Reklama

Brytanio, pozostań wielka

David Cameron ma rację. Unia Europejska jest daleka od ideału. Próbuje wszystko ujednolicać, łącznie z godzinami przyjęć brytyjskich lekarzy, nie ceni różnorodności krajów i narodów, nie wspiera konkurencyjności. I jest coraz mniej demokratyczna

Publikacja: 23.01.2013 19:07

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

David Cameron ma rację domagając się prawdziwej debaty o przyszłości Unii. Ma rację sugerując, że Unia zapomniała o obywatelach, o ich woli wyrażanej w wyborach do narodowych parlamentów. I że jest jej dobrze z tym podejmowaniem decyzji w zamkniętych gabinetach.

Ale to nie znaczy, że David Cameron ma rację godząc się z tym, że jego kraj może za kilka lat opuścić Unię Europejską.

A taki jest realny skutek żądania nowych, luźniejszych warunków członkostwa dla Wielkiej Brytanii. I przede wszystkim tym mogłoby się skończyć referendum w sprawie być albo nie być Wielkiej Brytanii we wspólnocie, którego przeprowadzenie, najpóźniej w 2017 roku, zapowiedział dzisiaj w wyczekiwanym przemówieniu premier i przywódca brytyjskich konserwatystów. Referendum odbędzie się pod warunkiem, że jego partia po drodze wygra wybory, w czym ta obietnica ma pomóc.

Gdyby taki plebiscyt odbył się dziś, werdykt, jak wynika z sondaży, brzmiałby najprawdopodobniej: opuszczamy wspólnotę. I ten skutek, demokratycznego skądinąd wyboru Brytyjczyków, nie byłby dobry dla Unii Europejskiej. Dla jej różnorodności i konkurencyjności, która tak leży na sercu Cameronowi.

Łatwo jest Brytyjczykom grozić wyjściem ze wspólnoty. Nie tylko dlatego, że żyją na wyspie. Przede wszystkim dlatego, że Brytania, choć pod względem powierzchni i ludności nie jest duża, to kulturowo nadal wielka.

Reklama
Reklama

Łatwo jest stawiać innym warunki, gdy język ojczysty jest językiem, który chcą opanować miliardy ludzi na całym świecie. Łatwo gdy ma się Oxford, Cambridge, królową, Jamesa Bonda i Harry'ego Pottera. I na dodatek centrum finansowe, City.

Bez Wielkiej Brytanii Unia nie tylko będzie uboższa kulturowo. Przede wszystkim wspólnota straci największy z krajów świadomych swej inności. Wyschnie najważniejsze źródło jednej z wizji Europy - liberalnej, luźnej, otwartej. A Polska straci sojusznika w sprawie rozszerzenia Unii Europejskiej. Nie będzie też w Unii polityków, którzy wystąpią z takim przemówieniem jak wczoraj Cameron w Londynie.

Czy wyborcy kraju z takim potencjałem wezmą to wszystko pod uwagę? Jeżeli tak, potwierdzą wagę Brytanii. Wielkiej Brytanii.

David Cameron ma rację domagając się prawdziwej debaty o przyszłości Unii. Ma rację sugerując, że Unia zapomniała o obywatelach, o ich woli wyrażanej w wyborach do narodowych parlamentów. I że jest jej dobrze z tym podejmowaniem decyzji w zamkniętych gabinetach.

Ale to nie znaczy, że David Cameron ma rację godząc się z tym, że jego kraj może za kilka lat opuścić Unię Europejską.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Pokojowy Nobel dla króla Karola III, a nie dla Donalda Trumpa
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Winę za znaczący spadek zaufania do Kościoła ponoszą wyłącznie biskupi
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wyryki, drony i rakieta. Jak Rosja rozgrywa chaos informacyjny w Polsce
Komentarze
Marek Kozubal: Wyryki niech się wszystkim wryją w pamięć. Wojsku i rządowi też
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Minister Wang Yi w Warszawie. Nie jest to najlepszy adresat apeli, by Chiny wpłynęły na Putina
Reklama
Reklama