Za co polityk się obraża

Matoł, agent, dureń – czy za takie słowa pod adresem władzy można mieć kłopoty? Zależy od władzy

Publikacja: 20.05.2011 20:34

Za co polityk się obraża

Foto: ROL

"Donald, matole, twój rząd obalą kibole"– głoszenie takiego hasła kosztuje dziś w Polsce 500 złotych.

Mandaty na taką sumę dostali białostoccy kibice protestujący we wtorek przeciw zamknięciu jednej z trybun tamtejszego stadionu. To kara za okazywanie demonstracyjnego lekceważenia "konstytucyjnym organom" Rzeczypospolitej.

Gorliwi i nadgorliwi

Ukarani kibice już znaleźli obrońców, choć na razie broniących ich tylko słowami.

– Premier zachowuje się jak nieśmiały, zakompleksiony nastolatek, który nasyła rodziców na dzieci, które go przezywają – ocenił białostocki poseł PiS Mariusz Kamiński.

Komentator "Gazety Wyborczej" uznał, że mandaty to przejaw nadgorliwości policji. Nie omieszkał jednak wytknąć PiS, że jego politycy gorliwie zachęcali do ścigania osób obrażających Lecha Kaczyńskiego. Pisali np. zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.

Dziś jednak sytuacja wygląda inaczej. Posłowie PO nie składają zawiadomień, ale – jak pisała "Rz" – policjanci z Wrocławia dostali wytyczne, by ścigać osoby obrażające szefa rządu.

Potwierdzają to słowa senatora PO Antoniego Piechniczka, który skrytykował własny rząd za sposób prowadzenia walki z kibicami. – Wojnę trzeba było wypowiedzieć wiele lat wcześniej. Wypowiedziano ją, gdy zaczęto obrażać indywidualnych polityków – mówił 12 maja w TVN 24 słynny trener.

Jak z Gogola

Karanie kibiców zaczyna być przez internautów porównywane ze słynną historią bezdomnego Huberta H., który w grudniu 2005 r. w czasie zatrzymania przez policję obraził ówczesnego prezydenta. Jest jednak więcej różnic niż podobieństw. Kancelaria Lecha Kaczyńskiego nalegała, by prokuratura odstąpiła od ścigania bezdomnego. – Radzę urzędnikom państwowym, by czytali Mikołaja Gogola, "Rewizora", "Martwe dusze", "Ożenek". Wtedy znajdą proporcje rzeczy – mówił szef kancelarii Aleksander Szczygło.

Prokuratura chciała umorzenia, ale okazało się, że to niemożliwe. Bezdomny był recydywistą, wcześniej karanym za kradzieże, rozbój i niepłacenie alimentów.

Ale dla wielu stał się bohaterem. Showman radiowy Michał Figurski stwierdził: – Ustami dziecka i pijaka zawsze mówi prawda. Wniosek jest taki, że najpierw trzeba pijakom zamknąć usta, potem przyjdzie czas na dzieci.

Reżyser Janusz Kijowski mówił wtedy: – Nie ma już granic śmieszności w IV RP.

Rysownik Andrzej Czeczot sekundował: – Możliwe jest niestety, że tak jak teraz władza zabrała się za bezdomnego, tak zaraz może się zabrać za satyryków, rysowników czy felietonistów.

Wywiady z Hubertem H. robili znani dziennikarze. On sam opowiadał później "Newsweekowi" o swojej rozprawie w sądzie: "Wszyscy tam byli. Jak mnie oblecieli z tymi mikrofonami, to nie wiedziałem, co się dzieje. Ja powiem ci jedno: największą klasę to mają: Lisu (Tomasz Lis – red.), ten ch... szek Najsztub i Żakowski".

Był zachwycony, tym bardziej że – jak mówił – płacono mu za wywiady: "Od Lisa tysiąc, od Najsztuba 2 tysiące..." – wyliczał w "Newsweeku". Lis zafundował mu też nocleg w hotelu w związku z występem w jego programie.

Chcieli wykreślić paragraf

Sprawa Huberta H. mogła też wpłynąć na zmianę prawa w Polsce. Po całej historii SLD chciał wykreślić paragraf o obrazie głowy państwa.

Nieżyjący już prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka postulował to samo: – Zwłaszcza że politycy też używają bardzo brutalnego języka, łącznie z panem prezydentem. Niech się więc nie dziwi, że tak samo się mówi o nim.

Bezdomny przestępca został wykreowany na ofiarę bezdusznej władzy. A jego przypadek wiele osób i mediów prezentowało jako bezprecedensowy.

Nie była to prawda. Po 1989 r. sądy wielokrotnie karały za obrazę prezydentów Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego. Były to sprawy wszczynane z urzędu.

Odbywały się też procesy z powództwa prywatnego w przypadku innych polityków. Np. Andrzej Lepper został skazany za nazwanie wicepremiera Janusza Tomaszewskiego bandytą z Pabianic.

W 1992 r. dość głośną sprawą był proces przeciw dozorcy z Pińczowa.

Pijany Stanisław B. wykrzykiwał pod adresem prezydenta Lecha Wałęsy niecenzuralne wyzwiska. Słyszał go miejscowy działacz komitetu obywatelskiego, który zrelacjonował to senatorowi Jerzemu Stępniowi, późniejszemu prezesowi Trybunału Konstytucyjnego.

Stępień uznał, że musi dowiedzieć się o tym prokuratura. Stanisław B. dostał rok pozbawienia wolności w zawieszaniu na dwa lata.

Do psychiatryka

Rok później dwaj studenci ze Śląska zostali skazani na grzywnę za nazwanie Wałęsy komunistycznym agentem.

Samemu Wałęsie też groziła kara za obrazę głowy państwa, bo w 1999 r. radny SLD ze Starogardu złożył doniesienie, że Wałęsa nazwał Kwaśniewskiego chamem.

A za słowa "durnia mamy za prezydenta" skarżyła go Kancelaria Lecha Kaczyńskiego.

Skazani za obrazę prezydenta Kwaśniewskiego zostali Wojciech Cejrowski (mówił o "tłustym dupsku") i Andrzej Lepper (za nazwanie nierobem).

Bez efektu próbowała postawić przed sądem tygodnik "Wprost" nieżyjąca już szefowa kancelarii Kwaśniewskiego Jolanta Szymanek-Deresz, gdy został tam określony jako "Aleksander K.".

Żadnych sławnych obrońców nie znalazł Jerzy Izdebski. To słupski radny, muzyk i dziennikarz radiowy, który dziesięć lat temu powiedział o Kwaśniewskim: "pijak i kłamca", nawiązując do podejrzanego stanu prezydenta na cmentarzu w Charkowie i kontrowersji wokół jego wykształcenia.

Radny został zatrzymany przez policję. Po rozpoczęciu procesu sąd postanowił wysłać go na obserwację psychiatryczną w zamkniętym szpitalu. – Przestraszyłem się, że tam mogą ze mną wszystko zrobić – mówił tygodnikowi "Polityka" i uciekł do Anglii.

Sąd wysłał za nim nakaz aresztowania, list gończy, wreszcie europejski nakaz aresztowania. Pół roku temu zmarł na raka w londyńskim hospicjum.

"Donald, matole, twój rząd obalą kibole"– głoszenie takiego hasła kosztuje dziś w Polsce 500 złotych.

Mandaty na taką sumę dostali białostoccy kibice protestujący we wtorek przeciw zamknięciu jednej z trybun tamtejszego stadionu. To kara za okazywanie demonstracyjnego lekceważenia "konstytucyjnym organom" Rzeczypospolitej.

Pozostało 95% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara