No bo jak człowiek, który "podlega" głowie obcego państwa, jakim jest Watykan, może być dobrym obywatelem? Stereotypy te powielano w tysiącach książek, obrazów, rycin, a potem filmów. Papieżem straszono niegrzeczne angielskie dzieci. W ostatnich latach do tradycyjnych uprzedzeń doszły nowe. Liberalne brytyjskie elity przedstawiały Kościół jako bastion wszelkiego wstecznictwa.
Wszystko to sprawiło, że pielgrzymka Benedykta XVI do Wielkiej Brytanii wydawała się z góry skazana na porażkę. Brytyjskie media jeszcze przed jej rozpoczęciem podgrzewały atmosferę, opisując ze szczegółami skandale pedofilskie i wyliczając, ile pielgrzymka będzie kosztować podatników. Pojawiły się nawet pomysły, by papieża aresztować.
Nieoczekiwanie jednak wizyta nie tylko nie zakończyła się fiaskiem, ale przeciwnie – sukcesem. Po dość chłodnym przyjęciu gościa pierwszego dnia w Edynburgu, z każdym następnym dniem atmosfera wokół niego się poprawiała. Na spotkania z nim przychodziły coraz większe tłumy, a te same tabloidy, które kilka dni wcześniej ostro go krytykowały, zaczęły o Benedykcie XVI pisać z sympatią.
Symboliczne było spotkanie z arcybiskupem Rowanem Williamsem, zwierzchnikiem Kościoła anglikańskiego. Zamiast dystansu – wzajemny szacunek i wspólna modlitwa. Jak wytłumaczyć tę zmianę? Dużą rolę odegrały pewnie cechy charakteru papieża, ale być może, słuchając Benedykta XVI, Brytyjczycy zrozumieli także, że spory sprzed kilkuset lat nie mają dziś znaczenia. W obecnym świecie – gdy cywilizacji chrześcijańskiej z jednej strony zagrażają islamscy radykałowie, a z drugiej coraz silniejsze prądy laicyzacyjne – katolicy i anglikanie są po tej samej stronie. Zanim możliwe stanie się zjednoczenie obu Kościołów, zapewne wiele jeszcze wody upłynie w Tamizie. Ale pierwszy krok właśnie został wykonany.