Miraż wyborczych obietnic PiS. Każdy za nie zapłaci

Deklaracje, jakie padły podczas niedzielnej konwencji PiS, to zapowiedź potężnego zwiększenia transferów socjalnych, którego publiczne finanse mogą nie wytrzymać, albo... gruszki na wierzbie.

Publikacja: 15.05.2023 03:00

Jarosław Kaczyński, prezes PiS

Jarosław Kaczyński, prezes PiS

Foto: PAP

Najbardziej spektakularnym prezentem wyborczym PiS ma być wzrost świadczenia dla dzieci – sławetnego „500+” – do 800 zł. Oczywiście uzasadnieniem pomysłu może być brak waloryzacji dodatków 500 zł na dziecko od momentu wejścia w życia programu, czyli od kwietnia 2016 r. Obecnie program 500+ pochłania około 40 mld zł rocznie. Przy założeniu, że nie zmienią się warunki przyznawania świadczenia, tj. dostępne będzie ono dla wszystkich, bez żadnych progów dochodowych czy innych kryteriów, jego koszty wzrosną również o ok. 60 proc., czyli do ok. 64 mld zł.

Czytaj więcej

800+ może kosztować 25 mld zł więcej. Ekonomiści: To czysty populizm

– Zwiększenie 500+ do 800+ to koszt rzędu 25 mld zł – potwierdza Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych. – Są też inne propozycje PiS, również kosztowne, a takich pieniędzy w budżecie nie ma – zastrzega. – Bez zmiany kryterium taka podwyżka świadczeń wychowawczych to najczystszej wody populizm – ocenia z kolei Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Program nie spełnia pierwotnie przypisywanej mu funkcji: wzrostu dzietności. Jest po prostu transferem z budżetu państwa, do tego waloryzowanym arbitralną decyzją polityczną w pełni podporządkowaną celem przedwyborczym – wskazuje.

– Nowe propozycje PiS oznaczają, że pułapka populizmu w Polsce i licytacja na obietnice rozkręciła się do czerwoności. Partia rządząca, w obliczu piętrzących się afer, obietnic płynących także ze strony opozycji, braku wzrostu sondażowych słupków, rozbiła bank w tej licytacji – komentuje Dudek. Ekonomiści zaznaczają, że te prezenty wyborcze utrudnią też walkę z wysoką inflacją. – Impuls inflacyjny z tytułu 800+ szacować można w przyszłym roku na ok. 0,4 pkt proc. dodane do średniorocznej inflacji – wylicza Jankowiak.

Czytaj więcej

500 plus do reformy. Program zapuścił korzenie

Mizerne mogą być skutki hasła „darmowe autostrady”. Likwidacja opłat dla aut osobowych na autostradach mogłaby realnie dotyczyć jedynie dwóch odcinków w kraju: autostrady A4 Wrocław–Gliwice (160 km) oraz autostrady A2 Konin–Stryków (90 km). Są zarządzane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, a opłaty są tam niewielkie i wynoszą 10 gr/km. W sumie niedzielna obietnica może więc dotyczyć 250 km dróg.

W przypadku płatnych odcinków autostrad koncesyjnych potencjalna likwidacja opłat jest kompletnie niewiarygodna. W dłuższej perspektywie w grę mogłoby wchodzić jedynie zniesienie opłat na autostradzie A4 pomiędzy Katowicami a Krakowem zarządzanej przez Stalexport, ale dopiero w 2027 r., gdy upływa termin umowy koncesyjnej. Przejęcie autostrady od Stalexportu wielokrotnie zapowiadał pochodzący z Małopolski minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. W przypadku pozostałych dwóch koncesji – na A1 pomiędzy Toruniem i Gdańskiem (152 km) oraz A2 z Konina do Świecka (238 km) – umowy upływają dopiero pod koniec przyszłej dekady: koncesja dla A1 kończy się w 2039 r., natomiast dla A2 w 2037 r.

Czytaj więcej

PAN: Program 500+ nie zwiększył dzietności, tylko inflację

Z kolei dostęp do darmowych leków to obietnica, która – a i owszem – da się zrealizować, ale kosztem dobicia służby zdrowia. Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, przypomina, że od 2023 r. finansowanie programu bezpłatnych leków dla seniorów 75+ zostało przeniesione z budżetu państwa do budżetu NFZ. – Im więcej darmowych leków finansowanych seniorom czy osobom niepełnoletnim, tym mniej pieniędzy w budżecie NFZ, np. na szpitale czy ambulatoryjną opiekę specjalistyczną – mówi.

W resorcie zdrowia od miesięcy analizowano ewentualne poszerzenie grupy osób uprawnionych do bezpłatnych leków, np. przez obniżenie progu z obecnych 75 lat na 70. Ale wydatki na taką operację szacowano na „miliardy złotych”. Z obecnego programu („Leki 75+”) w 2022 r. korzystało średnio ok. 1,2 mln pacjentów. Od początku jego trwania, czyli od 2016 r., wydano na ten cel ponad 4,4 mld zł. A dziurę w budżecie Polski na ochronę zdrowia (zgodną z założeniami ustawy „7 proc. PKB na ochronę zdrowia”) FPP szacuje na 15,4 mld zł w 2024 r.

Najbardziej spektakularnym prezentem wyborczym PiS ma być wzrost świadczenia dla dzieci – sławetnego „500+” – do 800 zł. Oczywiście uzasadnieniem pomysłu może być brak waloryzacji dodatków 500 zł na dziecko od momentu wejścia w życia programu, czyli od kwietnia 2016 r. Obecnie program 500+ pochłania około 40 mld zł rocznie. Przy założeniu, że nie zmienią się warunki przyznawania świadczenia, tj. dostępne będzie ono dla wszystkich, bez żadnych progów dochodowych czy innych kryteriów, jego koszty wzrosną również o ok. 60 proc., czyli do ok. 64 mld zł.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Ban na szybkie pociągi i hotele za niespłacane długi
Gospodarka
Polska rozwija się tak, jakby kryzysów nie było
Gospodarka
prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak: Im starsze społeczeństwo, tym więcej trzeba pieniędzy na zdrowie
Gospodarka
MFW: Polaryzacja światowej gospodarki coraz większa. Polska na dobrym biegunie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Gospodarka
Raport PIE. Co nam dało członkostwo w UE? Gdzie mamy największe zaległości?