Wcześniej publikacji listu odmówiła "Gazeta Wyborcza", w której Maleszka był redaktorem.

Po publikacji listu Lesław Maleszka przyznał się do współpracy z SB. Na podstawie akt IPN wykazano, że był agentem bardzo aktywnym i za swoje donosy na kolegów brał pieniądze. Jednak posadę w "Gazecie" stracił dopiero siedem lat później, gdy w maju 2008 pokazano film "Trzech kumpli" autorstwa Anny Ferens i Ewy Stankiewicz. Opowiadał on historię Stanisława Pyjasa, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1977 r., oraz jego przyjaciół: Bronisława Wildsteina i Lesława Maleszki.

Z materiału zarejestrowanego ukrytą kamerą wynikało, iż dawny agent bezpieki – choć pracował w domu – to nadal uczestniczył w redagowaniu tekstów "Wyborczej" i miał wpływ na jej linię. To, że pozostał członkiem redakcji, było "aktem humanitarnym i socjalnym" – tłumaczył w 2008 r. Jarosław Kurski, wówczas zastępca Adama Michnika.

Historia przyjaźni, zdrady i śmierci opowiedziana w "Trzech kumplach" nadal czeka na puentę. Rozpoczęte w 2008 roku przez krakowski IPN piąte już śledztwo dotyczące śmierci Stanisława Pyjasa wciąż trwa, a przyjaciół zamordowanego nie przekonują opinie biegłych, według których opozycjonista spadł ze schodów.

– Nitki prowadzące do wyjaśnienia przyczyn śmierci naszego kolegi wskazują na ówczesną Służbę Bezpieczeństwa – powtarza Bogusław Sonik, znajomy Pyjasa, dziś europoseł PO. W upadek ze schodów nigdy nie uwierzył też Bronisław Wildstein, który widział ciało przyjaciela w 1977 roku po przewiezieniu go do kostnicy. – Tezę o upadku ze schodów lansowała bezpieka – wskazywał wielokrotnie.