Przedstawiciele władz Unii ustalili, że będzie potrzebne ok 108 mld euro na zasilenie kapitału banków i stworzenie im szczelniejszej bariery ochronnej przy księgowaniu strat wynikających z długu krajów strefy euro.
Najwięcej nowego kapitału będą potrzebować banki w Grecji, Hiszpanii i Portugalii. Duże banki, które „wpadły" na obligacjach będą musiały zdobyć mniej niż sądzono jeszcze dwa tygodnie temu i powinny być w stanie uzyskać te środki na prywatnym rynku, od udziałowców albo od funduszy państwowych — uważają sami bankierzy i analitycy.
- W tym wyścigu obowiązuje zasada kto pierwszy ten lepszy, ale jeśli chodzi o sumę pieniędzy, jaką trzeba zdobyć, to jeśli jest to rzeczywiście 100 mld euro, nie jest to suma nie do zaakceptowania, jeśli trzeba odzyskać podstawy zaufania u inwestorów — stwierdził anonimowo jeden z bankierów .
Gotowość prywatnych inwestorów do wpompowania gotówki w banki będzie zależała od unijnego planu powstrzymania zapaści kryzysu długu narodowego. Szczyt Unii miał w niedzielę podjąć decyzję w tej sprawie, ale ma ona zapaść na kolejnym szczycie , w środę, bo wszelkie posunięcia Angeli Merkel muszą zostać zatwierdzone przez parlament w Berlinie.
Mniejszym bankom w zagrożonych krajach strefy euro będzie trudno uzyskać prywatne fundusze, wiec będą potrzebować wsparcia ze strony swoich rządów i w ostateczności z mechanizmu stabilizacji finansowej EFSF.