Michał Szułdrzyński: Konfederacja daje swym wyborcom uczucie, że mogą ukarać polityków

Wyborcy Konfederacji nie oczekują, by jej program był spójny. Musi skanalizować gniew na państwo i polityków. Dzięki temu partia Sławomira Mentzena ma możliwość przyciągać wyborców, którzy dotąd w ogóle nie myśleli by głosować.

Publikacja: 18.07.2023 15:14

Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen

Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen

Foto: PAP/Albert Zawada

Sondażowe wzrosty poparcia dla Konfederacji wywołują wiele emocji, szczególnie po stronie liberalnej czy lewicowej. Niestety prócz prób zrozumienia, skąd się one biorą, często pojawia się pokusa szukania winnych. Kto jest winien temu, że Konfederacja rośnie.

I oto aktywista Jan Śpiewak czy ekonomista Jan Zygmuntowski ostatnio uznali, że wzrostom Konfederacji winna jest między innymi „Rzeczpospolita” z powodu przywiązania do zasad wolnorynkowych.

Sondaże pokazują wzrost Konfederacji. Kto jest temu wienien?

Szczególnie mocno oberwało się „Rz” z powodu narzekania na niejasne i wysokie składki, które w jednym z tekstów nazwaliśmy w tytule haraczem. Materiał dotyczył rekordowego wzrostu składek pobieranych przez ZUS w zeszłym roku.

Czytaj więcej

Rekordowy haracz na ZUS. Polacy zapłacili o ponad 53 mld zł więcej

Problem w tym, że za skokowym wzrostem np. składek zdrowotnych wcale nie szedł proporcjonalny wzrost jakości usług zdrowotnych. Przeciwnie. I zauważa to coraz więcej osób, które prowadzą przedsiębiorstwa. Ale podniesione składki zdrowotne płacą też zwykli pracownicy.

Co więcej Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje na przykład Fundusz Covidowy, z którego z kolei wypłacano dodatek węglowy, rekompensatę za wysokie ceny energii, bon turystyczny itp. Co zresztą jest efektem upychania przez rząd PiS rozmaitych wydatków w rozmaitych funduszach omijając budżet państwa. Co sprawia, że kontrola nad wydawaniem pieniędzy z naszych podatków staje się iluzoryczna.

Dlaczego wyborcy Konfederacji chcą ukarać państwo i polityków?

Nie jest więc tak, że to ci, którzy obnażają szachrajstwa PIS przy budżecie, przyczyniają się do wzrostu wyników Konfederacji. Ani ci, którzy bronią zasad wolnego rynku i przedsiębiorczości. Po prostu Konfederacja jako pierwsza partia od początków rządów PiS, który rozpoczął socjalną licytację, mówi językiem, którzy dobrze brzmi w uszach sympatyków wolnego rynku i ograniczonej ingerencji państwa w gospodarkę. A to, że sam program Konfederacji jest niespójny i nic się w nim nie zgadza – co ostatnio pokazał Ryszard Petru – to już zupełnie inna sprawa.

Czytaj więcej

Bosak: Posłowie PiS, PO, PSL i Lewicy zasługują na karę

Nie mniej ważny w przypadku wzrostów Konfederacji jest inny mechanizm, wynikający z objawiającej się niechęcią do podatków w ogóle. To mechanizm buntu i protestu. Istniały już w Polsce partie buntu, od Samooborny, przez ruchy Janusza Palikota i Pawła Kukiza, więc samo zjawisko nie jest nowe. Ale jak opisywał Christopher Wylie, były pracownik Cambridge Analytica, który ujawnił manipulacje przy referendum Brexitowym i kampanii wyborczej w USA w 2016 roku, media społecznościowe nadają temu zjawisku zupełnie nowej dynamiki. Wylie pisał, że psychologowie z CA zauważyli, że niezwykle mocnym uczuciem, które dobrze działa w mediach społecznościowych jest gniew.

Kierowanie gniewu na polityków, największe partie, sprawia, że wyborcy chcą głosować na partię, która ukaże „onych”, establishment itp. Podczas referendum Brexitowego wiadomym było, że wyjście z Unii negatywnie wpływanie na brytyjską gospodarkę. Zwolennicy exitu uważali jednak, że to cena którą warto zapłacić za ukaranie „obcych”, liberalnych i zamożnych elit oraz migrantów.

Dlaczego Konfederacja potrafi przyciągnąć nieaktywnych dotąd wyborców?

Wydaje się to być zjawiskiem dobrze tłumaczącym wzrosty popularności Konfederacji. Jej program nie musi być spójny. On ma inny cel: musi dobrze kanalizować gniew. Dzięki temu może przyciągnąć nie tylko tych wyborców, którzy są znudzeni innymi partiami i mieliby ochotę je ukarać głosując na partię protestu.

Czytaj więcej

PO chce walczyć z Konfederacją o elektorat wolnorynkowy. Proponuje „największą w historii” obniżkę podatków

Ale też przyciągnąć tych, którzy w ogóle nie głosują. Bo mogą dać im poczucie sprawczości. Że mój głos – choć wcześniej w ogóle nie myślałem o tym, by pójść na wybory – ma znaczenie. Mogę zagłosować i przez to ukarać polityków za wszystko, co mi się w państwie nie podoba.

I właśnie tych wyborców najtrudniej będzie odbić Konfederacji. Zarówno PiS-owi jak i Platformie. Bo oni szukają nie tyle trzeciej drogi, co kogoś, kto w ich imieniu wymierzy największym partiom sążnisty policzek.

Sondażowe wzrosty poparcia dla Konfederacji wywołują wiele emocji, szczególnie po stronie liberalnej czy lewicowej. Niestety prócz prób zrozumienia, skąd się one biorą, często pojawia się pokusa szukania winnych. Kto jest winien temu, że Konfederacja rośnie.

I oto aktywista Jan Śpiewak czy ekonomista Jan Zygmuntowski ostatnio uznali, że wzrostom Konfederacji winna jest między innymi „Rzeczpospolita” z powodu przywiązania do zasad wolnorynkowych.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jan Skoumal: Pocztówka z Głubczyc do szefowej niemieckich nacjonalistów
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Roman Giertych ratuje koalicję. Znowu
Komentarze
Bartłomiej Sawicki: Nowe opłaty od emisji uderzą Polaków po kieszeni, bo rząd nie uczy się na błędach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Krzykiem i przekleństwami prawa aborcyjnego się nie zmieni