Poczuć się jak prawdziwy kierowca F1

Kiedy za robienie filmu o wyścigach zabiera się duet, który ma już na koncie hit „Top Gun: Maverick”, możemy spodziewać się wciskających w fotel emocji.

Aktualizacja: 13.07.2023 06:26 Publikacja: 13.07.2023 03:00

Brad Pitt przeszedł we Francji całe szkolenie w wyścigówkach

Brad Pitt przeszedł we Francji całe szkolenie w wyścigówkach

Foto: pap/ EPA/CHRISTIAN BRUNA

Reżyser Joseph Kosinski oraz producent Jerry Bruckheimer schodzą z przestworzy na wyścigowe tory i tworzą obraz, który ma jeszcze wzmocnić pozycję F1 w popkulturze. Ekipa filmowa jest obecna na torach podczas niektórych Grand Prix, właściwie jako jedenasty zespół w stawce. Wsparciem i radami służą wszyscy, na czele z Lewisem Hamiltonem czy ekipą Mercedes.

To właśnie jeden z największych zespołów przygotował na potrzeby filmu specjalne samochody: przebudowane auta Formuły 2 (nie da się zorganizować szybszych i bardziej zbliżonych maszyn do F1). Za kierownicą zasiadają nie tylko kaskaderzy, ale także odtwórca głównej roli, czyli Brad Pitt.

Czytaj więcej

Niezniszczalny Fernando Alonso. Marzenie o triumfie nr 33

– Jesteśmy w to zaangażowani od dawna – zdradza Toto Wolff, szef zespołu Mercedes. – Po pierwszych rozmowach wysłaliśmy Brada [Pitta] do szkoły wyścigowej we Francji, gdzie przeszedł całe szkolenie w wyścigówkach, od Formuły 4 wzwyż. Próbujemy też pomagać z fabułą. Lewis [Hamilton] jest producentem wykonawczym i dba o jak najwyższy poziom realizmu. To chyba Fred [Frédéric Vasseur, szef Ferrari] wpadł na pomysł, żeby wykorzystać samochód F2 i przerobić go tak, by wyglądał jak auto F1. Udostępniliśmy też nasze projekty garażu i stanowiska dowodzenia.

Weteran po latach przerwy wraca na wyścigowe tory

Podczas lipcowej GP Wielkiej Brytanii fikcyjny zespół znalazł swoje miejsce w alei serwisowej, pomiędzy garażami Ferrari i Mercedesa. W czarno-złotych barwach APX GP jeździ grany przez Pitta weteran Sonny Hayes, który po wielu latach przerwy wraca na wyścigowe tory. Jego zespołowym partnerem jest utalentowany młodzieniec Joshua Pearce, w którego wciela się Damson Idris.

Na Silverstone obaj aktorzy wzięli udział w prawdziwej odprawie kierowców, ustawili się wraz z całą stawką do tradycyjnego odegrania hymnu przed Grand Prix, a ich maszyny stały na polach startowych. Podczas przerw w prawdziwej akcji na torze filmowe auta wyjeżdżały na tor, nagrywano także sceny wymiany kół w alei serwisowej – wszystko w atmosferze wyścigowego weekendu.

Członkowie prawdziwych zespołów czy pracownicy mediów dostali szczegółowe wytyczne, dotyczące zachowania: ekipę filmową należy ignorować, zachowywać się zupełnie naturalnie, nie wpatrywać się w kamery i przede wszystkim nie zaczepiać filmowców.

Przyjazne podejście obowiązuje też w drugą stronę. Praca filmowców zorganizowana była tak, by nie utrudniać życia stałym bywalcom padoku. Prawdziwe zespoły zapewniono, że żaden z nich nie zostanie przedstawiony w złym świetle, nikt nie będzie czarnym charakterem.

Członkowie prawdziwych zespołów czy pracownicy mediów dostali szczegółowe wytyczne, dotyczące zachowania.

Brad Pitt: Doskonale się bawimy

Nieznany jest jeszcze tytuł filmu, a szczątkowo o fabule wypowiadał się na Silverstone sam Pitt. – Doskonale się bawimy – zdradził w rozmowie ze Sky F1. – Gram kierowcę, który ścigał się w latach 90. Przeżył okropny wypadek, wystraszył się i zniknął, jeździł w innych zawodach. Jego przyjaciel, którego gra Javier Bardem, ma swój zespół w F1. Są ostatni w stawce, nigdy nie zdobyli ani jednego punktu. Jeździ u nich młody talent, wciela się w niego Damson Idris. Ściąga mnie jako zbawiciela – i zaczyna się zabawa.

Hamilton podkreśla nie tylko zaangażowanie Pitta, lecz także talent odpowiedzialnego za całokształt tej produkcji Kosinskiego.

– To niesamowity reżyser. Już widzieliście, co zrobił z myśliwcami w filmie „Maverick”. Doskonałe były sceny pojedynków powietrznych. Przeniesienie tej technologii i punktu widzenia do naszego świata przyniesie fantastyczne rezultaty – mówi siedmiokrotny mistrz świata F1.

Wydaje się, że twórcy filmu cieszą się bezprecedensowym dostępem do hermetycznego świata F1... ale to już było, i to w 1966 roku! John Frankenheimer kręcił swoje dzieło „Grand Prix” podczas prawdziwych wyścigów. Ujęcia ze środka stawki zapewniał specjalnie przygotowany Ford GT40, prowadzony przez mistrza świata Phila Hilla. Konsultantami byli inni czempioni, Juan Manuel Fangio czy Giuseppe Farina, a w tle przewijają się ówcześni kierowcy.

Fabuła co prawda była mizerna niczym forma APX GP przed przyjściem Pitta, ale fani F1 do dziś ekscytują się przepięknymi ujęciami z prawdziwych wyścigów oraz grą takich gwiazd, jak Yves Montand, James Garner czy Toshiro Mifune. Film „Grand Prix” zdobył zresztą aż trzy statuetki Oscara: za montaż, dźwięk i efekty dźwiękowe.

Celem minimum dla współczesnego przedsięwzięcia powinno być przebicie kultowego obrazu sprzed prawie 60 lat.

Reżyser Joseph Kosinski oraz producent Jerry Bruckheimer schodzą z przestworzy na wyścigowe tory i tworzą obraz, który ma jeszcze wzmocnić pozycję F1 w popkulturze. Ekipa filmowa jest obecna na torach podczas niektórych Grand Prix, właściwie jako jedenasty zespół w stawce. Wsparciem i radami służą wszyscy, na czele z Lewisem Hamiltonem czy ekipą Mercedes.

To właśnie jeden z największych zespołów przygotował na potrzeby filmu specjalne samochody: przebudowane auta Formuły 2 (nie da się zorganizować szybszych i bardziej zbliżonych maszyn do F1). Za kierownicą zasiadają nie tylko kaskaderzy, ale także odtwórca głównej roli, czyli Brad Pitt.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Formuła 1
Deska kreślarska i notatnik pod pachą. Adrian Newey odchodzi z Red Bulla
Formuła 1
Wilk z Wall Street w owczej skórze. Kim jest Toto Wolff?
Formuła 1
Wojna domowa u mistrzów świata. Wyścigowa potęga Red Bulla trzęsie się w posadach
Formuła 1
Formuła 1. Startuje Grand Prix Bahrajnu, faworyt jest tylko jeden
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Formuła 1
Formuła 1. Moda na karbon