Sąd Najwyższy w wydanym wczoraj wyroku podtrzymał nakaz przeprosin i wpłaty 20 tys. zł na cel społeczny ([b]sygn. V CSK 64/09[/b]).
Nieprawdziwe informacje o profesorze reżyser i dokumentalista Grzegorz Braun podał w dyskusji o lustracji, która odbyła się 20 kwietnia 2007 r. w Polskim Radiu Wrocław. Wyraził się wówczas, że wśród przeciwników lustracji, którzy „mają bardzo konkretne powody, żeby o tym mówić, jest pan profesor Jan Miodek”.
Profesor Miodek pozwał Brauna, zresztą swego byłego studenta, do sądu. Domagał się przeprosin i zasądzenia 100 tys. zł na cel społeczny. Wygrał w obu instancjach, z tym że sąd za odpowiednią uznał tu kwotę 20 tys. zł.
Sąd ustalił, że istotnie, znany językoznawca był zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa w 1978 r. jako kandydat na tajnego współpracownika (K-TW), a potem TW o kryptonimie JAM, a wyrejestrowany został dopiero w 1989 r. Nie natrafiono jednak na żadne ślady jego aktywności jako TW. Profesor Miodek był wzywany na rozmowy z SB w związku z wyjazdem do Münster, gdzie pracował na uniwersytecie w latach 1975 – 1977 r. jako lektor języka polskiego. Ponownie wezwany do SB został w 1984 r. przed wyjazdem do Gandawy. Po tej rozmowie cofnięto mu zgodę na wyjazd. W połowie lat 80. SB zwróciła się do niego o konsultację językową w sprawie ulotki antyradzieckiej.
Sąd uznał, że twierdzenia Brauna były nieprawdziwe, że materiał z IPN nie pozwalał na ich formułowanie. W jego ocenie reżyser nie działał w interesie publicznym. Dopuścił się zawinionego naruszenia dóbr osobistych profesora, co najmniej w formie rażącego niedbalstwa.