W październiku CPI wzrósł o 17,9 proc. rok do roku, najbardziej od 1996 r. Miesiąc później, jak przeciętnie oczekiwali ekonomiści ankietowani przez „Rzeczpospolitą”, inflacja miała przyspieszyć do 18 proc. rok do roku. Wstępny szacunek GUS z końca minionego miesiąca okazał się więc sporym szokiem. Wynikało z niego, ż inflacja wyhamowała do 17,4 proc. rok do roku i była niższa od najniższej nawet prognozy w ankiecie „Rzeczpospolitej”.
Zaktualizowane dane, opublikowane w czwartek, wciąż są jednak bardzo optymistyczne: CPI wzrósł o 17,5 proc. rok do roku. Nie licząc lutego, gdy w życie weszła rozszerzona tarcza antyinflacyjna, to pierwszy spadek inflacji od czerwca ub.r.
Czytaj więcej
- Obecny poziom procentowych stóp Rada Polityki Pieniężnej uważa obecnie za optymalny, ale gdyby cykl podwyżek się zakończył, to bym o tym poinformował. Cykl jest zawieszony, nie zakończony - powiedział prezes NBP Glapiński na konferencji prasowej. - Jeśli hydra inflacji podniesie głowę możemy wrócić do podnoszenia stóp - dodał.
Z czwartkowych danych, bardziej szczegółowych niż te z przełomu listopada i grudnia, wynika jednak, że tzw. inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii i żywności, podskoczyła do 11,4 proc. rok do roku z 11 proc. miesiąc wcześniej. Tak wysoka nie była jeszcze nigdy w historii jej pomiarów, sięgającej 1998 r. Tymczasem pod koniec listopada ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści spodziewali się przeciętnie, że inflacja bazowa wyniesie 11,3 proc. i to przy założeniu, że inflacja ogółem przyspieszy do 18 proc.