Telefon o szóstej rano z żądaniem podania danych osobowych. Rozmówca przedstawia się, że jest z firmy windykacyjnej. W takich sytuacjach lepiej być wyspanym, bo możemy wpaść w kłopoty. Po drugiej stronie może być oszust. Ale nawet gdy rzeczywiście rozmawiamy z przedstawicielem firmy windykacyjnej, swoich danych lepiej mu nie podawać.
Nie wiesz, komu dajesz
Czemu firmy zajmujące się ściąganiem długów próbują serią szybkich telefonów zdobyć dane od swoich rozmówców? Bo bardzo często nie mają wszystkich potrzebnych informacji. Upewniają się więc, czy Jan Kowalski, do którego dzwonią, to rzeczywiście ten, o którego im chodzi.
– W ten sposób chcą zaktualizować dane. Bywa, że firma, która sprzedała dług, nie dysponowała np. numerem PESEL, a ten jest potrzebny, by sąd w Lublinie, do którego trafia wiele spraw o zapłatę, wydał klauzulę wykonalności – mówi Tomasz Konieczny, radca prawny z kancelarii Konieczny, Grzybowski, Polak. Dodaje, że firmy windykacyjne próbują na różne sposoby zdobyć dane, bo bez niektórych nie są w stanie przeprowadzić do końca egzekucji.
– Nie ma jednak żadnej podstawy prawnej, która by kazała dłużnikowi podawać firmie swoje dane osobowe – zaznacza Tomasz Konieczny.
Magdalena Kogut-Czarkowska, radca prawny w kancelarii Baker & McKenzie, dodaje, że danych nie trzeba podawać choćby dlatego, że nie wiadomo, z kim tak naprawdę się rozmawia przez telefon.