Cios w rynek apteczny

Drożejące leki, znikające apteki, dotkliwe braki kadrowe, dyktat hurtowni farmaceutycznych – to wszystko czeka nas po wprowadzeniu w życie projektowanych zmian w prawie.

Publikacja: 23.07.2023 16:00

Cios w rynek apteczny

Foto: shutterstock

Materiał przygotowany 
przez Pracodawców RP

Czy rynkiem leków mają zacząć rządzić wielkie hurtownie farmaceutyczne? Czy medykamenty będą tak drogie jak w Niemczech? Czy jesteśmy skazani na braki leków tak jak w Niemczech i Francji? Czy czeka nas dramatyczny brak pracowników w aptekach, tak jak to się dzieje na Zachodzie?

Takie zjawiska to efekt licznych ograniczeń na rynku aptecznym (we Francji mówi się wręcz o aptekarskiej kaście i farmaceutycznej magnaterii) oraz skutek dyktatu wielkich hurtowni farmaceutycznych. W Polsce może być podobnie, a nawet gorzej. Stanie się tak, gdy wejdą w życie przepisy jeszcze bardziej ograniczające rynek apteczny w naszym kraju, uniemożliwiające ruchy własnościowe, za to dające możliwość nakładania wysokich kar na właścicieli aptek. Projekt takich przepisów pojawił się w Sejmie dzięki bezprecedensowej „wrzutce”, przy okazji prac nad zmianami w ustawie… o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych.

A przecież prawo powinno powstawać w sposób transparentny, na podstawie szerokich konsultacji społecznych. Tym razem tak jednak nie było. W ukryciu przed opinią publiczną, w antydemokratycznym, niekonstytucyjnym trybie podjęto próbę przeforsowania szkodliwych zmian ustawowych. Tym samym destabilizuje się porządek prawny, wywołując niepokój inwestorów (polskich i zagranicznych), o których rządzący tak bardzo zabiegają.

Kto skorzysta?

Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi… Już na pierwszy rzut oka widać, że podstawową grupą, która skorzysta na nowych przepisach, są wielkie hurtownie farmaceutyczne. Nowe przepisy, kolejny krok po słynnej „Aptece dla aptekarza” w kierunku maksymalnego rozdrobnienia rynku, stawiają hurtownie w komfortowej sytuacji. To właśnie one, zyskując mocniejszą pozycję negocjacyjną nad małymi, niezrzeszonymi aptekami, decydować będą o nowych cenach leków dla pacjentów. Dzisiaj hurtownie farmaceutyczne mają po drugiej stronie silnego gracza – sieci apteczne negocjujące z powodzeniem niskie ceny leków i wysoką ich dostępność. Brak zgrupowanych, działających razem aptek oznacza nieograniczoną możliwość zwiększania marż i powiększania zysków. Dla pacjenta oznacza to jedno: wzrost cen leków.

Liczby nie kłamią. Już w tej chwili w Polsce jedna z hurtowni ma 32 proc. udziału w rynku zarówno hurtowym, jak i detalicznym. To potężna część sektora. Zmiany w prawie spowodują, że hurtownie staną się jeszcze silniejsze. Staną się łakomym kąskiem dla graczy zagranicznych, którzy poprzez tylko jedną transakcję mogą stać się właścicielami jednej trzeciej rynku leków w Polsce.

Aptek coraz mniej

W dodatku od przyjęcia w 2017 r. „Apteki dla aptekarza” systematycznie spada liczba aptek w Polsce. Obecnie projektowane zmiany proces ten przyspieszą. Już dziś w wielu miejscowościach, szczególnie na obszarach wiejskich lub w małych miastach, działa tylko jedna apteka, która niezagrożona pojawieniem się konkurencji, korzysta z pozycji lokalnego monopolisty, stosując wysokie ceny leków czy proponując ograniczony asortyment. Apteki zgrupowane w sieci aptecznej – najczęściej te małe, rodzinne, bo takich w Polsce jest najwięcej – mogą pozwolić sobie na utrzymanie wszędzie tam, gdzie indywidualnej aptece się to nie uda. Tym samym są one bliżej ludzi.

Dla osób starszych i chorych cena leków ma podstawowe znaczenie. Powtórzmy: ograniczenie konkurencji, wymuszone przez nowe przepisy, spowoduje wzrost tych cen. Celem nowelizacji jest bowiem próba przekierowania pacjentów, ale też pracowników, z dobrych, konkurencyjnych aptek do tych droższych i słabszej jakości. Dzisiaj to pacjenci decydują, z usług jakiej apteki chcą skorzystać. I z jakichś powodów rzadziej wybierają placówki indywidualne. Przyczyną takiego wyboru nie są tylko ceny. Dzisiaj przewagę konkurencyjną zdobywa się jakością obsługi i fachowym personelem. Dobre apteki zatrudniają go więcej i lepiej płacą, prowadzą szkolenia i dbają o rozwój zawodowy pracowników. Oferują także znacznie lepszy poziom dostępności leków – dzięki większej skali mają większą zdolność do negocjacji z dostawcami także w tym względzie. W dodatku większa skala pozwala niwelować słabsze wyniki jednej apteki lepszymi wynikami drugiej placówki, dlatego zapewnia to bardziej równomierne rozłożenie aptek.

Kłopot dla pacjenta

Z proponowanych zmian w przepisach są również niezadowoleni sami aptekarze. Wyjątek to wąska grupa mocno związana z hurtowniami farmaceutycznymi. Większość środowiska jest przeciwko i deklaruje gotowość do protestu.

– Działania wymierzone w aptekarzy, pomijając sam tryb procedowania, de facto uderzą w pacjentów. Dziwi nas, że w imieniu interesów wąskiej grupy rządzący decydują się na to, aby przy gigantycznej inflacji czy toczącej się tuż obok granicy z Polską wojnie jeszcze bardziej uderzać w polskiego pacjenta. Jego na te zmiany nie stać. Nie stać nas również gospodarczo, bo zamykanie aptek to potencjalne ryzyko utraty tysięcy miejsc pracy i brak wpływów do budżetu – mówi mgr farm. Ewa Budzowska – właścicielka Aptek od Serca, prezes od Serca SA. – Dziwi tryb wprowadzanych zmian i ich kształt. Nie wiem, jak w obliczu zbliżającej się kampanii wyborczej politycy wdrażający te zmiany będą w stanie spojrzeć w oczy swoim wyborcom – dodaje.

Może jednak wprowadzane bez konsultacji, tylnymi drzwiami, uszczelnienie „Apteki dla aptekarza” było konieczne? Dotychczasowe prawo nie działało i było masowo obchodzone? Nic bardziej błędnego. „Apteka dla aptekarza” działa zgodnie z ustawowymi założeniami. Nowe zezwolenia uzyskiwane są tylko przez farmaceutów. W czasie obowiązywania dotychczasowych przepisów nikt nie został zatrzymany, skazany, a zezwolenia na prowadzenie aptek nie były cofane. Co więcej, to małe apteki indywidualne w zdecydowanej większości były zamieszane w proceder tzw. odwróconego łańcucha dystrybucji oraz niedozwolony handel niektórymi lekami. I to ich najczęściej dotyczyły negatywne decyzje inspektorów farmaceutycznych.

Nie jest również prawdą, że aptekarze indywidualni płacą więcej podatków niż podmioty sieciowe. Potwierdzają to dane Ministerstwa Finansów. Duże podmioty płacą przeważnie CIT, a małe PIT, liczony na ogół od dochodu kierownika/właściciela/jedynego farmaceuty. Gdy porównamy wysokość uiszczanych danin publicznych, okazuje się, że to te duże podmioty przyczyniają się do zdecydowanie większych wpłat do budżetu państwa.  Wysokie daniny publiczne wynikają nie tylko z podatku dochodowego, ale również z atrakcyjnych warunków pracy. Niski poziom CIT jest wynikiem m.in. coraz wyższych pensji pracowników oraz dużych inwestycji w dostępność i ergonomię lokali aptecznych oraz ich wyposażenie.

Blokada rynku aptecznego i brak jego rozwoju spowoduje także spadek zainteresowania zawodem i olbrzymi problem z dostępem do fachowej kadry. Obserwujemy to w krajach Europy Zachodniej, np. we Francji. W Polsce od czasu wejścia w życie „Apteki dla aptekarza” drastycznie spadają progi przyjęcia na studia farmaceutyczne. Na przykład w tym roku w Łodzi próg był o kilkadziesiąt punktów niższy niż na analitykę medyczną czy fizjoterapię – o kierunkach typowo medycznych nie wspominając. Na wielu uczelniach jest problem z dopełnieniem listy studentów.

Jest to spowodowane między innymi tym, że pracownicy chcą mieć wybór, gdzie mogą pracować. Wybierają częściej znane apteki i znane szyldy, ponieważ mają tam lepsze warunki pracy. Aptekarz indywidualny w środowisku pokutuje jako ten, który oszczędza na personelu, nie potrafi zapewnić wymaganej prawem obsady, naciska sprzedażowo na personel, nie zapewnia szkoleń, rozwoju czy urlopu.

Niejasne zasady

Nowe prawo ma jeszcze jedną zasadniczą wadę: jest niejasne. To tylko zwiększa ryzyka związane z prowadzeniem biznesu aptecznego. Kary, cofanie zezwoleń – to wszystko może się pojawić pod byle pretekstem, na przykład na skutek donosów, które są dosyć masowym sposobem nękania aptekarzy. Na pewno zaproponowane zmiany ograniczają grono ewentualnych nabywców aptek oraz sposób ich zbycia, przez co ich wartość ulegnie wielokrotnemu obniżeniu. Potencjalni nabywcy, z powodu mętnie skonstruowanych przepisów, mogą mieć olbrzymi problem z pozyskaniem kredytu na zakup apteki.

A przecież w naszej sytuacji na szeroko pojętym rynku medycznym nie możemy sobie pozwolić na dalszy spadek ilości aptek oraz odejścia z zawodu farmaceutów i techników farmaceutycznych. Mamy najniższe w Europie wskaźniki dostępu do lekarzy i pielęgniarek, podczas gdy infrastruktura apteczna i statystyczna ilość farmaceutów pracujących z pacjentem są na bardzo dobrym poziomie. Farmaceuci i apteki stanowią doskonały potencjał, by zabezpieczyć pacjentom prawidłowy i równy dostęp do systemu opieki zdrowotnej, w tym w przyszłości do szerokiej gamy usług opieki farmaceutycznej, profilaktyki oraz diagnostyki.

Pacjenci, osoby starsze i wszystkie te, które potrzebują natychmiastowego podania leków ratujących zdrowie i życie, na proponowanych zmianach w prawie stracą najwięcej. Dlatego środowisko polskich aptekarzy i właścicieli aptek protestuje przeciwko uchwaleniu tych zmian. Nowe prawo oznacza utrudniony dostęp do aptek, zdecydowanie droższe leki oraz utratę miejsc pracy dla młodych aptekarzy. Apteka powinna służyć pacjentowi, nie zaś wybranym hurtownikom farmaceutycznym.

Materiał przygotowany przez Pracodawców RP

Materiał przygotowany 
przez Pracodawców RP

Czy rynkiem leków mają zacząć rządzić wielkie hurtownie farmaceutyczne? Czy medykamenty będą tak drogie jak w Niemczech? Czy jesteśmy skazani na braki leków tak jak w Niemczech i Francji? Czy czeka nas dramatyczny brak pracowników w aptekach, tak jak to się dzieje na Zachodzie?

Pozostało 96% artykułu
Konsumenci
Paliwo będzie droższe o 50 groszy na litrze, rachunki za gaz o jedną czwartą
Praca, Emerytury i renty
Krem z filtrem, walizka i autoresponder – co o urlopie powinien wiedzieć pracownik
Podatki
Wykup samochodu z leasingu – skutki w PIT i VAT
Nieruchomości
Jak kwestionować niezgodne z prawem plany inwestycyjne sąsiada? Odpowiadamy
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Nieruchomości
Wywłaszczenia pod inwestycje infrastrukturalne. Jakie mamy prawa?