Informacje o wycofaniu z Afganistanu części personelu ambasady USA w Kabulu jako pierwszy podał Reuters.
Decyzja ta jest wyrazem słabnącej nadziei Waszyngtonu na to, że ofensywę talibów uda się zatrzymać środkami dyplomatycznymi oraz na to, że proamerykański rząd Afganistanu będzie w stanie utrzymać stolicę.
Według słów przedstawiciela amerykańskiego wywiadu, cytowanego dzień wcześniej przez Reutersa, talibowie są w stanie odizolować Kabul w ciągu 30 dni, a zdobyć miasto w ciągu 90 dni - biorąc pod uwagę tempo ich obecnej ofensywy.
Rzecznik Departamentu Stanu, Ned Price, pytany o całą sytuację odpowiedział, że strona amerykańska "ocenia codziennie sytuację, by ustalić, jak w najlepszy sposób zapewnić bezpieczeństwo osobom pracującym w ambasadzie".
Ned Price zapewnił, że ambasada nie zostanie zamknięta, ale dodał, że w najbliższych tygodniach liczebność jej personelu zostanie znacznie zmniejszona. Tymczasem źródło Reutersa twierdzi, że nie ma gwarancji, iż ambasada pozostanie otwarta.