Dlaczego Jarosław Kaczyński znów sięga po Smoleńsk? Dlaczego właśnie teraz? Trudno mieć wątpliwości, że to temat dla niego wciąż żywy i bolesny. Z pewnością tak jest. Nie tylko zresztą dla niego, bo Smoleńsk pozostaje osobistą traumą wielu ludzi i rodzin.
Niemniej należy znaleźć czytelne rozróżnienie między tym, co choćby najbardziej bolesne, ale osobiste, a metodą polityczną. A kwestia tragedii smoleńskiej była w najwyższym stopniu metodą polityczną. Stosowaną konsekwentnie i niebywale skuteczną. Jako mit założycielski Prawa i Sprawiedliwości przez lata ogniskowała emocje i raz po raz mobilizowała elektorat partii Kaczyńskiego.
Emocja ta jednak – jak każda – stopniowo wygasała. Po latach wydawało się, że wygasła ostatecznie, choć m.in. za sprawą Putina (Rosja nie oddała wraku samolotu) nie udało się do końca kwestii katastrofy ani wyjaśnić, ani zamknąć licznych postępowań. Niemniej na początku trzeciej dekady XXI wieku mogło się wydawać, że temat zniknął z mainstreamu polskiej polityki. Wszystko odmieniła jednak wojna. Wszystko – poza jednym – konfrontacyjnym myśleniem Jarosława Kaczyńskiego o polityce.
Czytaj więcej
Temat wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej musi wrócić - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. W rozmowie z "Polską Times" oświadczył, że ma dostęp do różnych śledztw. - Pierwszy raz po zapoznaniu się z różnymi dokumentami mam wyjaśnienie całości - stwierdził wicepremier.
Prezes wciąż szuka podziałów i z braku innej monety znów sięga po Smoleńsk. Dlaczego? Po pierwsze, dlatego że znalazł się pretekst. Po ataku na Ukrainę świat nie ma już wątpliwości, że Putin to zbrodniarz. Jeśli więc kiedyś trudno było przekonać opinię publiczną, że mógł dokonać w Smoleńsku zamachu, to dziś taka hipoteza jest całkiem – przynajmniej od strony moralnej – do obrony.