Reklama

Wpisał w Google nazwisko, wyskakiwał „gangster” - jest wyrok Sądu Najwyższego

Wyszukiwarka tak ma, że czasem kojarzy czyjeś dane ze złymi treściami.

Aktualizacja: 14.12.2018 16:00 Publikacja: 14.12.2018 06:13

Wpisał w Google nazwisko, wyskakiwał „gangster” - jest wyrok Sądu Najwyższego

Foto: 123RF

To, że wyszukiwarka internetowa kojarzy dane z nieprzyjemnymi treściami, nie jest z automatu winą operatora. Taka jest jej natura – to sedno czwartkowego wyroku Sądu Najwyższego. W tym wypadku link w Google kojarzył biznesmena z gangsterem.

Pozytywna postać

O Arkadiuszu L., biznesmenie z Mazur, pisała przed kilkunastu laty „Polityka" w tekście pt. „Bardzo biedny gangster". Tym gangsterem był zupełnie ktoś inny, szef miejscowego gangu wymuszającego haracze, a Arkadiusz L. postawił się mu, dzięki czemu tamtego skazano. Mimo upływu lat, jeśli w Google wpisze się jego imię, nazwisko i miasto, wyskakuje: – „Bardzo biedny gangster" – Archiwum tygodnika „Polityka", oraz link do artykułu gdzie można bezpłatnie przeczytać 2/5 tekstu. To wystarczy, by poznać, jak rzeczy się miały, ale internauta musiałby tekst przeczytać.

W ocenia Arkadiusza L. nakierowanie jego nazwiska na ten link narusza jego cześć i wiarygodność zawodową. Wystąpił więc z pozwem o ochronę dóbr osobistych, żądając zobowiązania Google do usunięcia linku. Do samego tekstu nie miał zastrzeżeń.

Czytaj też:

Czy uczciwy biznesmen musi być w Google "biednym gangsterem"

Reklama
Reklama

Google - precedensowy wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie

Google LLC USA, operator ogólnoświatowego portalu, odpowiadało, że taka jest natura wyszukiwarki i automatycznego tworzenia linków. Nie można przewidzieć, co wyskoczy po wpisaniu kilku słów, ale przeciętny internauta szybko zorientuje się, do jakich treści kieruje link, a w tym wypadku, że ten człowiek gangsterem nie jest.

Sąd okręgowy uznał więc, że nie można działania Google kwalifikować jako bezprawnego, gdyż kształtowanie linku i krótkiego opisu należy przede wszystkim do administratora wyświetlanych stron. Zresztą „Polityka" usunęła ten opis już w trakcie sporu. Nie jest to rolą Google, który od tego stroni, inaczej mógłby być traktowany jako cenzor internetu. Takie stanowisko prezentował w procesie pełnomocnik Google adwokat Piotr Wasilewski.

Sądowe spory

Innego zdania był Sąd Apelacyjny w Warszawie, który nakazał Google usunięcie linku. W jego ocenie specyfiką użytkowników wyszukiwarek internetowych jest to, że działa tam tzw. efekt pierwszego wrażenia i typowe dla odbiorców współczesnych mediów wyciąganie pochopnych wniosków na podstawie niezweryfikowanych przesłanek. Google nie powinno było dopuścić do takiego nieuprawnionego korzystania z danych osobowych powoda. Sąd Najwyższy nie podzielił tego stanowiska. Uznał, że nie ma w sprawie kwestii korzystania z danych osobowych, zastanawiał się, czy doszło do naruszenia czci powoda.

– Do jej naruszenia doszło, gdyż w automatycznych wyszukiwarkach do takiego przypadkowego skojarzenia nieprzyjemnych danych z wystukanym nazwiskiem czasem dochodzi – mówiła sędzia Marta Romańska.

SN zwrócił więc sprawę sądowi apelacyjnemu do ponownego rozpoznania.

Reklama
Reklama

Sygnatura akt: I CSK 690/17

Zbigniew Krüger, adwokat z Poznania

To bardzo rozsądne orzeczenie. Samo skojarzenie nazwiska z jakimś nieprzyjemnym tytułem to zbyt mało, by mówić o naruszeniu dóbr osobistych. Odmienne stanowisko mogłoby uderzać w istotę działania wyszukiwarek, a pośrednio w prasę. Ważny jest wskazany przez SN standard rozsądnego internauty. Gdy skupia się on na konkretnym linku, a zwłaszcza gdy z niego korzysta, przykłada więcej uwagi, niż gdy pobieżnie przegląda strony. Wtedy też może się wczytać, jakie treści kryją się pod linkiem.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama