Reklama

Dlaczego warto budować własną zbrojeniówkę? Lekcja kolejna

Zgoda państwa na sprzedaż broni zawsze jest decyzją polityczną. Szczególnie wtedy, gdy ktoś jej potrzebuje, bo bierze udział w konflikcie. Remedium na uzależnienie od dostaw z zagranicy są własne zdolności przemysłowe. Mimo deklaracji polityków budujemy je bardzo powoli.

Publikacja: 13.08.2025 05:10

Samobieżna haubica 155 mm K9 A1 z 18. Dywizji Zmechanizowanej na defiladzie z okazji Święta Wojska P

Samobieżna haubica 155 mm K9 A1 z 18. Dywizji Zmechanizowanej na defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia 2024 r.

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński


Solidarność z Izraelem nie oznacza, że każdą decyzję rządu Izraela uważamy za dobrą, ani że ją popieramy – wyjaśniał kanclerz Niemiec Friedrich Merz, tłumacząc się z zawieszenia eksportu niemieckiego uzbrojenia ofensywnego do Izraela. To pokłosie zapowiedzi rządu tego kraju o chęci zajęcia palestyńskiej Gazy i tysięcy cywilnych ofiar zabitych przez żołnierzy armii Izraela. Abstrahując od słusznej krytyki ludobójstwa, warto zwrócić uwagę na inną istotną kwestię. Jest to kolejny przykład tego, że państwo, w którym broń jest produkowana, istotnie ogranicza możliwość jej zakupu przez kraje trzecie.

Z tym zjawiskiem mieliśmy do czynienia także podczas wojny na Ukrainie. Przez długi czas to Izrael blokował dostawy swojego sprzętu do tego kraju. To się zmieniło, ale w pierwszej fazie wojny był to problem. Obiekcje co do eksportu miały także m.in. Szwajcaria czy Korea Południowa, z którą blisko kooperuje Polska. Także Niemcy zastanawiały się, czy przekazywać czołgi Leopard, co mogło doprowadzić do dużego skandalu dyplomatycznego, ponieważ niektórzy politycy w Polsce sugerowali, że przekażemy te pojazdy Ukraińcom nawet bez zgody Niemiec.

Własny przemysł zbrojeniowy to podstawa

Oczywiście są też takie państwa jak Chiny, które np. komponenty do bezzałogowców dostarczają i Rosji, i Ukrainie. Jednak zazwyczaj decyzje o sprzedaży uzbrojenia krajom trzecim są zgodne z polityką danego kraju. A ta polityka czasem się zmienia. To szczególnie widać w ostatnich miesiącach i relacjach amerykańsko–ukraińskich, gdy dostawy broni były wstrzymywane dosłownie z dnia na dzień.

Czytaj więcej

Niemiecki gigant zbrojeniowy będzie jeszcze większy
Reklama
Reklama

W każdym razie te przykłady pokazują, że sprzedaż uzbrojenia jest narzędziem politycznym, z którego kraje–producenci korzystają nad wyraz chętnie. I choć oczywiście system nie znosi próżni i wcześniej czy później ten, kto chce kupić broń, w końcu ją kupi, to jednak handel czołgami czy granatnikami nieco różni się od sprzedaży rowerów czy samochodów.

Czy ten niemiecki zakaz oznacza, że Izrael sobie nie poradzi, jeśli chodzi o uzbrojenie? Oczywiście, że sobie poradzi. Jest to element presji Europejczyków na politykę Jerozolimy, ale zbrojeniowo Izrael wspierają wciąż Stany Zjednoczone. Jednak kluczowe jest to, że ten kraj ma jeden z najbardziej rozwiniętych przemysłów zbrojeniowych na świecie, który potrafi budować m.in. bomby atomowe, ale także uzbrojenie potrzebne do wojny konwencjonalnej, jak czołgi, transportery opancerzone, bezzałogowce czy pociski rakietowe. To efekt wieloletniej, konsekwentnej polityki państwa, olbrzymich nakładów na badania i rozwój oraz oczywiście długotrwałego wsparcia finansowego ze strony USA.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że to kraj, którego egzystencja jest od jego powstania zagrożona i który regularnie jest atakowany przez swoich sąsiadów. Dla Izraelczyków wojna nie jest czymś abstrakcyjnym, to coś bardzo prawdziwego i namacalnego. Dlatego też przywiązują oni olbrzymią wagę do tego, by mieć się czym bronić i czym atakować przeciwników. Tego wymaga ich racja stanu.

Zbrojeniówka, głupcze

Niestety, pod tym względem Polska znalazła się w podobnej sytuacji. Jesteśmy krajem, którego sąsiad napadł innego sąsiada i przy pomocy siły stara się zmienić granice. Pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała, że wojna toczy się tuż przy naszej granicy. Oczywiście nie zostaliśmy przez Rosję bezpośrednio zaatakowani konwencjonalnie – przy pomocy czołgów czy rakiet. Jednak liczba różnego rodzaju incydentów: podpaleń, ataków cybernetycznych czy sterowania przez naszych przeciwników falą migracyjną na wschodniej granicy pokazuje, że nasza sytuacja bezpieczeństwa znacznie się pogorszyła. Z perspektywy Warszawy wojna przestała być czymś abstrakcyjnym. My możemy być kolejnym celem.

Z tego powodu, oprócz wzmacniania potencjału Wojska Polskiego, co mniej lub bardziej ma miejsce, powinniśmy szczególnie wzmacniać nasz przemysł. To zaplecze przemysłowe jest kluczowe dla podtrzymania zdolności armii do walki dłuższej niż kilka tygodni. Jak pokazują powyższe przykłady, czasem można liczyć na sojuszników. Ale też czasem można się na nich zawieść. Najpewniejszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest posiadanie własnych zdolności przemysłowych.

Czytaj więcej

PGZ potwierdza: w 2028 r. 180 tys. pocisków artyleryjskich 155 mm
Reklama
Reklama

Dlatego cieszy to, że premier Donald Tusk porusza temat produkcji amunicji artyleryjskiej 155 mm. – Jeszcze dwa lata temu produkowaliśmy 5 tys. pocisków rocznie, a niedługo będziemy produkowali 200 tys. sztuk rocznie – zapowiada polityk w filmiku nagranym w bydgoskiej fabryce Nitrochemu. Problem w tym, że te zapowiedzi nieco rozjeżdżają się z rzeczywistością. Przez ponad półtora roku rządów Koalicji, jeśli chodzi o wzrost zdolności przemysłowych, udało nam się niewiele. Jesteśmy krok dalej – Polska Grupa Zbrojeniowa ma przyznane prawie 2,5 mld zł na „fabryki amunicji”. Jednak wciąż nie został wybrany strategiczny partner zagraniczny i tak naprawdę ten proces rozwijania zdolności się dopiero zaczyna i potrwa trzy lata. To długo. Tym bardziej, że nasi sąsiedzi z różnych stron, demonstrują, jak robić to szybciej.

Oczywiście cieszy np. to, że Mesko właśnie otworzyło nową linię do produkcji amunicji małokalibrowej i takich nabojów może wytwarzać milion sztuk dziennie. To nowoczesny i zautomatyzowany zakład. Trzeba jednak pamiętać, że ten projekt inwestycyjny trwał 6 lat.

Bez znacznego przyspieszenia inwestycji w zbrojeniówkę i bez „dociskania kolanem” tych projektów przez polityków, rozwój przemysłu obronnego zajmie długo, a owoców może być znacznie mniej, niż się spodziewamy.

Donald Tusk kończy swój filmik słowami: „Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, nie gadamy, tylko zapewniamy”. Obawiam się jednak, że bardziej trafione byłoby sformułowanie „gadamy i chcemy zapewnić”. Patrząc na ślamazarne tempo inwestycji, rozwój przemysłu zbrojeniowego w Polsce wciąż nie jest priorytetem rządu. 

Solidarność z Izraelem nie oznacza, że każdą decyzję rządu Izraela uważamy za dobrą, ani że ją popieramy – wyjaśniał kanclerz Niemiec Friedrich Merz, tłumacząc się z zawieszenia eksportu niemieckiego uzbrojenia ofensywnego do Izraela. To pokłosie zapowiedzi rządu tego kraju o chęci zajęcia palestyńskiej Gazy i tysięcy cywilnych ofiar zabitych przez żołnierzy armii Izraela. Abstrahując od słusznej krytyki ludobójstwa, warto zwrócić uwagę na inną istotną kwestię. Jest to kolejny przykład tego, że państwo, w którym broń jest produkowana, istotnie ogranicza możliwość jej zakupu przez kraje trzecie.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Biznes
Jak globalne koncerny wspierają Izrael w wojnie w Strefie Gazy
Biznes
Spadek cen mieszkań, Prezydent przeciw wiatrakom, eksport chipów do Chin
Biznes
Smartfony stały się łatwym łupem dla cyberprzestępców
Biznes
Burza wokół KPO, sprzeciw Zełenskiego wobec planu Trumpa i kolejny rekord WIG
Biznes
Drożdż z Orange: po #Polskim5G zostały wspomnienia. I to nie najlepsze
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama