Miało być zupełnie inaczej. Zmęczony i schorowany Włodzimierz Czarzasty chciał zakończyć karierę polityczną na funkcji drugiej osoby w państwie. Przywództwo Nowej Lewicy miało zostać odmłodzone, a na jej czele chciał stanąć, namaszczony przez guru lewicy Aleksandra Kwaśniewskiego, Krzysztof Gawkowski. W odwodzie była też Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, dobrze oceniana ministra rodziny, pracy i polityki społecznej oraz waleczny medialnie „pistolet lewicy” Tomasz Trela. Nic z tego jednak nie będzie.
– Postanowiłem startować na przewodniczącego partii – ogłosił marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, który obecnie również szefuje Nowej Lewicy. Jak dodał, zwróci się do delegatów i delegatek partii przed zbliżającym się kongresem formacji, aby do jej kierownictwa weszli Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Krzysztof Gawkowski oraz Tomasz Trela. Sprytny ruch marszałka sprawia, że zwycięstwo niedzielne ma w kieszeni.
Czytaj więcej
Drodzy zwolennicy obecnego rządu, piszcie, jak jest: demokracja rządzi się arytmetyką. Nie mamy w...
Włodzimierz Czarzasty namaszczony przez Donalda Tuska
Na Włodzimierza Czarzastego zstąpił duch władzy. Dlatego teraz chce odnowić wizerunek lewicy i umocnić jej pozycję w obecnym, a może też i przyszłym rządzie. Co wpłynęło na przemianę obecnego marszałka Sejmu?
Czarzastemu wiatru w żagle dodał urząd marszałka Sejmu. Poczuł, że stanowisko może ponieść go politycznie, a nie być zwieńczeniem jego kariery. Przypomnijmy, Szymon Hołownia, gdy został szefem izby niższej, był jednym z najpopularniejszych polityków w Polsce. Później to się zmieniło, ale też Hołownia spektakularnie zaczął marnować swoją szansę, rozdrabniać się i liczyć, że może wszystkich ograć. Finalnie ograł sam siebie.