Co czwarta niemiecka firma traci przez antyrosyjskie sankcje UE i USA - pisze portal Deutsche Wirtschafts Nachrichten. Ograniczenia eksportowe dają się niemieckim biznesmenom mocno we znaki - zwłaszcza tym, którzy eksportują zarówno do Rosji, jak i do USA. Muszą lawirować miedzy przepisami unijnymi i amerykańskimi. Niemiecka Izba Przemysłowo handlowa podkreśla, że sytuacja jest "nieciekawa", tym bardziej, że Rosja na europejskie i amerykańskie sankcje zareagowała własnymi obostrzeniami - m.in., przeciwko niemieckim koncernom samochodowy. Rosyjskie władze zdecydowały, że zrezygnują z czarnych limuzyn Mercedesa. które dotychczas woziły rosyjskich dostojników. Teraz będą oni mogli jeździć wyłącznie samochodami produkowanymi w Rosji.
Niemiecki biznes obawia się zapowiedzi zwiększenia sankcji, a nawet ewentualnej izolacji gospodarczej Rosji, którą zapowiedział niedawno prezydent USA Barack Obama.
W wojnie gospodarczej z Rosją nie będzie wygranych, wszyscy przegramy - powiedział dziennikowi "Tagesspiegel" Mario Ohoven, przewodniczący Federalnego Związku Małej i Średniej Przedsiębiorczości, podkreślając, że embargo na eksport do Rosji uderza nie w nią samą, ale w niemieckich eksporterów, którzy tracą ważny rynek zbytu.
Na rosyjskim rynku działa obecnie ponad 6300 niemieckich firm - większość z nich to właśnie firmy średnie i małe.
Jednak niemieckie media piszą, że Putin szydzi z zachodu. "Prowadząc politykę pozorów, która stoi w jaskrawej sprzeczności do dyplomatycznych obietnic, prezydent Rosji Władimir Putin szydzi z Zachodu; Europa i USA muszą zareagować na te szyderstwa" – uważa dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Odwieczne spekulacje na temat zamiarów Putina prowadzą donikąd" – uważa szef działu zagranicznego gazety Stefan Kornelius.