Zdobycie w części sondaży przewagi przez Donalda Trumpa nad Hillary Clinton przełożyło się w ostatnich dniach na podwyższoną nerwowość rynków finansowych. Amerykański indeks giełdowy S&P500 tracił nieprzerwanie przez ponad tydzień, do przeceny doszło też w ostatnich dniach na wielu rynkach Europy i Azji.
– Kiedy Trump zasypał przepaść w sondażach dzielącą go od Clinton, wynik wyborów jest zbyt trudny do przewidzenia, co sprawia, że rynki znalazły się na ostrzu noża – uważa Neil Willson, analityk z londyńskiej firmy ETX Capital. – Jest ogólne uczucie, że zbliżamy się do wydarzenia takiego jak Brexit. Jeśli Trump wygra, może dojść do ostrej przeceny ryzykownych aktywów, takich jak akcje i dolar. Jeśli wygra Clinton, w grze mogą być zwyżki. Pomijając długoterminowe aspekty, istnieje duże ryzyko krótkoterminowych, mocnych ruchów cen aktywów w reakcji na dane wyborcze napływające z kluczowych stanów, takich jak Ohio czy Floryda – dodaje Neil Willson.
Cena niepewności
Wielu analityków snuje podobne scenariusze mówiące o rynkowym szoku po ewentualnej wygranej Trumpa i o tym, że inwestorzy poczują ulgę, jeśli wygra Clinton. – Jeśli Trump zostanie wybrany na prezydenta, cena złota może skoczyć do około 1400 dol. za uncję. Gdyby zwyciężyła Hillary, złoto staniałoby o 20–30 dol. – prognozuje Wayne Gordon, dyrektor ds. rynków surowcowych i walutowych w oddziale banku UBS zajmującym się zarządzaniem aktywami klientów. W piątek po południu za uncję złota płacono 1301 dol.
Analitycy Citigroup wskazują zaś, że zwycięstwo wyborcze Trumpa wywołałoby w krótkim terminie spadek indeksu S&P500 o 3–5 proc., ale wygrana Clinton nie doprowadziłaby do szczególnych zwyżek. Czy jest jednak powód, by rynki bały się zwycięstwa Trumpa?
Choć Trump jest miliarderem afiszującym się bogactwem, jest kandydatem, któremu zaufały rzesze robotników oraz ludzie wywodzący się z biedniejszej, małomiasteczkowej Ameryki. Nie darzą go zaś wielką sympatią przedstawiciele najbogatszej części amerykańskiego społeczeństwa, banki z Wall Street oraz wielkie korporacje technologiczne z Kalifornii (co widać choćby po danych dotyczących datków na kampanię – Hillary wyraźnie ma na tym polu przewagę wśród bankierów i właścicieli funduszów hedgingowych).