Reklama

Artur Bartkiewicz: Jak z CPK trafić do Ikei. Polski wyborca między działką a patelnią

Konfederacja przez wiele godzin mogła w poniedziałek tryumfować ogłaszając ostateczną kompromitację POPiS-u, który sprzedał działkę kluczową dla budowy CPK (PiS), a potem jej nie odzyskał (PO), bo – co wie doskonale każdy polityk Konfederacji – „PiS-PO jedno zło”. A potem Konrad Berkowicz założył słuchawki i wszystko się posypało.

Publikacja: 28.10.2025 12:50

Robert Telus i Konrad Berkowicz

Robert Telus i Konrad Berkowicz

Foto: PAP

Sprawa sprzedaży przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, za zgodą kierowanego przez Roberta Telusa Ministerstwa Rolnictwa, działki o powierzchni 160 hektarów leżącej na terenie, przez który przebiegać ma linia kolei dużych prędkości z Warszawy do CPK, spełniała wszystkie kryteria politycznego złota.

Czytaj więcej

Dwaj posłowie PIS zawieszeni „decyzją Jarosława Kaczyńskiego”. W tle sprawa gruntu

Sprzedaż działki kluczowej dla budowy CPK: Konfederacja mogła uderzyć i w PiS, i w KO

Oto bowiem z jednej strony mamy dowód, że uczciwość i bezinteresowność polityków PiS, głównego rywala Konfederacji po prawej stronie, potrafią mieć wymiar mocno teoretyczny. Cóż dowodzi tego lepiej niż fakt, że przy realizacji kluczowej dla PiS inwestycji, z której partia Jarosława Kaczyńskiego czyniła filar swojego planu wielkiej modernizacji Polski, dochodzi do transakcji, w wyniku której Skarb Państwa pozbywa się wartej 20 mln zł ziemi, którą w przyszłości może być zmuszony zapłacić 400 mln zł. No nie jest to interes życia dla nikogo, oprócz kupującego. A gdy okazuje się, że kupującym jest wiceprezes firmy, którą odpowiedzialny za wydanie zgody na sprzedaż ziemi minister rolnictwa tuż przed całą operacją wizytuje i spędza w niej kilka godzin, to trudno nie powziąć podejrzeń, że oba wydarzenia mogą być ze sobą powiązane. W efekcie mamy historię o podejrzanych transakcjach na linii państwo–sektor prywatny, którą można wykorzystać do potwierdzenia tezy Konfederacji, iż im mniej państwa, tym lepiej i uczciwiej. A jedną z głównych ról w tej historii odgrywa minister w rządzie PiS. Nic, tylko brać i korzystać do zdobywania politycznych punktów.

Wiceprezes partii mającej ambicję rządzić Polską, który zapomina zeskanować przy kasie patelnię i zestaw talerzy, na męża stanu raczej nie wygląda

Ale przecież to nie koniec – bo okazuje się, że firma, w której kierownicze stanowisko odgrywa beneficjent całej transakcji, jest partnerem imprezy Campus Polska, inicjatywy związanej z Rafałem Trzaskowskim – a więc czołowym politykiem przeciwnej strony sceny politycznej. I jest już punkt zaczepienia do wyprowadzenia drugiego ciosu, zwłaszcza, że o sprawie słyszymy dopiero po dwóch latach i to nie z inicjatywy rządzących, tylko po publikacji Wirtualnej Polski. I Konfederacja ten cios oczywiście wyprowadza. „PiS ukradł, PO zatuszowała. PO–PiS działa świetnie. Wszyscy won!” – pisze Sławomir Mentzen. Idealnie wpisuje się to w narrację Konfederacji, w której partyjne szyldy nie mają znaczenia, bo wszyscy są siebie warci – z wyjątkiem Konfederacji, która, cała na biało, osuszy bagno polskiej polityki, bo jako jedyna się w nim nie unurzała. 

Reklama
Reklama
Mapa przedstawiająca CPK i pokazująca, gdzie znajduje się działka sprzedana przez KOWR

Mapa przedstawiająca CPK i pokazująca, gdzie znajduje się działka sprzedana przez KOWR

Foto: PAP

Konrad Berkowicz w Ikei odebrał Konfederacji powagę

I kiedy wyborca mógłby pomyśleć: w sumie coś w tym jest, do Ikei wchodzi w słuchawkach wiceprezes współtworzącej Konfederację Nowej Nadziei i zapomina zapłacić za patelnię, 18 talerzy, fartuch i kable USB. I choć każdemu zdarza się o czymś zapomnieć, to jednak trudno apelować w tej sytuacji, by pierwszy rzucił kamieniem ten, komu nigdy nie zdarzyło się wynieść ze sklepu kilku drobiazgów wartych niemal 400 złotych. Bo jednak większości Polaków to się nie zdarza. I, żeby było jasne, to problem o zupełnie innej skali niż owe 160 hektarów, na obrocie którymi można zarobić setki milionów złotych. Ale jednocześnie pod poważnym znakiem zapytania stawia historię o ostatniej nadziei dla Polski, którą mają być Nowa Nadzieja i Konfederacja. Bo cała historia odbiera im powagę. Wiceprezes partii mającej ambicję rządzić Polską, który zapomina zeskanować przy kasie patelnię i zestaw talerzy, na męża stanu raczej bowiem nie wygląda. I zamiast punktować politycznych rywali, trzeba tłumaczyć się, że ze słuchawkami na uszach nie słychać, czy kasa piknęła.   

W efekcie na koniec dnia przeciętny wyborca raczej nie będzie miał wrażenia, że Konfederacja jest ostatnią deską ratunku dla ojczyzny. Zamiast tego, po politycznym poniedziałku, doskonale zrozumie szeregowego z dowcipu pochodzącego z czasów słusznie minionych, który w rozmowie z radzieckim oficerem na pytanie o to, kto jest jego ojcem odpowiada: „towarzysz Stalin, który jest ojcem nas wszystkich, a matką Związek Radziecki, który jest matką wszystkich”. – A kim byście chcieli zostać? – pyta na koniec oficer. „Sierotą” – odpowiada szeregowy. 

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Spróbuj tylko, Polaku, leczyć się bez pieniędzy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki, Thomas Rose i Chanuka w pałacu
Komentarze
Hubert Salik: Reformy w czasach politycznego spektaklu
Komentarze
Michał Płociński: Wszystkie strachy Donalda Tuska
Komentarze
Estera Flieger: Psy na łańcuchach, karawana jedzie dalej
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama