Sport to zdrowie? W przypadku rugby naukowcy mają wątpliwości. „Sport nie powinien celowo szkodzić mózgom dzieci”

Brytyjscy naukowcy uznali, że gra dzieci w rugby to znęcanie się nad ich mózgami, i wywołali burzę, której nie przepuścił nawet Boris Johnson.

Publikacja: 19.02.2024 03:00

Były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson przekonuje, że „prawdą jest, że rugby wiąże się z niewi

Były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson przekonuje, że „prawdą jest, że rugby wiąże się z niewielkim, ale akceptowalnym i nieuniknionym poziomem ryzyka fizycznego”.

Foto: PAP/PA/Stefan Rousseau

Impuls do dyskusji o skutkach tego sportu dla zdrowia dało badanie naukowców z uniwersytetów w Winchester, Nottingham i Bournemouth. Przytoczono w nim dowody, że fizyczny kontakt, a konkretnie urazy głowy, mogą przyczynić się do uszkodzenia mózgu powodującego nawet demencję lub chorobę Parkinsona.

Temat nie jest nowy. Już w grudniu grupa byłych graczy wniosła pozew przeciwko trzem federacjom – World Rugby, angielskiemu związkowi RFU i walijskiemu WRU – twierdząc, że w trakcie kariery doznali urazów mózgu. Wśród nich znaleźli się trzej byli reprezentanci Anglii, którzy zdobyli Puchar Świata. Zarzucali związkom, że nie wprowadziły odpowiednich rozwiązań, które chroniłyby zdrowie i bezpieczeństwo. Napisali też, że oskarżeni „powinni wiedzieć o prawdopodobieństwie wystąpienia długotrwałych powikłań neurologicznych”, takich jak encefalopatia urazowa (CTE).

Rugby a przewlekła encefalopatia pourazowa. Badania naukowe

Korzenie rugby sięgają XIX wieku, więc podobnych badań powstały setki. W jednym z nowszych, opublikowanym w październiku przez uczelnie z Glasgow, Bostonu oraz Sydney, przeanalizowano pośmiertnie mózgi 31 rugbistów – zarówno amatorów, jak i profesjonalistów. CTE, które definitywnie można zdiagnozować po śmierci, ponieważ wymaga analizy tkanek mózgu, pojawiło się u 21. Badacze odkryli ponadto, że ryzyko jego wystąpienia było powiązane z długością kariery. Każdy dodatkowy rok gry zwiększał zagrożenie o 14 proc. i to niezależnie, czy zawodnik był amatorem, czy profesjonalistą. Średnia długość kariery rugbistów, których mózgi sprawdzono, wynosiła około 18 lat.

Czytaj więcej

Rugby. Afryka Południowa najlepsza na świecie

Naukowcy z Glasgow w badaniu z 2022 roku odkryli z kolei, że ryzyko rozwoju choroby neurodegeneracyjnej w późniejszym życiu u byłych zawodników jest średnio prawie trzykrotnie wyższe, niż w przypadku osób o tym samym profilu społeczno-demograficznym. Przy czym ryzyko demencji było dwukrotnie wyższe, a stwardnienia zanikowego bocznego – aż 15 razy.

Pozew rugbistów to kopia pozwu, który dekadę temu sformułowali byli zawodnicy Ligi Futbolu Amerykańskiego (NFL), co zakończyło się ugodą w wysokości 765 mln dol. Ponad 4500 graczy cierpiących m.in. na chorobę Alzheimera i demencję oskarżyło wówczas władze rozgrywek nie tylko o długotrwałe tolerowanie brutalnej gry, ale wręcz czerpanie z niej korzyści, w postaci rosnącej popularności NFL.

Rugbyści są coraz ciężsi. Są wyniki badania

Na zwiększenie prawdopodobieństwa wystąpienia uszkodzeń mózgu wpływa również to, jak rugby się zmienia. Badania British Medical Journal Open Sport & Exercise Medicine wskazują, że o ile w 1955 roku średnia waga rugbisty wynosiła 84,8 kg, to 60 lat później wzrosła niemal o jedną czwartą – do 105,4 kg. Wzrost zagrożenia wydaje się dość oczywisty.

Czytaj więcej

Po PŚ w rugby. Sędzia finału ofiarą hejtu

Jednocześnie w ostatnim czasie dyskusja na temat wpływu grania w rugby na mózg dotyczy również osób znacznie lżejszych. Badacze z University of Winchester, Nottingham Trent University i Bournemouth University wezwali do wprowadzenia całkowitego zakazu gry dla osób poniżej 18. roku życia, pisząc o znęcaniu się nad dziećmi ze względu na długoterminowe ryzyko.

– Sport nie powinien celowo szkodzić mózgom dzieci – mówi „The Times” profesor Eric Anderson z University of Winchester, czyli kierownik badania, w którym dokonano rozróżnienia między sportami, w których kontakt fizyczny występuje z założenia, jak rugby, a innymi, gdzie występuje on przypadkowo, jak koszykówka. – Dzieci powinny koncentrować się na zabawie, zdrowiu i rozwoju społecznym, a nie warunkowaniu ich do uprawiania sportu na topowym poziomie – przekonuje.

Trenerka rugby: W rugby istnieją odmiany bezkontaktowe

Z taką oceną nie zgadza się Katarzyna Borys-Pytlak, trenerka rugby Legia Rugby Schools. – Uderzenie głową o ziemię czy zderzenie głową z drugim zawodnikiem nie są elementami gry, ale wypadkiem, który może się zdarzyć w czasie gry albo treningu, jeśli ktoś wykona ruch niepoprawnie technicznie albo niezgodnie z zasadami fair play – przekonuje w rozmowie z „Rz”.

Pewnym porównaniem mogą być w tym przypadku wślizgi z piłki nożnej. – Można je robić bezpiecznie, ale jeśli wykonujesz je źle, twój przeciwnik może doznać urazu kolana albo złamać nogę. Urazy zdarzają się w wielu sportach i czy w związku z tym powinniśmy ich zakazywać? Według mnie nie – mówi trenerka ze szkółki, gdzie trenują dzieci od 5 do 13 lat.

Anderson widzi sprawę inaczej. – Kulturowe postrzeganie jest takie, że uderzenie dziecka poza sportem jest znęcaniem się, ale już uderzenie w sporcie jest jakoś społecznie akceptowalne. Staramy się to zmienić. Nie ma znaczenia, jaki jest kontekst społeczny, mózg jest uszkodzony w obu przypadkach – twierdzi. To akurat Borys-Pytlak uważa za „mocną przesadę”. – Pamiętajmy, że poza tym w rugby istnieją odmiany bezkontaktowe, które zmniejszają ryzyko i ewentualnego urazu. To tzw. „paryżanka” albo Rugby Tag. To drugie jest bardzo popularne w szkoleniu dzieci, gdzie zamiast przewracać przeciwnika z piłką, musisz zerwać wstążki, które ma doczepione na rzepy do specjalnego pasa na brzuchu – tłumaczy.

Boris Johnson w ogniu. Były premier Wielkiej Brytanii broni rugby

Odbiór wyników badań na Wyspach często koreluje z linią politycznego podziału. Krytyków irytowały słowa o „znęcaniu się” nad mózgiem. Ross Clark z „The Spectator”, dziennika o wyraźnie konserwatywnym profilu, napisał, że gdyby Anderson wyraził się „bardziej umiarkowanym językiem”, zgodziłby się z autorem badania. Jego kolega z redakcji David Horspool przekonywał natomiast, że ryzyko wiąże się też z „innymi rodzajami aktywności dzieci, w tym piłką nożną, jazdą na rowerze i pływaniem”, ale „nikt, kto je propaguje, nie naraża na krzywdę celowo”.

Czytaj więcej

Futbol na wskroś amerykański

Były reprezentant Anglii Will Greenwood ocenia, że nazywanie jego sportu „znęcaniem się nad dziećmi” jest „agresywne, graniczące z obraźliwym”. Wszystkie te komentarze przebił jednak były premier Boris Johnson, który w felietonie dla „Daily Mail” badanie trzech uczelni nazwał „pseudonaukową paplaniną o tzw. ryzyku”. „Oczywiście prawdą jest, że rugby wiąże się z niewielkim, ale akceptowalnym i nieuniknionym poziomem ryzyka fizycznego, podobnie jak jazda na rowerze, jazda konna, nurkowanie czy chodzenie po ciemnym pokoju z klockami porozrzucanymi po podłodze” – ironizował.

Rugby przeciwstawił piłce nożnej, w którą – jak sam przyznał – nie umiał grać. „A gdy tylko odkryłem, że fajnie jest wziąć piłkę w kształcie elipsoidy i biegać z nią, nabrałem pewności siebie, ognia i potrafiłem wysublimować swoją naturalną agresję” – napisał. „Agresja jest czymś instynktownym dla gatunku, zwłaszcza u młodych samców”.

Dyskusja o wpływie rugby na mózgi dzieci nie dotarła na razie do Polski. Sama Borys-Pytlak przyznaje, że rodzice nawet o to nie pytają, a sama skupia się raczej na pozytywnych aspektach treningu.

Chris Nowinski, dyrektor Concussion Legacy Foundation, której celem jest zmniejszenie ryzyka wstrząśnień mózgu u młodych sportowców, ocenia, że powtarzające się wstrząsy, nawet te niediagnozowane, są groźne dla najmłodszych tak samo, jak np. palenie. A rząd w Londynie planuje zakaz sprzedaży papierosów osobom urodzonym w 2009 roku i później. Prawo takie obowiązuje już w Nowej Zelandii, czyli innym kraju, gdzie rugby cieszy się dużą popularnością. Może niebawem podobne pomysły dotrą do Polski.

Impuls do dyskusji o skutkach tego sportu dla zdrowia dało badanie naukowców z uniwersytetów w Winchester, Nottingham i Bournemouth. Przytoczono w nim dowody, że fizyczny kontakt, a konkretnie urazy głowy, mogą przyczynić się do uszkodzenia mózgu powodującego nawet demencję lub chorobę Parkinsona.

Temat nie jest nowy. Już w grudniu grupa byłych graczy wniosła pozew przeciwko trzem federacjom – World Rugby, angielskiemu związkowi RFU i walijskiemu WRU – twierdząc, że w trakcie kariery doznali urazów mózgu. Wśród nich znaleźli się trzej byli reprezentanci Anglii, którzy zdobyli Puchar Świata. Zarzucali związkom, że nie wprowadziły odpowiednich rozwiązań, które chroniłyby zdrowie i bezpieczeństwo. Napisali też, że oskarżeni „powinni wiedzieć o prawdopodobieństwie wystąpienia długotrwałych powikłań neurologicznych”, takich jak encefalopatia urazowa (CTE).

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Polacy zaczynają mistrzostwa świata w cheerleadingu. Nadzieje są duże
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej