Polskie podziały od lat tłumaczono prostym hasłem: „widać zabory”. Jednak – jak wskazuje Flieger – stare linie coraz słabiej opisują współczesność. – Nie, nie widać już zaborów. Albo inaczej, widać je coraz mniej, – mówi i tłumaczy, że socjologiczna diagnoza jest jasna: zamiast Polski A i Polski B pojawia się pojęcie „Polski mozaikowej”. Mimo to w wynikach wyborów wciąż da się zauważyć napięcia między bardziej konserwatywnymi peryferiami a liberalnymi metropoliami.
W dyskusji pojawia się też wątek badań prezentowanych w Fundacji Batorego, gdzie młodsi socjologowie podkreślali przewagę podziałów miasto–wieś, centrum–peryferia. Estera Flieger relacjonuje: – Dzisiejsze polskie podziały dobrze wyjaśnia przepaść w dostępności usług publicznych.
Czytaj więcej
W sobotę 13 grudnia mijają dwa lata od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska, tworzonego przez Koali...
Dlaczego Konfederacja wygrywa na wsi?
Konfederacja – wbrew intuicji – rośnie tam, gdzie usługi publiczne mają najniższą jakość. Flieger zwraca uwagę, że nie dzieje się tak przez konkretną ofertę tej partii, lecz przez zrozumienie deficytu uznania w małych miejscowościach: – Ci mieszkańcy poczuli się przez Sławomira Mentzena zauważeni, poczuli, że ktoś się z nimi liczy.
Nową, wyjątkowo wyrazistą linią podziału okazuje się płeć. Michał Płociński wskazuje: – To lęki i aspiracje mężczyzn zdecydowały o wynikach wyborów prezydenckich. Mamy Konfederację, która staje po tej męskiej stronie, a z drugiej strony Donalda Tuska, który w kampanii 2023 r. zdecydowanie opowiedział się po stronie kobiet. I nie jest przypadkiem, że dziś do tamtych haseł już nie wraca.