołączył to wydarzenie do listy swych prawdziwych lub wydumanych sukcesów pokojowych na świecie. 

Reklama
Reklama

Phnom Penh nie rozpacza. Wojna odwraca uwagę od cyberprzestępczości

Lipcowa wojna była na rękę władzom Królestwa Kambodży, pozwoliła odwrócić nieco uwagę od problemów kraju, który nazywany jest światowym ośrodkiem cyberprzestępczości. To z racji funkcjonowania w Kambodży świetnie zorganizowanych mafijnych centrów wyłudzeń finansowych w sieci. Pracują dla nich tysiące prawdziwych cyberniewolników zwabionych do Kambodży z całego świata i przetrzymywanych tam siłą i zmuszanych do pracy.

Jedną z ofiar została niedawno Polka z Krakowa, która straciła 173 tys. zł po nawiązaniu wirtualnej znajomości z osobą, podającą się za Polaka i za szefa kopalni węgla. Takich przypadków są na świecie tysiące, co wywołało ostatnio gwałtowne naciski na władze w Kambodży ze strony USA i Chin.

Korupcyjne związki central cyberoszustów z politykami uniemożliwiają walkę z tym procederem. Tym bardziej, że wpływy z tej działalności oblicza się na 16-19 mld dol. rocznie, co stanowi blisko połowy PKB Królestwa Kambodży.

Konflikt graniczny z Tajlandią zepchnął sprawy związane z przestępczością internetową w Kambodży na dalszy plan. Jest to po myśli premiera Huna Maneta, absolwenta amerykańskiej akademii wojskowej West Point i syna wieloletniego premiera Hun Sena, który zdobył władzę w wyniku zamachu stanu. 

Polityczne korzyści z walk granicznych odnosi także nowy rząd Królestwa Tajlandii, na którego czele stoi premier Anutin Charnvirakul. Zamierza ugruntować władzę swego ugrupowania w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Zwycięstwo ma mu zapewnić utrzymywanie nastrojów wojennych i nacjonalistycznych w kraju. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Tajlandia: Przyszłość demokracji w rękach wojskowych

Marne szanse na trwały pokój między Tajlandią a Kambodżą. Konflikt jest niezgodny z ekonomicznym interesem obu krajów

– Patrząc z ekonomicznego punktu widzenia wojna pomiędzy oboma krajami nie powinna się nigdy wydarzyć. Zatrzymany został wzajemny handel oraz wstrzymany przepływ kambodżańskich pracowników do Tajlandii i tym samym spadły dochody z przekazów pieniężnych do Kambodży – mówi „Rzeczpospolitej” Felix Heiduk, politolog od Azji Południowo-Wschodniej z berlińskiego think tanku Wissenschaft und Politik. 

Zwraca też uwagę na ogromną nierównowagę w siłach zbrojnych, możliwościach finansowych oraz poziomie życia w obu krajach. Kambodża nie ma nawet sił powietrznych, a jej rakiety nie są w stanie zagrozić tajlandzkim F-16. Ze statystyk wynika, że PKB Tajlandii wynosiło w 2023 r.  543,2 mld dol., a Kambodży zaledwie 47 mld. Dysproporcje w liczebności armii są jak 1:3, przy czym siły Królestwa Tajlandii są nieporównywalnie lepiej wyposażone. 

Zdaniem niemieckiego eksperta brak jakichkolwiek wiarygodnych doniesień, jakoby Tajlandia miała zamiar okupować część Kambodży. – W Bangkoku mowa jest jedynie o tym, że należy „sparaliżować” armię Kambodży, aby nie zagrażała suwerenności Tajlandii – mówi Heiduk. 

Jest przekonany, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa rozlania się konfliktu na inne kraje. Co więcej – widać wyraźnie, że zarówno Bangkok, jak i Phnom Penh czynią wiele starań, aby nie doprowadzić do zbytniej eskalacji konfliktu. Wszystko to prowadzi niektórych ekspertów do konkluzji, że oba kraje nie są w obecnej sytuacji zainteresowane poszukiwaniem trwałego pokojowego rozwiązania konfliktu. A to dlatego, że możliwość wznowienia starć może się w każdej chwili okazać pomocna w rozwiązaniu ich problemów wewnętrznych. 

Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1390
Konflikty zbrojne
Front trzeszczy w szwach. Sukcesy i problemy Ukraińców
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1389
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak powietrzny na Ukrainę. Milion osób w Odessie bez prądu i wody
Konflikty zbrojne
Pete Hegseth odsuwa sekretarza armii od negocjacji pokojowych?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama