O ponad 50 proc. urósł w ubiegłym roku eksport naszej żywności do Chin. W tym roku dynamika może być jeszcze większa, bo tamtejsze władze otworzyły rynek dla firm mięsnych z naszego kraju. Na opublikowanej przez nie liście jest 14 zakładów. Wśród nich są producenci wieprzowiny, którzy od dłuższego czasu zabiegali, aby bezpośrednio wejść na rynek chiński.
– To olbrzymia szansa dla polskich firm. W Chinach rośnie klasa średnia, co sprzyja rozwojowi konsumpcji, w tym także mięsa – ocenia Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.
Sokołów, wicelider polskiego rynku mięsa, negocjacje z chińskim kontrahentami rozpoczął już podczas inspekcji zakładów. – Dotychczasowe rozmowy wskazują, że w pierwszej kolejności na chiński rynek trafią nóżki wieprzowe, głowy wieprzowe, boczek i łopatka – mówi Bogusław Miszczuk, prezes Sokołowa.
Duży popyt na mało popularne na innych rynkach produkty jest jedną z głównych zalet rynku chińskiego. – Dużym zainteresowaniem cieszą się tam łapy, lotki oraz skrzydła drobiowe – wyjaśnia Krystyna Szczepkowska, rzecznik prasowy Indykpolu, który negocjuje z chińskimi odbiorcami.
Polskie firmy mięsne eksportują już m.in. do Japonii i Korei Południowej. W 2011 r., głównie za sprawą wieprzowiny, sprzedaż naszej żywności na rynek koreański urosła o ponad 300 proc. W pierwszym kwartale tego roku awansowaliśmy z 11. na 8. miejsce wśród największych dostawców wieprzowiny do Korei Południowej.