Decyzja Banku Anglii o obniżce stóp procentowych o 25 pb. nie była jednomyślna. W pierwszym głosowaniu opowiedziało się za nią czterech członków Komitetu Polityki Pieniężnej (w tym Andrew Bailey, prezes brytyjskiego banku centralnego), jeden członek (Alan Taylor) głosował za cięciem o 50 pb., a pozostałych czterech za pozostawieniem stóp bez zmian. W drugim głosowaniu Taylor dołączył do członków Komitetu opowiadających się za cięciem o 25 pb.
Czwartkowa obniżka stóp była trzecią w tym roku, a zarazem piątą w obecnym cyklu luzowania polityki pieniężnej, rozpoczętym latem 2024 r. W jej wyniku, główna stopa procentowa Banku Anglii zeszła do najniższego poziomu od dwóch lat. Przed rozpoczęciem cyklu obniżek wynosiła ona 5,25 proc.
Prezes Banku Anglii stwierdził na czwartkowej konferencji prasowej, że inwestorzy nie powinni oczekiwać „zbyt szybkich” obniżek stóp. - Uważamy, że inflacja wzrośnie do około 4 proc. we wrześniu. Naszym zadaniem jest zapewnienie, aby inflacja wróciła do celu na poziomie 2 proc., gdy te tymczasowe czynniki miną, czego oczekujemy. Dlatego ważne jest, abyśmy nie obniżali stopy procentowej zbyt szybko ani zbyt mocno – stwierdził Bailey.
Czytaj więcej
Amerykański bank centralny utrzymał główną stopę procentową w przedziale 4,25-4,50 proc. Było to...
Jak analitycy oceniają decyzję Banku Anglii?
- Stopa bazowa jest na poziomie, którego nie widzieliśmy od ponad dwóch lat, ale głosowanie komitetu tylko nieznacznie umożliwiło obniżkę. Pytanie brzmi, czy ta obniżka nie przyszła za późno. Wzrost gospodarczy od dłuższego czasu jest słaby, rynek pracy znajduje się pod presją wyższych kosztów zatrudnienia, podwyżki podatków są na horyzoncie, wydatki konsumenckie są słabe, a zaufanie niskie. Ponadto, obniżka jest już uwzględniona w cenach obligacji rządowych, więc koszty pożyczek rządowych nie spadną. Teraz, gdy jesteśmy na drodze do niższych stóp, wszystko zależy od przyszłej polityki, a wyzwanie inflacja kontra wzrost nie zniknęło. Z tego głosowania nie wynika jasno, że wzrost gospodarczy będzie priorytetem – wskazuje Neil Birrell, dyrektor inwestycyjny w Premier Miton Investors.