Prezydium Rosyjskiej Akademii Filmowej zdecydowało się nie zgłaszać w tym roku swojego kandydata do Oscara w kategorii najlepszego filmu zagranicznego. Po oficjalnym ogłoszeniu tej decyzji do dymisji podał się przewodniczący rosyjskiej komisji selekcyjnej do Oscara Paweł Czuchraj. Reżyser napisał list, w którym nazwał decyzję „nielegalną” oświadczając, że została podjęta bez konsultacji. Stwierdził, że nawet nie został o niczym wcześniej powiadomiony. Razem z nim swoje dymisje złożyli m.in. Nikołaj Dostal, Sergiej Syljanow i Andriej Zwiagincew, który w tej chwili mieszka w Paryżu. Jego film „Niemiłość” dostał nominację do Oscara w 2017 roku

W odpowiedzi – rozmawiając z dziennikarzem państwowej agencji TASS – Nikita Michałkow, zwolennik polityki i przyjaciel Putina argumentował, że nie ma sensu wysyłać filmu do kraju, który „w rzeczywistości nie uznaje istnienia Rosji”. Tę decyzję poparł jeden z członków komisji selekcyjnej Karen Szachnazarow, który wręcz porównał USA do nazistowskich Niemiec. „Wystawienie dziś filmu do konkurencji Oscarowej przypominałoby wysłanie go do Niemiec w czasie II wojny światowej” – stwierdził.

Czytaj więcej

Franciszek Pieczka. Aktor z ligi największych

W ostatnim roku część festiwali filmowych nie przyjmowała do konkursów filmów rosyjskich. Największe imprezy – w Cannes, Wenecji, Berlinie – nie zgodziły się tylko na udział tytułów wyprodukowanych za pieniądze państwowe. Ale o Złotą Palmę walczył m.in. obraz „Żona Czajkowskiego” dysydenta Kiriłła Sieriebriennikowa, który od kilku miesięcy mieszka w Paryżu i kręci we Francji film o Limonowie.

Na liście filmów, które mogły być w tym roku brane pod uwagę w rosyjskiej selekcji Oscarowej było ponad 120 tytułów. Michałkow powiedział, że chce zorganizować specjalne nagrody dla filmów europejskich i azjatyckich, które byłyby odpowiednikiem Oscarów w tej części świata.