Seria niespodzianek w polityce pieniężnej rozpoczęła się w marcu. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się wtedy, że RPP podwyższy stopę referencyjną o 0,5 pkt proc., jak wcześniej.
Nastąpił jednak ruch o 0,75 pkt proc. Była to m.in. odpowiedź Rady na gwałtowne osłabienie złotego. W kwietniu polska waluta była bardziej stabilna, więc oczekiwano powrotu do rytmu podwyżek stóp sprzed marca. I znowu: RPP podniosła główną stopę procentową aż o 1 pkt proc., najbardziej od 2000 r. W maju oczekiwano powtórki, tymczasem Rada zdecydowała się na podwyżkę o 0,75 pkt proc., do 5,25 proc.
Teraz więc dominuje ostrożność. W comiesięcznej ankiecie „Parkietu” większość uczestników zakłada, że na środowym posiedzeniu RPP podniesie stopę referencyjną o 0,75 pkt proc., do 6 proc. Taką prognozę nadesłało 18 spośród 23 ankietowanych. Część z nich przyznaje jednak, że trzeba się liczyć tak z mniejszą, jak i z większą podwyżką.
W ocenie ekonomistów z ING Banku Śląskiego, którzy za podstawowy scenariusz uznają podwyżkę stopy referencyjnej NBP o 1 pkt proc., do 6,25 proc., za takim ruchem przemawiają przede wszystkim sygnały, że inflacja w Polsce się utrwala. W maju, jak obliczył wstępnie GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł o 13,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 12,4 proc. w kwietniu. Po raz pierwszy od czerwca 2021 r. inflacja okazała się zgodna z przeciętnymi szacunkami ekonomistów, ale zaskoczył jej charakter. Wygląda na to, że bardziej, niż można było oczekiwać, przyspieszyła tzw. inflacja bazowa, nieobejmująca cen żywności i energii. Wyniosła prawdopodobnie 8,5 proc. rok do roku, po 7,7 proc. w kwietniu. To by oznaczało, że już piąty miesiąc z rzędu wynosiła co najmniej 1 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca. Źródłem zaniepokojenia dla władz monetarnych powinna być także nasilająca się presja płacowa.
Ale już ekonomiści z banku Morgan Stanley zwracają uwagę na symptomy spowolnienia gospodarczego. Jednym z nich był majowy spadek PMI, ankietowego wskaźnika koniunktury w przemyśle. Po raz pierwszy od czerwca 2020 r. znalazł się on poniżej 50 pkt, co wskazuje na spadek aktywności w tym sektorze. Szczegółowe dane dotyczące spektakularnej zwyżki PKB w I kw. (8,5 proc. rok do roku) pokazały zaś, że był to w dużej mierze efekt kumulacji zapasów przez firmy, podczas gdy popyt konsumpcyjny i inwestycyjny słabł. Nie potwierdziły się też spekulacje, że rząd zdecyduje się na waloryzację świadczeń rodzinnych z programu 500+. Taka ekspansja polityki fiskalnej nasiliłaby presję na zacieśnianie polityki pieniężnej.