Suma zaskoczyła rynek pozytywnie, bo wcześniej Bruksela wspominała o 130 mld euro. Ostatnio zarówno szef Komisji Jose Barroso, jak i odpowiedzialny za politykę gospodarczą komisarz Joaquin Almunia konsultowali się z państwami Unii Europejskiej. – Jesteśmy w stanie dać wyjątkową odpowiedź na wyjątkowy kryzys – mówił wczoraj Barroso.
Propozycję muszą zatwierdzić państwa członkowskie. Polska na razie jest sceptyczna. – Nie dajmy się zagonić, tak jak to bywało w przeszłości, że jak ktoś krzyknie: obniżamy albo podwyższamy, albo regulujemy, to my natychmiast musimy – mówił Donald Tusk. – Szukamy własnych odpowiedzi, bo każde państwo jest w trochę innej sytuacji – dodał premier.
Jednak Komisja uważa, że polski rząd nie może stać z boku. – Jak Niemcy wpadną w recesję, to Polska też będzie miała problem. Każdy musi się dołożyć. Polska gospodarka jest teraz w dobrej sytuacji, ale nikt nie może być pewien, że to się utrzyma – podkreślił Barroso w rozmowie z „Rz”.Nowy pakiet to suma wydatków państw UE na ich własne gospodarki (170 mld euro, czyli 1,2 proc. PKB UE) i pieniędzy ze wspólnego budżetu (30 mld euro). Komisja chce przekonać rządy, by zdecydowały się na narodowe pakiety. Decyzje w tej sprawie powinny zapaść jak najszybciej. Bruksela oczekuje wpisania ich do budżetów na 2009 r. Zdaniem KE zgoda polityczna powinna zapaść na szczycie UE 11 i 12 grudnia.
KE nie chciała ujawnić, jak widzi rozłożenie ciężarów. Ale wiadomo, że nie wszystkie kraje złożą się proporcjonalnie do swego PKB. – Różne są sytuacje wyjściowe – podkreślił Barroso.
Bruksela chce też forsować długofalowe reformy. Proponuje m.in., by część obniżek podatków dotyczyła produktów ekologicznych i energooszczędnych.