Na wysoką inflację konsumenci narzekają nie tylko w Polsce. Jest ona problemem dotykającym znacznej większości świata. Do jej podsycenia bardzo mocno przyczyniły się zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw, związane z pandemią, a także obawy przed niedoborami surowców energetycznych na rynku. W części gospodarek dawały o sobie znać także proinflacyjne impulsy popytowe. Na to nałożyło się umocnienie dolara, będące skutkiem zacieśnienia polityki pieniężnej w USA. Można powiedzieć, że Ameryka w ten sposób eksportowała swoją inflację w świat. Czy 2023 rok przyniesie jednak poprawę? Czy możemy się spodziewać znaczącego hamowania inflacji na świecie?
Amerykańska ścieżka
Stany Zjednoczone mają już szczyt inflacji konsumenckiej za sobą. Był on w czerwcu 2022 r., gdy wskaźnik ten doszedł do 9,1 proc. rok do roku. Kolejne miesiące przyniosły hamowanie wzrostu cen, a w październiku i listopadzie inflacja zwalniała dużo mocniej, niż mówiły prognozy. W zeszłym miesiącu zeszła ona na poziom 7,1 proc., czyli była najniższa od grudnia 2021 r. Wpływ na to miało oczywiście wiele czynników. Choćby to, że USA zależą mniej od importu surowców energetycznych niż Unia Europejska, a ich dostawami z Rosji nie muszą się specjalnie przejmować. Silny dolar zmniejszał natomiast koszty importu dóbr z całego świata, a Fed zaczął podwyższać stopy procentowe wcześniej niż na przykład Europejski Bank Centralny.
Czytaj więcej
Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w listopadzie o 17,5 proc. rok do roku, a nie o 17,4 proc., jak wstępnie szacował GUS. Rewizja nie zmienia faktu, że w minionym miesiącu inflacja wyraźnie wyhamowała. Jednocześnie tzw. inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii i żywności, ponownie przyspieszyła i to nawet bardziej, niż oczekiwali ekonomiści.
Amerykański bank centralny nie widzi jednak obecnie powodu, by ogłaszać zwycięstwo nad inflacją. Co więcej, przygotowuje się on na dłuższą walkę z nią. Z jego projekcji wynika, że cykl zacieśniania polityki pieniężnej może on zakończyć dopiero, gdy główna stopa procentowa będzie w przedziale 5–5,25 proc. (obecnie wynosi 4,25–4,5 proc.). – Doświadczenie historyczne mocno przestrzega przed przedwczesnym luzowaniem polityki pieniężnej. Nie spodziewam się, byśmy rozważali obniżki stóp, jeśli nie będziemy pewni, że inflacja zmierza w trwały sposób do 2 proc. – stwierdził Jerome Powell, prezes Fedu, na konferencji prasowej z 14 grudnia.
Zebrane przez agencję Bloomberga prognozy analityków dotyczące inflacji konsumenckiej w USA mają dosyć dużą rozpiętość. Na pierwszy kwartał wahają się od 5,2 proc. do 8 proc., na drugi od 2,8 proc. do 7,7 proc., na trzeci od 2 proc. do 7,5 proc., a na czwarty od 1,6 proc. do 7 proc. Mediana prognoz dla poszczególnych kwartałów to odpowiednio: 6,1 proc., 4,4 proc., 3,7 proc. i 3,1 proc. Inflacja konsumencka nie jest też dla Fedu najważniejszym wskaźnikiem. Dużo większą wagę ma dla niego wskaźnik inflacji PCE oraz inflacji bazowej PCE. Pierwszy z nich miał swój szczyt w czerwcu na poziomie 7 proc. i wyhamował do 6 proc. w październiku. Drugi osiągnął szczyt w lutym i w marcu na poziomie 5,4 proc. W październiku zszedł do 5 proc., z wrześniowego poziomu 5,2 proc. Grudniowe prognozy Fedu mówią, że inflacja PCE powinna w 2023 r. wyhamować do 3,1 proc., a w 2024 r. do 2,5 proc. Inflacja bazowa PCE ma zejść odpowiednio do 3,5 proc. i 2,5 proc. Oczywiście prognozy te są obarczone sporą dozą niepewności, ale scenariusz bazowy przewiduje hamowanie inflacji w USA w nadchodzących dwóch latach.