Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica chciały jak najszybciej przedstawić umowę koalicyjną i skład rządu, by wywrzeć presję na prezydencie przed planowanym na 13 listopada pierwszy, posiedzeniem nowego Sejmu. Andrzej Duda nie chce jednak być stawiany pod ścianą i przejął inicjatywę. Jego cel jest jeden: wątpliwości co do tego, kto podejmuje decyzje, mają zniknąć.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda w poniedziałek wygłosi orędzie - poinformował Szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek. Prezydent miał podjąć pierwszy krok w sprawie desygnowania premiera.
Już toczące się po wyborach konsultacje w Pałacu Prezydenckim miały ustawić partie polityczne w roli petentów, tłumaczących się przed prezydentem ze swoich wyników wyborczych. Trzy partie opozycyjne zneutralizowały jednak to wrażenie, przedstawiając Donalda Tuska jako wspólnego kandydata na premiera. Po weekendzie stało się jasne, że jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu uda im się sformalizować koalicję w większym stopniu, uzgadniając umowę koalicyjną i przeprowadzając ją przez gremia decyzyjne trzech partii.
Andrzej Duda nie zamierza jednak na to czekać. Poniedziałkowy ruch wyprzedzający Marcina Mastalerka, szefa gabinetu prezydenta, który w mediach społecznościowych ogłosił, że prezydent oznajmi w orędziu, co postanowił, ma uświadomić wszystkim, że to nie zwycięska większość, ale prezydent ma moc sprawczą.
Kto będzie premierem: Mateusz Morawiecki czy Donald Tusk?
Według Konstytucji desygnowanie na premiera może się odbyć oficjalnie dopiero w momencie pierwszego posiedzenia parlamentu. Dlatego na tydzień przed nim prezydent może jedynie poinformować o swoich zamiarach. Jeśli wybierze wariant z Mateuszem Morawieckim, może dojść do sytuacji zaskakującej: w poniedziałek 13 listopada obecny premier poda się do dymisji, następnie prezydent go desygnuje, a podczas tego samego posiedzenia partie opozycyjne wybiorą swojego marszałka i prezydium Sejmu, dysponując większością. Sejm stanie się więc formalnie ośrodkiem władzy, będzie mógł powoływać komisje, zgłaszać projekty ustaw i uchwał. W tym samym czasie premier in spe będzie „na mieście” budował własną koalicję, co wobec ukonstytuowania się większości w parlamencie będzie działaniem skazanym na klęskę.