W normalnej sytuacji musiałaby stworzyć na te należności specjalne rezerwy o podobnej lub zbliżonej wartości, co pewnie mogłoby negatywnie wpłynąć na jej wyniki. A przy takim rozwiązaniu Stefczyk dostał od ASK specjalne certyfikaty (skrypty dłużne), które mają być wykupywane przez Luksemburczyków w miarę, jak ci będą odzyskiwać kredyty.
SKOK-i na celowniku nadzoru
Banki też często sprzedają swoje wątpliwe kredyty, tyle że za gotówkę, a nie za obietnice (czyli skrypty dłużne). I raczej nie za wartość nominalną tych pożyczek, tylko za część ich wartości – szacując po prostu, że część z nich jest nieściągalna. W dodatku nie wiadomo, co jest zabezpieczeniem owych skryptów. – Skrypt dłużny to dokument stwierdzający istnienie zobowiązania, powody i cele tej operacji wynikają zaś z sekurytyzacji – przekonuje rzecznik prasowy Krajowej SKOK Andrzej Dunajski. Sekurytyzacja to zamiana należności na papiery wartościowe.
W jednym z raportów firma audytorska napisała, że gdyby badana SKOK utworzyła wszystkie wymagane prawem rezerwy, jej kapitały osiągnęłyby wartość ujemną na poziomie ponad 120 mln zł. Tyle że ta właśnie SKOK nie podpisała umowy z luksemburską spółką.
Inną sprawą opisywaną przez audytorów jest kwestia tzw. luki finansowania. Okazuje się, że wbrew pozorom kasy nie specjalizują się w krótkoterminowych kredytach, ale wieloletnich. Z drugiej strony mają przede wszystkim krótkoterminowe lokaty. W bankach komercyjnych zwraca się na to dużą uwagę, bo rodzi to ryzyko dużych kłopotów w przypadku np. gwałtownego odpływu deponentów.
Inna sprawa to wielkość depozytów. Okazuje się, że w Stefczyku ich średnia wartość to 23 tys zł. Stosunkowo dużo jak na instytucję kojarzoną przede wszystkim z emerytami.